W związku z rosnącą aktywnością chińskiej Marynarki Wojennej wokół wód terytorialnych Filipin, a także napięć wokół Tajwanu, to wyspiarskie państwo planuje wrócić do wzmocnienia tradycyjnych relacji z Stanami Zjednoczonymi, także na niwie wojskowej. W grę wchodzą m.in. wspólne patrole okrętów.
Ambasador Filipin w Waszyngtonie Jose Manuel Romualdez zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie kilkukrotnie Chiny naruszyły poważnie morską niezależność kraju. Przykładem tego był incydent z listopada ubiegłego roku, gdy chiński okręt siłą odebrał filipińskiej łodzi niezidentyfikowany obiekt (prawdopodobnie fragment rakiety) znaleziony w pobliżu Archipelagu Spratly. Dalszy problem wywołują roszczenia terytorialne Pekinu wobec właśnie tego obszaru i celowe naruszanie przestrzeni wodnej przez łodzie, statki i okręty należące do Państwa Środka.
Obecnie Morze Południowochińskie jest uznawane za jeden z najbardziej zapalnych punktów Azji. Chiny uznają prawie cały ten akwen za własne terytorium, co jest sprzeczne z roszczeniami Filipin i kilku innych państw do poszczególnych obszarów tego morza. W 2016 roku międzynarodowy trybunał podważył roszczenia Chin i przyznał rację Filipinom, ale Pekin nie uznał tego orzeczenia. Dlatego USA, które historycznie jest blisko związana z Filipinami od czasu zajęcia wysp po zakończeniu wojny amerykańsko-hiszpańskiej w 1898 roku, a także wyzwolenia kraju spod okupacji japońskiej w 1945 roku, wspiera kraj na niwie gospodarczej i militarnej. Obecnie oba państwa łączy umowa o wzajemnej obronie i razem prowadzą własne, niezależne patrole morskie w pobliżu spornych wyspach Spratly. Amerykańska marynarka wojenna regularnie kwestionuje przy tym nadmierne chińskie roszczenia morskie, wysyłając niszczyciele na operacje wolności żeglugi (FONOPS), a filipińska straż przybrzeżna patroluje te same obszary w celu obrony filipińskiej suwerenności.
- Jestem pewien, że w pewnym momencie nasz establishment obronny i establishment obronny USA wyjdą z planem operacyjnym, aby móc mieć te wspólne patrole. Nasza umowa obronna z USA istnieje, jest nienaruszona i jeśli będzie to wymagało od nas kontynuowania naszej postawy obronnej w zakresie bezpieczeństwa morskiego z dołączeniem do nas USA, zrobimy to - powiedział filipiński ambasador.
Koncepcja wspólnych patroli morskich może być niemile widziana w Pekinie. Chiński rząd postrzega Stany Zjednoczone jako obcego interlokutora w Azji i sprzeciwia się amerykańskim wysiłkom mającym na celu powstrzymanie morskich ambicji Chin, które paradoksalnie zaczynają przypominać pod względem planowanej ekspansji Japonię przed 1945 roku. W taki sam sposób próbują narzucać swój dyktat państwom azjatyckim i zarazem kreować się jako ich obrońca przed wpływem USA i państw europejskich.
Za rządów poprzedniego prezydenta Filipin, znanego z wielu kontrowersji Rodrigo Duterte, administracja rządowa starała się utrzymać ciepłe relacje z Chinami poprzez ograniczanie dotychczasowych więzi wojskowych ze Stanami Zjednoczonymi, a nawet bagatelizowanie naruszeń przez Chiny filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej.
Obecny prezydent Filipin Ferdninand Marcos, Jr. (syn poprzedniego prezydenta kraju o tym samym imieniu i nazwisku, sprawującego dyktatorskie rządy w latach 1965-1987), wezwał do lepszej ochrony krajowych interesów rybackich, a wobec braku rozwiązań dyplomatycznych rola ta przypada filipińskiej straży przybrzeżnej (Tanod Baybayin ng Pilipinas). W celu zmniejszenia napięć z Chinami, formacja ta przejęła wiele funkcji związanych z suwerennością morską i obecnością na morzu, które niegdyś należały do zadań marynarki wojennej (Hukbong Dagat ng Pilipinas). Prezydent podkreślił ten fakt podczas ceremonii zaprzysiężenia nowych oficerów odpowiednika Morskiej Straży Granicznej.
- Teraz oczekuje się od was, że będziecie bronić nie tylko linii brzegowej, ale także bronić naszych obywateli. Jak wiele incydentów zaczęło pokazywać w ciągu ostatnich kilku lat, ta misja stała się bardziej, powiedzmy, intensywna - stwierdził Marcos.
Biorąc pod uwagę charakter państwa
złożonego z wielu wysp różnej wielkości, marynarka wojenna jawi się jako główne zapewnienie ochrony państwa i jego terytorium. Kluczową rolę w gospodarce kraju odgrywa handel morski (w tym przeładunki portowe) oraz rybołówstwo. Trzon morskiego rodzaju sił zbrojnych stanowią dwie nowe fregaty rakietowe typu Jose Rizal: prototypowy
BRP Jose Rizal (FF-150, okręt flagowy marynarki wojennej) oraz BRP
Antonio Luna (FF-151). W jego wyposażeniu są również korwety, okręty
desantowe, wiele jednostek patrolowych, wsparcia (łącznie ponad
kilkadziesiąt okrętów), a także śmigłowce przeznaczone do działań
morskich. Wzorem USA, kraj posiada swoją wersję piechoty morskiej,
szkolonej do działań wespół z marynarką wojenną. Pomimo swojej
wielkości, flota składa się głównie z mniejszych jednostek, nie
przekraczających 100 metrów długości, przeznaczonych do działań
patrolowych, w tym zwalczania przemytników i nielegalnych połowów.
Aby kraj nie musiał zdawać się tylko na pomoc USA, rząd w Manili planuje zakup wielu większych, nowocześniejszych okrętów, a także pozyskanie już używanych, które zostałyby dostosowane do potrzeb państwa. Wśród ambitniejszych planów można wyróżnić plan zakupu trzech francuskich okrętów podwodnych typu Scorpène. Obecnie Filipiny nie mają tego typu jednostek, a w jej przestrzeni wodnej okręty przeznaczone do działań pod wodą wydają się właściwie kluczowe dla utrzymania bezpieczeństwa obszaru i prowadzenia skutecznych działań patrolowych i odstraszających, biorąc pod uwagę ich zdolności operacyjne.
Powstała
w latach 60-tych Filipińska Straż Wybrzeża w zakresie wykonywanych
zadań dotychczas potrafiła się zazębiać z marynarką wojenną. Pomimo że w
jej skład wchodzą głównie mniejsze jednostki, liczebnością właściwie
nie ustępuje morskiemu rodzajowi sił zbrojnych. Jej trzon stanowią dwa
duże, wielozadaniowe okręty patrolowe typu Teresa Magbanua (długości 97
metrów), niewiele mniejszy okręt patrolowy typu Gabriela Silang, a także 18 jednostek patrolowych mających od 56 do 35 metrów długości. Do
tego dochodzą też jednostki wsparcia, mniejsze łodzie patrolowe,
motorówki i własne lotnictwo w postaci statków powietrznych i
śmigłowców.
Duża liczebność filipińskich sił morskich oraz ich rozwój wskazuje, że władze w Manili zdają sobie sprawę z kluczowej roli tego rodzaju sił zbrojnych dla bezpieczeństwa państwa. Niemniej z racji na nierzadko trudną sytuację gospodarczą kraju ich modernizacja odbiega od oczekiwań, a wielkość sił nie musi od razu wiązać się z jakością. Tym bardziej, że kraj wciąż musi polegać na obecności amerykańskich okrętów. Patrząc na dynamiczny rozwój filipińskiej gospodarki, tak jak wielu innych państw azjatyckich, można spodziewać się, że rola kraju w zakresie sprawowania kontroli na własnych wodach sukcesywnie wzrośnie. Rozwój wspierają także Stany Zjednoczone, dla których to wyspiarskie państwo mogłoby się zdać kolejnym kluczowym, obok Japonii i Tajwanu, sojusznikiem w Azji, stanowiącym pewną przeciwwagę dla rosnącej pozycji Chin oraz rosnącej presji ze strony tego kraju.
Zaskakujący finał akcji ratunkowej rosyjskiego jachtu. Z pomocą przybyli... Ukraińcy
UE przeprowadzi wspólne ćwiczenia marynarki wojennej. Celem ochrona infrastruktury krytycznej
Mierzeja Wiślana otwarta na okręty
Filipińskie służby zlokalizowały wrak, z którego wycieka olej napędowy zagrażający ekosystemowi wodnemu. Są zdjęcia
USS Porter z wizytą w Tallinie. Niedawno odwiedził też Port Gdynia
Morska pięść NATO. Polsko-amerykańskie ćwiczenie Passex na Bałtyku