Kwestia bezpieczeństwa morskiego Morza Bałtyckiego w ostatnich miesiącach zyskała na uwadze. Podmorskie kable i gazociągi stanowią obiekt akcji sabotażowych, zaś rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię zaogniło już napięte relacje z Rosją. Polska w obliczu wzrostu zagrożeń na Bałtyku budzi się z wieloletniego letargu, wydając najwięcej na obronę pod względem PKB wśród krajów NATO.
Kolejne miesiące nie upływają bez emocji na niespokojnych wodach Morza Bałtyckiego.
Uszkodzenie podmorskiego kabla energetycznego EstLink 2 w Zatoce Fińskiej i zatrzymanie przez służby Finlandii tankowca Eagle S, któremu postawiono zarzuty przeprowadzenia akcji sabotażu infrastruktury podwodnej, stanową najnowsze wydarzenia spośród wielu, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach.
W 2022 roku byliśmy świadkami sabotażu gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, zaś do bałtyckiej układanki incydentów dołączyli Chińczycy z masowcem Yi Peng 3, który w listopadzie ub.r. zniszczył kotwicą dwa kable telekomunikacyjne.
Trwający od 2022 roku konflikt ukraińsko-rosyjski na nowo zainicjował debatę na temat bezpieczeństwa morskiego regionu Morza Bałtyckiego. Coraz częstsze incydenty zagrażające morskiej infrastruktury krytycznej uzasadniają konieczność pochylenia się nad kwestią prewencji zagrożeń.
„NATO zintensyfikuje swoją obecność na Morzu Bałtyckim, co będzie coraz bardziej zauważalne. Działania prawne i wojskowe, mające na celu przeciwdziałanie aktom sabotażu, zostały uznane za wspólne zadanie wszystkich sojuszników” – powiedział premier Donald Tusk po szczycie NATO w Helsinkach, poświęconym bezpieczeństwu Morza Bałtyckiego.
Bezpieczeństwo morskiego łańcucha dostaw odgrywa kluczowe znaczenie dla stabilności gospodarki, dzięki czemu potencjalne zakłócenia żeglugi bałtyckiej oddziałują na państwa regionu, jak również na globalny łańcuch dostaw.
W obliczu rosnących napięć geopolitycznych wywołanych trwającymi konfliktami – jak również chęcią poszerzenia wpływów w ramach istniejących sojuszy polityczno-militarnych – Morze Bałtyckie stanowi pole rosnącej rywalizacji wynikającej z potencjału logistycznego oraz morskiej infrastruktury krytycznej.
Morze Bałtyckie stanowi zamknięty akwen, ale zgodnie z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS) z 1994 roku jest otwartym morzem. Bałtyk graniczy z dziewięcioma krajami, zaś mimo charakteru morza zamkniętego, to przez cieśniny duńskie oraz Kanał Kiloński ma dostęp do Atlantyku.
Cieśniny duńskie stanowią jeden spośród głównych punktów tranzytu ropy naftowej, a zarazem istotny szlak transportu morskiego. Każdego roku około 70 tys. statków przepływa przez Wielki Bełt i pobliską cieśninę Sund, która znajduje się między wybrzeżami Danii i Szwecji. Kanał Kiloński stanowi kluczowy korytarz handlowy do Morza Północnego, przez który przepływa rocznie ok. 30 tys. statków.
Mówiąc o Morzu Bałtyckim nie można zapominać o jego infrastrukturze krytycznej, ze szczególnym naciskiem na podmorskie kable telekomunikacyjne, stanowiące cel działań sabotażowych wymierzonych w państwa Paktu Północnoatlantyckiego.
Główny punkt wyjścia do debaty nt. bezpieczeństwa morskiego Bałtyku w kontekście geopolityki stanowi starcie 2 bloków: NATO oraz Rosji.
Od upadku ZSSR, kwestia bezpieczeństwa morskiego Bałtyku jest stałym elementem retoryki państw Zachodu.
Łyżką dziegciu w beczce miodu dla członków NATO stanowi rosyjska enklawa – Kaliningrad, który jest silnie zmilitaryzowany.
Potencjał Kaliningradu służy nie tylko dla zapewnienia wachlarza bezpieczeństwa Rosji, ale jako punkt odstraszający ze względu na obecność zainstalowanych systemów rakietowych, w tym m.in. Iskander – stwierdza U.S. Naval Institute. Z uwagi na niewielką wielkość akwenu, rosyjskie rakiety praktycznie pokrywają cały obszar morski Morza Bałtyckiego. Dołączając do tego możliwości rosyjskich sił powietrznych – nie wspominając o Flocie Bałtyckiej – możliwości Moskwy stanowią twardy orzech do zgryzienia dla NATO, które musi utrzymywać w wysokiej gotowości swój potencjał bojowy.
Zazębianie się interesów morskich NATO oraz Rosji nie ma statecznego charakteru. Wieloletni krajobraz tarć na Morzu Bałtyckim zintensyfikowało przystąpienie do NATO nowych państw na skutek trwającego konfliktu ukraińsko-rosyjskiego: 4 kwietnia 2023 roku Finlandii oraz Szwecji 7 marca ub.r.
Co nie powinno szczególnie dziwić ze względu na bliskość terytorialną, często narażona na „kurtuazyjne” wizyty rosyjskich towarzyszy broni jest Finlandia, przyzwyczajona do naruszeń strefy powietrznej oraz wtargnięć na wody terytorialne. Podobna sytuacja dotyczy Szwedów.
Rozszerzenie NATO sprawiło, że potencjał bojowy Moskwy uległ osłabieniu na skutek rozszerzenia potencjału konkurencyjnego bloku państw, i to nie byle jakiego. Szwedzi razem z Finami od lat blisko współpracują ze sobą w zakresie obronności oraz dysponują jednymi z najnowocześniejszych systemów obronnych.
Finowie wydają na armię niemal 2,5% PKB, zaś Szwedzi planują do 2030 roku przeznaczyć na swoją 2,6% PKB. Warto odnotować w kontekście wydatków, że szwedzki przemysł jest skupiony wokół krajowego potentata, jakim jest Saab, oraz spółki zależnej brytyjskiego BAE Systems.
NATO nie jest bierne w obliczu narastających zagrożeń, zacieśniając współpracę. Mając nowych członków, 14 stycznia podczas szczytu w Helsinkach zebrani liderzy wydali Wspólne oświadczenie Szczytu Sojuszników NATO regionu Morza Bałtyckiego.
W ostatnich latach do areny rywalizacji o wpływy w regionie Bałtyku dołączył kolejny gracz, jakim są Chiny, które już dosadnie zaznaczyły swoją obecność na akwenie. Dość wspomnieć o głośnym incydencie z udziałem Yi Peng 3, który nie był pierwszym wydarzeniem z udziałem Chińczyków, którzy powoli nabierają cennego doświadczenia w działaniach na Bałtyku. W październiku 2023 roku kotwica kontenerowca Newnew Polar Bear pływającego pod banderą Hongkongu i zarejestrowanego w Chinach doprowadziła do uszkodzenia gazociągu Balticconnector.
W 2017 roku powstała „Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego RP” opracowana w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Wnioski nie napawały optymizmem.
„Z analizy obecnego potencjału polskich sił morskich, w szczególności potencjału, jakim dysponuje Marynarka Wojenna RP wynika, że nie jest on adekwatny do postawionych zadań oraz akwenów, na których mają być realizowane. Podjęcie działań naprawczych w tym zakresie jest nie tylko pilną potrzebą, ale wręcz nieodzownym warunkiem odpowiedzialnego i bezpiecznego funkcjonowania w niestabilnym otoczeniu międzynarodowym” – stwierdza dokument.
Czy po 8 latach od publikacji koncepcji nadal jest tragicznie, a Rosjanie – i nie tylko – mogą w każdej chwili wpływać na polskie wody, siejąc popłoch?
W tegorocznym budżecie przewidziano rekordowo wysokie wydatki na obronność – Polska zajmuje 5.miejsce w NATO pod względem PKB przeznaczonego a obronność, który stanowi 4,6% (186 mld zł).
Wśród szeregu inwestycji warto odnotować modernizację 2 dywizjonów ogniowych wraz z niezbędnym sprzętem towarzyszącym, które funkcjonują w ramach Morskiej Jednostki Rakietowej (MJR). Aktualnie istnieje jedna jednostka w Siemirowicach, wchodząca w skład 3. Flotylli Okrętów.
W 2023 roku Skarb Państwa – Agencja Uzbrojenia – i Kongsberg Defence&Aerospace zawarły umowę, której celem jest dostawa elementów systemu Naval Strike Missile (NSM), w tym wozów dowodzenia, wyrzutni oraz kilkuset rakiet przeciwokrętowych (Naval Strike Missile). Wartość zamówienia wynosi ok. 8 mld złotych brutto, a dostawy zostaną zrealizowane w latach 2026-2032. To nie koniec inwestycji.
Wśród ostatnich nabytków można wskazać datę 27 grudnia ub.r., kiedy to podpisano umowę na pozyskanie dla Marynarki Wojennej RP okrętu ratowniczego w ramach programu „Ratownik”. „Okręt Ratownik będzie służył Marynarce Wojennej, bezpieczeństwu naszych marynarzy – wszystkich, którzy operują na Bałtyku – ale będzie też służył oczywiście, jeśli taka potrzeba zajdzie, cywilnym jednostkom” – skomentował podpisanie umowy Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i szef MON.
Napływ inwestycji stanowi pochodną m.in. niespokojnej sytuacji na Bałtyku, jakiej byliśmy świadkami w ostatnich miesiącach.
„Będziemy skutecznie zapobiegać aktom sabotażu i w razie czego także będziemy działać – trochę jak to już Finlandia zaczęła – gdyby jakieś znowu złe zdarzenia miały miejsce na Bałtyku, w sposób bardzo twardy” – stwierdził 17 stycznia premier Donald Tusk podczas wspólnej konferencji z brytyjskim premierem Keirem Starmerem.
W obliczu trwającego konfliktu ukraińsko-rosyjskiego, sabotaży na infrastrukturze krytycznej czy też licznych incydentów z udziałem rosyjskiej floty – do której powoli zaczyna dołączać Pekin, ale w białych rękawiczkach, poprzez udział cywilnych statków – Bałtyk po raz kolejny zaczyna wyłaniać się jako arena walki geopolitycznej.
Rozszerzenie NATO o kolejne państwa członkowskie dolało oliwy do ognia relacji między Paktem Północnoatlantyckim a Moskwą, zaś współpraca marynarek wojennych Chin i Rosji stanowi przejaw krystalizowania się opozycyjnego sojuszu względem NATO.
W tym kontekście uzasadnione jest przeniesienie ciężaru dyskusji państw regionu Morza Bałtyckiego na kwestie wojskowe. Kolejne sabotaże, kolejne przerwane kable morskie wywołują negatywne konsekwencje, których zakres jest szerszy niż środowisko interesariuszy gospodarki morskiej. A nikt nie czeka z założonymi rękoma.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Władze Iranu zwolniły tankowiec zatrzymany wcześniej przez Strażników Rewolucji
Ostatni okręt kontrowersyjnej serii już w służbie w siłach morskich USA. Co dalej z serią Independence?
Uroczyste otwarcie wystawy „Pod misyjną banderą” już 27 listopada przed Centrum Weterana
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?