Pod koniec sierpnia Ministerstwo Japonii poinformowało o wniosku budżetowym na wydatki obronne z myślą o roku fiskalnym 2026 roku. Środki mają wynieść blisko 8,8 bln jenów, czyli 60,2 mld dolarów. To kolejny rekord, świadczący o rosnącej świadomości państwa na temat zagrożeń i potrzeby dostosowania się do wyzwań współczesności. Na tym mają zyskać krajowe koncerny zbrojeniowe oraz branża morska, jako że gros wydatków dotyczy Japońskich Morskich Sił Samoobrony (JMSDF).
Zgodnie z podanym przez resort obrony informacjami, wydatki mają przekroczyć zakładane minimum 2% budżetu państwa. Szczególną uwagę władze zwracają na stworzenie skuteczniejszego, krajowego systemu obrony przeciwpowietrznej, biorąc pod uwagę zagrożenie atakami z użyciem lotnictwa, bezzałogowych pojazdów latających oraz rakiet, w tym wystrzeliwanych z baterii lądowych. Wynika to z obserwacji aktywności Chin, Korei Północnej oraz Rosji, które także rozbudowują swój arsenał rakietowy, powietrzny i morski. Władze regularnie donoszą też o obecności okrętów, głównie chińskich i rosyjskich, nieopodal japońskich wysp i wód terytorialnych, biorąc też pod uwagę obszary sporne. Japonia wciąż ma nierozwiązany z Rosją spór o zajęte jeszcze przez ZSRR w 1945 roku Wyspy Kurylskie, sąsiadujące z Hokkaido.
Obok lądowych instalacji odpowiedzialnych za wykrywanie i zwalczanie celów latających, władze przewidują też kolejne fundusze na okręty. Dotyczy to choćby kolejnych fregat typu Mogami, budowanych w ekspresowym, na tle innych państw, tempie. Każdy z okrętów kosztował niemal 50 mld jenów, co daje w przeliczeniu ok. 387 mln dolarów. Pierwotnie planowano budowę 22 okrętów, jednakże tak ambitne plany zostały zredukowane do wciąż niemałej liczby tuzina, acz w tej sytuacji można się zastanawiać, czy władze nie powrócą do pierwotnych planów. Tym bardziej, że zastrzyk finansowy zapewni zakup jednostek tej serii ogłoszony przez Australię na początku sierpnia tego roku. Na ten moment chodzi o trzy, a w ramach kosztów wynoszących 6,5 mld dolarów powstanie także infrastruktura z myślą o ich serwisowaniu i budowie kolejnych u zamawiającego.
Z myślą o respektowaniu granic morskich i obserwacji, władze
zakupią też 12 okrętów patrolowych o wyporności mniej niż 2000 ton.
Jednocześnie trwają prace nad dostarczeniem jednostek pomocniczych, w tym i
transportowych i desantowych, celem transportu zaopatrzenia i techniki wojskowe
na newralgiczne wyspy znajdujące się administracyjnie pod władzą Japonii. Trwa
także budowa okrętów podwodnych typu Taigei. Na ten moment w służbie są cztery
z ośmiu zaplanowanych, a piąty, zwodowany w październiku JS Chōgei, do służby
ma wejść w marcu przyszłego roku.
Nie brakuje też innych, dużych wydatków, jak choćby
niszczycieli wyposażonych w system AEGIS, które będą jednymi z największych
jednostek o walorach bojowych w powojennej historii kraju, a biorąc pod uwagę
realia, XXI-wiecznej. Mowa tu o jednostkach mających blisko 190 metrów długości
i ponad 10 000-12 000 ton wyporności. Władze będą rozwijać też swoje okręty
desantowe-doki (klasyfikowane oficjalnie jako niszczyciele) typu Izumo pod
kątem kooperacji z myśliwcami F-35B. To oznacza na pewno wielomiliardowe
modernizacje, zwiększające ich zdolności operacyjne.
Wzrost budżetu wiąże się też z zakupem platform bezzałogowych, tak pływających, jak i latających. Dotyczy to szczególnie sprzętu produkcji amerykańskiej, niemniej Japonia poszukuje też dostawców w innych krajach, z myślą o zwiększeniu swojego potencjału w tym zakresie i wykorzystaniu celem odciążenia „zasobów ludzkich”, biorąc pod uwagę doświadczenia tak USA, jak i Wielkiej Brytanii czy Francji w wykorzystywaniu choćby dronów do działań wywiadowczych czy transportowych.
Rekordowy budżet wpisuje się w mentalną zmianę Japonii, mimo obowiązującej od 1946 roku "pacyfistycznej konstytucji" i podkreślania defensywnego charakteru jej sił zbrojnych, które jednak coraz bardziej otwierają się na uzbrojenie de facto ofensywne. Także sprzedaż okrętów za granice wskazuje, że kraj, będący wciąż w czołówce względem innowacji, może zacząć także eksportować broń. Wcześniej omijano to poprzez np. sprzedaż okrętów pomocniczych czy patrolowców dla straży wybrzeża. Teraz, obok umów na nowe okręty, Japonia jest gotowa na eksport „używek”, tj. okrętów wycofywanych ze służby. Mocno zacieśnia tu relacje z innymi państwami, które tak jak ona obawiają się przede wszystkim ekspansji Chin. Obok Australii są to szczególnie Filipiny. Co też istotne, okręty JMSDF oraz patrolowce japońskiej straży wybrzeża regularnie biorą udział w ćwiczeniach międzynarodowych na innych akwenach. Władze zacieśniają przy tym relacje z rządami Korei Południowej, USA i Wielkiej Brytanii.
Okręty podwodne mieczem sił morskich. Model odstraszania morskiego definiujący równowagę strategiczną
Na plaży w Lipawie został znaleziony dron. Łotweskie wojsko go zidentyfikowało
ARP S.A. podpisało trzy listy intencyjne w sektorze defence. Celem wzmocnienie krajowego potencjału obronnego
Polska i Norwegia współautorami bezpieczeństwa Bałtyku
Szef MON: zespół zadaniowy ds. programu ORKA przygotował rekomendacje dla rządu
Przełożony start rakiety z polskimi satelitami. Pozwolą skuteczniej monitorować sytuację na Bałtyku