Z powodu trudnych warunków pogodowych wzrosło zagrożenie dalszego osuwania się ziemi na gdyńskim klifie. Z tego powodu wzrosło zagrożenie dla osób poruszającymi się nieopodal ścieżkami spacerowymi.

W weekend Sławomir Kitowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Orłowa zamieścił na portalu społecznościowym Facebook nagranie pokazujące, jak żywioł podmywa grunt na klifie, w związku z czym jego części spadają do morza. Potencjalnie stojące najbliżej brzegu drzewa mogą "nie doczekać wiosny".

- Spacerowicze powinni mieć świadomość, że wchodzenie na koronę klifu jest nie tylko wielce niebezpieczne, lecz działa na szkodę tego cudu przyrody, bo każdy nas dociąża ledwo trzymający się klif. Niestety, osunęła się północna ściana klifu, o miękkiej sypkiej strukturze, która wskutek opadów deszczu, wód gruntowych, wiatru, temperatury, itp spłynęła jak lawa wulkaniczna w dół i zagrodziła przejście brzegiem morza w kierunku Polanki Redłowskiej - poinformował.

To kolejny raz, gdy sztorm naruszył Klif Orłowski. Na skutek abrazji ściana urwiska cofa się w średnim tempie 1 m rocznie. Leży on w granicach rezerwatu przyrody "Kępa Redłowska" i w związku z tym, dla zachowania naturalnych procesów brzegowych na tym terenie nie prowadzi się działań ochrony brzegu. Gdy pogoda się uspokaja, można spotkać turystów poruszających się ścieżką przy morzu, która przy tych warunkach pogodowych staje się niebezpieczna dla zdrowia i życia z racji na groźbę osunięcia się ziemi, w tym wraz z skałami oraz drzewami. To samo dotyczy osób podchodzących do klifu, gdyż istnieje obawa wejścia na osuwisko i dalszego naruszenia struktury.

Towarzystwo Przyjaciół Orłowa alarmowało już w zeszłym roku, że z powodu częstszych sztormów i innych zjawisk pogodowych morze jest zdolne pochłaniać od dwóch do nawet czterech metrów brzegu.