Badacze od dekady zastanawiają się nad tajemniczą strukturą znajdującą się pod wodą pomiędzy Szwecją a Finlandią. Zdążyło narosnąć wokół niej wiele teorii.

Zajmujący się badaniem dna morskiego Bałtyku Zespół Ocean X Team odkrył przed kilkoma laty dziwny, podwodny obiekt, wokół którego dochodzi do zakłóceń elektrycznych, powodujących m. in. awarię sprzętu fotograficznego i rozładowanie baterii. Dziwny wygląd znaleziska spowodował, że miłośnicy teorii spiskowych zaczęli dorabiać do niego swoje teorie.

Jedną z popularnych teorii, w założeniu "racjonalniejszych, jest mówiąca o tym, że znajduje się tam podwodny, niemiecki bunkier z czasów II wojny światowej, bądź inna instalacja, która znalazła się w wodzie. Miała się ona wiązać z badaniami nazistów nad bronią zdolną do niszczenia elektronicznego wyposażenia jednostek nawodnych i podwodnych, a także łączności. 

Nie brakuje tez bardziej fantastycznych dywagacji, jak choćby powiązania ze starożytną Atlantydą, czy też UFO.

Istnieje również szansa, że Anomalia Morza Bałtyckiego, która wprawiła w osłupienie ekspertów na całym świecie, jest niczym więcej niż osadami lodowcowymi.

Zdaniem Volkera Brücherta, profesora geologii na Uniwersytecie Sztokholmskim, tzw. "Anomalia Morza Bałtyckiego" jest niczym więcej, jak strukturą powstałą tysiące lat temu podczas epoki lodowcowej. Pomimo jego jak i podobnych opinii, zwolennicy teorii spiskowych prawdopodobnie nie spoczną, dopóki nie udowodnią własnych dywagacji, albo też kolejne badania nie rozstrzygną sporu i potwierdzą opinie naukowców.