Członkowie załogi masowca, wśród których są głównie obywatele Filipin. powrócili do swoich rodzin. Statek True Confidence był drugim, który został zniszczony przez Huti i pierwszym, na którym w wyniku ataku byli zabici i ranni.
Atak na masowiec należący do amerykańskiego armatora był najkrwawszym incydentem od grudnia ub. r., gdy w końcówce 2023 roku doszło do starcia bojowników Huti z ochroną kontenerowca M/V Maersk Detroit i śmigłowcami US Navy. Wtedy zostały zniszczone trzy z czterech łodzi jemeńskich rebeliantów, zginęło też 10 z nich. Jednocześnie pierwszy raz wśród ofiar ataku znaleźli się członkowie załogi cywilnej jednostki. To także drugie zniszczenie statku, poprzednim razem był to masowiec Rubymar, trafiony 18 lutego, a który po porzuceniu przez załogę zatonął jakiś czas później wraz z ładunkiem nawozu, zagrażając środowisku na Morzu Czarnym. W wyniku ataku na True Confidence początkowo podawano, że zginęło dwóch marynarzy, a sześciu zostało rannych. Potem okazało się, że w wyniku obrażeń zmarła jeszcze trzecia osoba. Członków załogi ewakuowała Marynarka Wojenna Indii z użyciem śmigłowca.
Filipińczycy chętnie migrują do różnych państw świata w związku z pracą stałą bądź tymczasową, czym zajmuje się odpowiedni urząd, Departament ds. Pracowników Zagranicznych (Departament of Migrant Workes). Bardzo wielu otrzymuje zatrudnienie w branży morskiej, zarówno jako członkowie załóg statków pływających na całym świecie, a także pracownicy morskich platform wydobywczych.
Jak podały filipińskie media, we wtorek do Manili przybyło 11 członków feralnej załogi. Departament ds. Pracowników Zagranicznych poinformował, że wśród przybyłych marynarzy 10 jest zdrowych i jeden wymaga opieki medycznej, acz został jednocześnie uznany za "zdolnego do podróży". Władze kraju zapewniły im wcześniej pomoc, organizowaną w porcie należącym do Dżibuti. Wszyscy ocaleni otrzymali ok. 1000 dolarów pomocy gotówkowej od urzędników z ambasady Filipin w Kairze, będącej najbliżej zdarzenia. Departament Spraw Zagranicznych (Department of Foreign Affairs, DFA) wydał dokumenty podróży powracającym członkom załogi, a organizacjami lotów zarządzają odpowiednie agencje żeglugowe i załogowe. Potencjalnie marynarze będą domagali się środków zadośćuczynienia od armatora, w tym na gruncie ubezpieczenia. Dwóch członków załogi wciąż podlega leczeniu w szpitalu w Dżibuti. Po uznaniu ich za zdolnych do podróży zostaną sprowadzeni do Filipin. Jeden z ocalałych przeszedł amputację nogi, co właściwie odbiera mu możliwość wykonywania pracy morskiej i w najgorszym razie zmusi go od życia z renty.
Nie brakuje kontrowersji w związku z losem trzech zmarłych członków załogi, w tym dwóch obywateli filipińskich, których ciała mają wciąż pozostawać na pokładzie True Confidence. Mimo uszkodzenia statek jeszcze nie zatonął i pozostaje wciąż na powierzchni. Aby odzyskać zwłoki marynarzy będzie musiała zostać przeprowadzona trudna operacja odholowania jednostki na bezpieczną przystań, co jest o tyle trudne, że Huti w ostatnim czasie zwielokrotnili działania i codziennie dokonują ataków z użyciem rakiet i dronów. Choć są one skutecznie odpierane, tak jednak wszelkie działania morskie wymagają ochrony przed potencjalną próbą ich zakłócenia przez jemeńskich bojowników. Nie wiadomo, kto by się podjął tej operacji, a można się spodziewać zaangażowania w nią uzbrojonej ochrony, w tym eskorty ze strony przynajmniej jednego okrętu międzynarodowej koalicji, biorącego udział w misji pk. "Prosperity Guardian" bądź operacji EUNAVFOR Aspides.
The 11 Filipino crew members of the bulk carrier M/V True Confidence, the cargo ship attacked by Houthi rebels off the coast of Yemen, arrived on March 12 at NAIA Terminal 3.#MIAAGovPH #DMW pic.twitter.com/7XvKQIhtkp
— Ninoy Aquino International Airport (@MIAAGovPH) March 13, 2024
Władze Filipin odniosły się również do wciąż niepewnego losu swoich obywateli, którzy stanowią większość załogi rorowca Galaxy Leader, który został porwany przez Huti w listopadzie i co zapoczątkowało kryzys w żegludze. Jak poinformował przedstawiciel władz, Eduardo Jose de Vega, wszyscy są przetrzymywani w areszcie należącym do Huti, niemniej mają pozostawać bezpieczni i w dobrych warunkach. Wciąż mają trwać negocjacje w zakresie ich uwolnienia, a dotychczasowe rozmowy zakończyły się niepowodzeniem. Jak podały filipińskie władze, jemeńscy rebelianci, walczący z rządem swojego kraju od 2014 roku, uparcie oczekują, że uwolnią zakładników oraz sam statek, gdy zostanie zakończona wojna w Strefie Gazy. Przypomnijmy, że rozpoczęte 7 października ub. r. przez Hamas działania wymierzone w Izrael skutkowały wybuchem krwawego konfliktu w rejonie. Obecnie Siły Zbrojne Izraela dążą do przejęcia pełnej kontroli nad obszarem i pełną neutralizacją Hamasu, z czym nie zgadzają się wspierani przez Iran Huti.
W związku z działaniami bojowników od listopada ub. r. rozpoczął się największy od dekad kryzys żeglugi. W efekcie międzynarodowy ruch morski w znacznej mierze odpuścił ruch przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską, w tym przez Kanał Sueski. Zamiast tego statki wielu firm, w tym największych w branży morskiej, obierają alternatywną, dłuższą trasę, opływając Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. To wpłynęło na opóźnienia w zawijaniu statków do portów i tym samym zakłócenia łańcuchów dostaw. Co istotne, w obliczu tak tragicznych zdarzeń jak atak na True Confidence związek marynarzy Nautilus wezwał armatorów do ponownego rozważenia, czy mają zasadniczą potrzebę poruszania się po Morzu Czerwonym i czy nie rozważą obrania dłuższej trasy opływającej Afrykę. Od grudnia ruch przez Kanał Sueski spadł o 40-50%. Przez szczególnie zagrożony rejon porusza się regularnie nawet 30 statków, choć nie ma wśród nich największych jednostek, mających ponad 300 metrów długości. Z tych wszystkie płyną teraz alternatywną trasą.
Aby zapewnić bezpieczeństwo międzynarodowej żeglugi w grudniu ub. r. USA zainicjowały misję pk. "Prosperity Guardian". Z kolei Unia Europejska rozpoczęła na początku tego miesiąca operację EUNAVFOR Aspides o podobnym celu. Obie inicjatywy mają charakter obronny, a biorące w niej udział okręty regularnie strącają rakiety i drony wysyłane przez jemeńskich rebeliantów. Nie licząc zmasowanych ataków brytyjskich i amerykańskich sił powietrznych na instalacje wojskowe Huti w kontrolowanym przez nich zachodnim Jemenie oraz sporadycznych uderzeń (w ramach "samoobrony") na przygotowywane przez rebeliantów rakiety i drony do wystrzelenia, międzynarodowa koalicja jest w kropce i nie ma rozwiązania tej sytuacji. Nie wiadomo, czy zakończenie konfliktu w Gazie doprowadziłoby rzeczywiście do przerwania ataków na żeglugę.
W Niemczech ochrzczono nową korwetę, FGS Karlsruhe
W Strefie Gazy zakończyła się budowa pływającego portu dla pomocy humanitarnej
Obfite efekty działań brytyjskiego patrolowca. Okręt zatrzymał transporty narkotyków o łącznej wartości pół miliarda funtów
„Orka” na finiszu. Do ogłoszenia przetargu zostały tygodnie
Kontenery, kreda, kokaina. Międzynarodowy kartel narkotykowy rozbity w Polsce
Kolejne drony Huti zostały zestrzelone przez okręty