• <

Min. Woś: instytucje publiczne zadziałały od pierwszego dnia ws. zanieczyszczenia Baryczy

15.07.2020 15:45 Źródło: PAP
Strona główna Ekologia Morska, Ochrona Bałtyku, Rybołówstwo Morskie Min. Woś: instytucje publiczne zadziałały od pierwszego dnia ws. zanieczyszczenia Baryczy

Partnerzy portalu

Min. Woś: instytucje publiczne zadziałały od pierwszego dnia ws. zanieczyszczenia Baryczy - GospodarkaMorska.pl
fot. wroclaw.wody.gov.pl

Instytucje publiczne zadziałały od 1 lipca, czyli od pierwszego dnia, gdy pojawiła się informacja o zanieczyszczeniu rzeki Baryczy - poinformował w środę w Senacie minister środowiska Michał Woś. Zaznaczył, że było to na osiem dni przed interwencją poselską w tej sprawie.

We wtorek na posiedzeniu senackiej Komisji Środowiska przedstawiono informację na temat skażenia i stanu wody w rzece Baryczy, w której 1 lipca zgłoszono zanieczyszczenie.

Szef resortu środowiska powiedział, że w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji. „Część osób zaangażowanych publicznie obudziła się dopiero po tygodniu, po tym, gdy coś się tam wydarzyło. Podczas gdy instytucje publiczne działały od pierwszego dnia, od 1 lipca” - powiedział Woś.

Przedstawił też szczegółową relację z przebiegu działań wszystkich służb w tej sprawie. Jak wyjaśnił, już 1 lipca wykonano pierwsze badania na miejscu i zwiększono przepływy w rzece. Następnie przedsiębiorstwo Stawy Milickie zamknęło dopływ wody do stawów, choć - co ważne - nie stwierdzono zagrożenia dla tych stawów w granicach rezerwatu przyrody i poza nim.

Minister poinformował, że zawiadomiono też policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. 7 lipca wykonano kolejne badania wody w siedmiu miejscach, a nazajutrz przeprowadzono wizję terenową przedstawicieli ochrony środowiska z Wrocławia i Poznania, ponieważ obszar szkody dotyczy dwóch województw dolnośląskiego i wielkopolskiego. Tego dnia wpłynęła też interwencja poselska w tej sprawie.

„Bezpośrednie oględziny 9 lipca ponownie już potwierdziły, że sytuacja ulega poprawie. Czyli mamy codzienny monitoring od 1 do 9 lipca i tego dnia mamy już kolejną informację, że sytuacja już jest lepsza niż na początku. Już polepszają się warunki tlenowe, napowietrzenie i przejrzystość wody w rzece. Wówczas dyrektor RDOŚ we Wrocławiu wszczyna formalnie postępowanie w trybie ustawy o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie” - powiedział minister.

Dodał, że „dzięki szybkiej reakcji nie doszło do zanieczyszczenia Stawów Milickich zarówno w granicach rezerwatu jak i poza nimi, a wszystkie ujęcia wody w Baryczy pozostają nietknięte: nie stwierdzono niepokojących objawów, mogących wskazywać na skażenie”.

Przekazał, że 11 lipca dyrekcja Zarządu Zlewni w Lesznie rozpoczęła wzmożoną weryfikację pozwoleń wodno-prawnych w tym rejonie, a dwa dni później spółka Stawy Milickie postanowiła dokonać zrzutu wody ze stawów, by rozcieńczyć wodę w Baryczy.

Woś zaapelował o złagodzenia emocji w tej kwestii i ocenił, że zanieczyszczenie rzeki stało się pretekstem „dla niektórych polityków, by wywołać emocje wokół tej sprawy, jakoby rząd nie działał”.

„Mam nadzieję, że wysoka komisja nie ma wątpliwości po tej mojej relacji, że instytucje państwa zadziałały” - powiedział Woś.

Wiceminister klimatu Piotr Dziadzio wyjaśnił, że przyczyną zanieczyszczenia rzeki azotanami były zjawiska naturalne pogodowe, wynikające z niespotykanej skali opadów deszczu w czerwcu w rejonie Kalisza i Ostrowa Wielkopolskiego. Doprowadziło to do wysokiego poziomu wód gruntowych i przyboru wód w rzece Baryczy.

„Zanieczyszczenie, które zostało wykryte jest zanieczyszczeniem pochodzącym od związków organicznych, biodegradowalnych. To jest bardzo istotny element. Grunt był nasiąknięty wodą na tyle, że nie przyjmował tej wody, następowały rozlewiska na polach, łąkach i woda tam stała przez cały miesiąc. Dochodziło do procesów gnilnych na łąkach, które zostały skoszone, znajdowały się tam też niewielkie ilości obornika, które również mogły mieć wpływ na to, że do wód gruntowych mogły dostać się zanieczyszczenia związane z azotanami i tego typu substancjami organicznymi” - mówił Dziadzio.

Zdaniem specjalistów opady ograniczyły spływ wody do Baryczy, gdy jej stan był wysoki. A następnie w okresie przerwy w opadach nastąpił do tej rzeki zwiększony spływ stojącej wody, która była już zanieczyszczona azotanami.

„Takie zjawiska mogą i będą się zdarzać przy zmianach klimatycznych. Musimy mieć pełną świadomość. Nie mamy tutaj winnych, nie widzimy tutaj winnych w tym zakresie, że ktoś celowo wypuścił zanieczyszczenia, że są to zanieczyszczenia z ubojni, że są to zanieczyszczenia z dużych składowisk obornika, czy to jest gnojowica, która została wypuszczona. Nie ma tego typu dowodów, dlatego że stężenia wszystkich substancji, które mierzymy, monitorujemy nie wskazują na tego typu działanie. Są to pochodzące z biologicznych procesów zanieczyszczenia” - zapewnił Dziadzio.

Pytany o ilość śniętych ryb poinformował, że z rzeki wyłowiono około 200 kg.

W tracie posiedzenia poinformowano też m.in. o aktualnym stanie infrastruktury przeciwpowodziowej w całej Polsce w kontekście ulew, podtopień i zalań, do których dochodziło w ostatnich tygodniach. W ocenie urzędników spełniła ona swe zadanie. Jak poinformowano, PGW Wody Polskie w 2018 roku na utrzymanie i konserwacje tych obiektów wydało 270 mln zł, a w dwóch kolejnych latach po po 380 mln zł. Tylko w 2020 roku na inwestycje zaplanowano 684 mln zł; za te fundusze ma powstać m.in. 275 kilometrów wałów przeciwpowodziowych. (PAP)

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.