• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Poszkodowani po ataku Huti członkowie załogi True Confidence powracają do domów

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Poszkodowani po ataku Huti członkowie załogi True Confidence powracają do domów

Partnerzy portalu

Fot. Departament ds. Pracowników Zagranicznych Filipin

Członkowie załogi masowca, wśród których są głównie obywatele Filipin. powrócili do swoich rodzin. Statek True Confidence był drugim, który został zniszczony przez Huti i pierwszym, na którym w wyniku ataku byli zabici i ranni.

Atak na masowiec należący do amerykańskiego armatora był najkrwawszym incydentem od grudnia ub. r., gdy w końcówce 2023 roku doszło do starcia bojowników Huti z ochroną kontenerowca M/V Maersk Detroit i śmigłowcami US Navy. Wtedy zostały zniszczone trzy z czterech łodzi jemeńskich rebeliantów, zginęło też 10 z nich. Jednocześnie pierwszy raz wśród ofiar ataku znaleźli się członkowie załogi cywilnej jednostki. To także drugie zniszczenie statku, poprzednim razem był to masowiec Rubymar, trafiony 18 lutego, a który po porzuceniu przez załogę zatonął jakiś czas później wraz z ładunkiem nawozu, zagrażając środowisku na Morzu Czarnym. W wyniku ataku na True Confidence początkowo podawano, że zginęło dwóch marynarzy, a sześciu zostało rannych. Potem okazało się, że w wyniku obrażeń zmarła jeszcze trzecia osoba. Członków załogi ewakuowała Marynarka Wojenna Indii z użyciem śmigłowca.

Filipińczycy chętnie migrują do różnych państw świata w związku z pracą stałą bądź tymczasową, czym zajmuje się odpowiedni urząd, Departament ds. Pracowników Zagranicznych (Departament of Migrant Workes). Bardzo wielu otrzymuje zatrudnienie w branży morskiej, zarówno jako członkowie załóg statków pływających na całym świecie, a także pracownicy morskich platform wydobywczych.

Jak podały filipińskie media, we wtorek do Manili przybyło 11 członków feralnej załogi. Departament ds. Pracowników Zagranicznych poinformował, że wśród przybyłych marynarzy 10 jest zdrowych i jeden wymaga opieki medycznej, acz został jednocześnie uznany za "zdolnego do podróży". Władze kraju zapewniły im wcześniej pomoc, organizowaną w porcie należącym do Dżibuti. Wszyscy ocaleni otrzymali ok. 1000 dolarów pomocy gotówkowej od urzędników z ambasady Filipin w Kairze, będącej najbliżej zdarzenia. Departament Spraw Zagranicznych (Department of Foreign Affairs, DFA) wydał dokumenty podróży powracającym członkom załogi, a organizacjami lotów zarządzają odpowiednie agencje żeglugowe i załogowe. Potencjalnie marynarze będą domagali się środków zadośćuczynienia od armatora, w tym na gruncie ubezpieczenia. Dwóch członków załogi wciąż podlega leczeniu w szpitalu w Dżibuti. Po uznaniu ich za zdolnych do podróży zostaną sprowadzeni do Filipin. Jeden z ocalałych przeszedł amputację nogi, co właściwie odbiera mu możliwość wykonywania pracy morskiej i w najgorszym razie zmusi go od życia z renty.

Nie brakuje kontrowersji w związku z losem trzech zmarłych członków załogi, w tym dwóch obywateli filipińskich, których ciała mają wciąż pozostawać na pokładzie True Confidence. Mimo uszkodzenia statek jeszcze nie zatonął i pozostaje wciąż na powierzchni. Aby odzyskać zwłoki marynarzy będzie musiała zostać przeprowadzona trudna operacja odholowania jednostki na bezpieczną przystań, co jest o tyle trudne, że Huti w ostatnim czasie zwielokrotnili działania i codziennie dokonują ataków z użyciem rakiet i dronów. Choć są one skutecznie odpierane, tak jednak wszelkie działania morskie wymagają ochrony przed potencjalną próbą ich zakłócenia przez jemeńskich bojowników. Nie wiadomo, kto by się podjął tej operacji, a można się spodziewać zaangażowania w nią uzbrojonej ochrony, w tym eskorty ze strony przynajmniej jednego okrętu międzynarodowej koalicji, biorącego udział w misji pk. "Prosperity Guardian" bądź operacji EUNAVFOR Aspides.


Władze Filipin odniosły się również do wciąż niepewnego losu swoich obywateli, którzy stanowią większość załogi rorowca Galaxy Leader, który został porwany przez Huti w listopadzie i co zapoczątkowało kryzys w żegludze. Jak poinformował przedstawiciel władz, Eduardo Jose de Vega, wszyscy są przetrzymywani w areszcie należącym do Huti, niemniej mają pozostawać bezpieczni i w dobrych warunkach. Wciąż mają trwać negocjacje w zakresie ich uwolnienia, a dotychczasowe rozmowy zakończyły się niepowodzeniem. Jak podały filipińskie władze, jemeńscy rebelianci, walczący z rządem swojego kraju od 2014 roku, uparcie oczekują, że uwolnią zakładników oraz sam statek, gdy zostanie zakończona wojna w Strefie Gazy. Przypomnijmy, że rozpoczęte 7 października ub. r. przez Hamas działania wymierzone w Izrael skutkowały wybuchem krwawego konfliktu w rejonie. Obecnie Siły Zbrojne Izraela dążą do przejęcia pełnej kontroli nad obszarem i pełną neutralizacją Hamasu, z czym nie zgadzają się wspierani przez Iran Huti.

W związku z działaniami bojowników od listopada ub. r. rozpoczął się największy od dekad kryzys żeglugi. W efekcie międzynarodowy ruch morski w znacznej mierze odpuścił ruch przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską, w tym przez Kanał Sueski. Zamiast tego statki wielu firm, w tym największych w branży morskiej, obierają alternatywną, dłuższą trasę, opływając Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. To wpłynęło na opóźnienia w zawijaniu statków do portów i tym samym zakłócenia łańcuchów dostaw. Co istotne, w obliczu tak tragicznych zdarzeń jak atak na True Confidence związek marynarzy Nautilus wezwał armatorów do ponownego rozważenia, czy mają zasadniczą potrzebę poruszania się po Morzu Czerwonym i czy nie rozważą obrania dłuższej trasy opływającej Afrykę. Od grudnia ruch przez Kanał Sueski spadł o 40-50%. Przez szczególnie zagrożony rejon porusza się regularnie nawet 30 statków, choć nie ma wśród nich największych jednostek, mających ponad 300 metrów długości. Z tych wszystkie płyną teraz alternatywną trasą.

Aby zapewnić bezpieczeństwo międzynarodowej żeglugi w grudniu ub. r. USA zainicjowały misję pk. "Prosperity Guardian". Z kolei Unia Europejska rozpoczęła na początku tego miesiąca operację EUNAVFOR Aspides o podobnym celu. Obie inicjatywy mają charakter obronny, a biorące w niej udział okręty regularnie strącają rakiety i drony wysyłane przez jemeńskich rebeliantów. Nie licząc zmasowanych ataków brytyjskich i amerykańskich sił powietrznych na instalacje wojskowe Huti w kontrolowanym przez nich zachodnim Jemenie oraz sporadycznych uderzeń (w ramach "samoobrony") na przygotowywane przez rebeliantów rakiety i drony do wystrzelenia, międzynarodowa koalicja jest w kropce i nie ma rozwiązania tej sytuacji. Nie wiadomo, czy zakończenie konfliktu w Gazie doprowadziłoby rzeczywiście do przerwania ataków na żeglugę.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.