11. Międzynarodowy Kongres Morski w Szczecinie przyniósł kilka znamiennych dla polskiej branży morskich ogłoszeń i informacji. Najważniejszym jest fakt, że nasz rząd postanowił umocnić nasze przywiązanie do morza. Kilka projektów, w które zaangażowana jest strona rządowa, zostały spięte klamrą o nazwie „Polskie Morze”. Program ten ogłosił z mównicy podczas otwarcia Kongresu premier Donald Tusk.
Tegoroczna edycja Międzynarodowego Kongresu Morskiego miała być głośna. Odbywała się w ramach polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, toteż w jej agendzie znalazło się nieformalne spotkanie ministrów do spraw morskich UE, ale pierwszego dnia wydarzenia, które odbywało się w Teatrze Polskim hasła unijne zostały zastąpione powtarzaną przez nasz obóz rządzący od pewnego czasu repolonizacją.
Kongres otworzyli oficjalnie jego organizatorzy – Jarosław Siergiej, prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, oraz Dariusz Doskocz, dyrektor naczelny Polskiej Żeglugi Morskiej, obaj reprezentujący również Fundację Kongres Morski w Szczecinie. Powitali oni zebranych i przypomnieli pokrótce ideę przyświecającą Kongresowi – jak mówił Jarosław Siergiej, ma on być wielopoziomową platformą wymiany poglądów, doświadczeń i wizji. Dariusz Doskocz słusznie dodał, że refleksja, dialog i współpraca to wartości szczególnie szczególnie w obliczu następujących obecnie globalnych zjawisk.
Kiedy jednak Jarosław Siergiej i Dariusz Doskocz przemawiali ze sceny, gros fotoreporterów kłębił się w głębi sali, czekając na przemówienie gościa honorowego – premiera RP Donalda Tuska. Premier postawił na konkrety i poruszył kilka dużych, ważnych – również na pewno z politycznego punktu widzenia – tematów, którymi żyje branża morska. Po kilku słowach skierowanych do gospodarzy stwierdził, że jeśli dziś myśli się o „Wielkim Pomorzu”, to nie w kontekście terytoriów, a tego, jak „lepiej, mądrzej, intensywniej zagospodarować ten wspaniały pas nad morzem”.
– Dzisiaj to jest ten moment, kiedy ja, jako premier polskiego rzadu, mogę powiedzieć, że otwieramy ambitny program „Polskie Morze” – obwieścił Tusk.
Jak dowiedzieli się zebrani, program „Polskie Morze” to klamra spinająca różne inicjatywy poświęcone gospodarce morskiej. Premier opisał je krótko, wychodząc od kwestii związanych z bezpieczeństwem na Bałtyku i misji „Baltic Sentry”, której zadaniem jest m.in. ochrona infrastruktury krytycznej na morzu przed aktami sabotażu i innymi zagrożeniami.
Premier Tusk wypowiedział ze sceny kilka haseł, które zostały nagrodzone owacją. Mówiąc o rozwoju polskich portów nie mógł pominąć tematu terminala kontenerowego w Świnoujściu:
– Nikt nam tego terminalu nie zablokuje – stwierdził. – Zdaję sobie sprawę, ile odpowiedzialności ciąży na mnie i na rządzie, aby szanując prawo polskie, międzynarodowe, prawo obywateli, organizacji, państw do wyrażania różnych opinii, żebyśmy skutecznie zadbali o narodowy polski interes na morzu. A jednym z takich interesów jest oczywiście terminal kontenerowy w Świnoujściu.
Tusk wspomniał o wynikach finansowych i przeładunkowych polskich portów o podstawowym znaczeniu dla gospodarki kraju, ale dodał, że traktuje to jako punkt wyjścia.
– Jesteśmy już naprawdę bardzo poważnym podmiotem, nie powiem, że dominującym, ale niemalże, jeśli chodzi o przeładunek kontenerów. Mamy zamiar potroić te liczby z dzisiaj do roku 2030. W ciągu czterech lat i kilku miesięcy potroimy wyniki dotyczące polskich portów, terminali kontenerowych na Bałtyku i uzyskamy pozycję państwa naprawdę dominującego – zapowiedział, choć w kuluarach dało się wyczuć wątpliwość, czy premier miał na myśli potrojenie ilości przeładunków, czy przepustowości portów.
W wystąpieniu premiera nie mogło zabraknąć kwestii morskich farm wiatrowych oraz tzw. local content, czyli udziału polskich firm i organizacji w łańcuchach dostaw dla tych inwestycji.
– Będziemy tego bardzo pilnowali, aby ci wszyscy – i mówię tutaj też o największych spółkach Skarbu Państwa – który będą budowali na przykład wielkie farmy wiatrowe na Bałtyku, żeby korzystali w maksymalnym stopniu, nieporównywalnie większym niż do tej pory, z polskich firm, z polskiej obsługi. Musi być tak, że jeśli my inwestujemy w elektrownie wiatrowe na Bałtyku, to na tym korzystać muszą polskie firmy, polscy przedsiębiorcy, polskie porty.
Aby jednak polskie porty mogły funkcjonować, również w obszarze offshore, muszą być odpowiednio skomunikowane. Donald Tusk i jego rząd dostrzegają potrzebę inwestycji dostępowych do portów, szczególnie w Świnoujściu i Szczecinie. Premier po raz kolejny zapowiedział modernizację tzw. Nadodrzanki, czyli linii kolejowej nr 273. Dodał, że w połączeniu z zatwierdzoną już przez Czechów budową autostrady po ich stronie utworzy ona połączenie pozwalające na komunikację Szczecina z południem i dalszym zapleczem portowym.
– Szczecin przestanie być miejscem wykluczonym komunikacyjnie. Trudno, żeby było inaczej, skoro Szczecin i Świnoujście mają być jednym z kluczowych centrów polskiej gospodarki morskiej – mówił Donald Tusk.
– To jedno zdanie jest dla mnie kluczowe: w Polsce będziemy budowali statki – mówił Tusk. Podpierając się przykładem stoczni w Szczecinie stwierdził, że „powoli wychodzimy na prostą” w branży stoczniowej, ale dodał, że „czas na dużo większy impet”.
– Podjęliśmy decyzję, żeby po raz kolejny w naszej historii młodzi Polacy, młode Polski, ci, którzy kochają morze i chcą swoje życie morzu poświęcić, żeby mogli się szkolić. Więc żebyśmy kontynuowali piękną tradycję Daru Pomorza, Daru Młodzieży, podjęliśmy decyzję o tym, że będziemy budowali – mówił Tusk, za plecami którego wyświetlona została wizualizacja nowego żaglowca szkoleniowego. Premier dodał, że na projekt przeznaczone zostało już blisko 400 milionów złotych.
Donald Tusk zapowiedział też ponownie budowę nowego statku szkoleniowego za ponad 600 mln zł. Potwierdził, że „decyzja finansowa także zapadła”.
– Polonizacja Bałtyku, uczynienie z Bałtyku polskiego morza, oznacza także polonizację zamówień. Wszędzie tam, gdzie to możliwe, nawet jeśli bardzo trudne, przetargi będą wygrywali polscy dostawcy, polscy producenci. Dotyczy to także budowy naszych statków – zapowiedział szef rządu.
Kolejny postulat, jaki spotkał się z żywą reakcją zgromadzonej publiczności, to przywrócenie polskiej bandery. Tusk wspomniał, że minęło 20 lat od opuszczenia polskiej bandery na statku Ziemia Gnieźnieńska. Banderę z tej jednostki wniesiono na scenę.
– Trzeba było czekać ponad 20 lat, żeby pełną piersią, pełnym głosem powiedzieć, że polska bandera wróci na polskie statki. Tak, żeby polscy marynarze, polscy armatorzy, polscy producenci mogli pracować, pływać, zarabiać pod polską banderą – powiedział Tusk, po czym przekazał banderę na ręce wiceministra Arkadiusza Marchewki.
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak w dużej mierze skupił się na kwestii nadmienionego przez Donalda Tuska „wykluczenia komunikacyjnego” i projektach dostępowych do portów w Szczecinie, Świnoujściu, a także po części innych.
– S3, S6, S10 to są drogi ekspresowe, które mają zapewnić dostęp do naszych portów. Mają ona także wymiar transgraniczny i zapewnić naszym partnerom, między innymi z Czech i dalej, także współpracę z naszymi portami.
Klimczak zaczął od Zachodniej Obwodnicy Szczecina, stwierdzając, że jest to jedna z dróg, „na które się czeka dekadami”.
– Mamy ZRID, mamy ogłoszone przetargi, rozstrzygamy je, żeby zmienić aglomerację szczecińską i dostęp do portów, w tym to zespołu Szczecin-Świnoujście. To 50 km drogi ekspresowej, w tym tunel pod Odrą, wielkie wyzwanie inżynierskie, ale to także 8 mld zł, które zdecydowaliśmy, że wydamy na tę drogę – mówił minister infrastruktury.
Klimczak wspomniał także ponownie o Nadodrzance, na której wymienionych zostanie 200 km torów i rozjazdów, co zapewni także połączenie kolejowe do portu w Policach. Jak bowiem stwierdził, „inwestycje mają polegać na wielkich portach i aglomeracjach, ale także na mniejszych portach, które muszą trzymać równe tempo”.
Minister mówił także o wyczekiwanej modernizacji linii kolejowych 201 i 202 biegnących od Trójmiasta do Bydgoszczy i Słupska. Nie podał jednak konkretnych informacji.
Ostatnim reprezentantem rządu z przemówieniem na otwarcie 11. Międzynarodowego Kongresu Morskiego był wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za gospodarkę morską i żeglugę śródlądową Arkadiusz Marchewka, Szczecinianin.
– Stawiamy na gospodarkę morską, stawiamy na jej rozwój, na ambitne inwestycje i na to, aby gospodarka morska była naszą chlubą – mówił wiceminister.
W swojej wypowiedzi przypomniał o dobrych wynikach portów morskich w 2024 roku, przede wszystkim w przeładunkach kontenerów.
– Przeładowaliśmy 3,3 mln TEU kontenerów. To jest absolutny rekord w historii Polski, ale to nie wszystko, bo te najnowsze dane, które mówią o tym, że naliczona akcyza, cła i VAT w polskich portach wyniosły 56 mld zł, to tylko znak, że nasze porty bardzo prężnie się rozwijają – powiedział Marchewka. Kolejnym krokiem w tym rozwoju ma być budowa głębokowodnego terminala kontenerowego w Świnoujściu, ale by inwestycja ta miała sens konieczna jest wspomniana tego dnia po raz kolejny „Nadodrzanka” oraz droga S3.
Arkadiusz Marchewka mówił też o nowym programie finansowania budowy promów dla polskich armatorów. Przed weekendem podpisana została nowa umowa w tej sprawie. Rząd przeznaczył na to 1,3 mld zł. Wiceminister odniósł się także do sytuacji stoczni w Szczecinie – Gryfii i Wulkanu. Podpisana została umowa inwestycyjna na 240 mln zł. Za te pieniądze dokończona zostanie realizowana w Wulkanie budowa doku dla Gryfii, ale też zwiększy potencjał produkcyjny w Wulkanie, powstaną nowe hale i park maszynowy.
O inicjatywie przywrócenia polskiej bandery Marchewka powiedział, że jest to projekt „bardzo trudny, ale do zrobienia”. Rada Ministrów podjęła już decyzję o przyjęciu projektu ustawy o dobrowolnych i preferencyjnych ubezpieczeniach społecznych dla marynarzy.
– To pierwszy krok do przywrócenia polskiej bandery. Równolegle pracujemy nad stworzeniem preferencyjnego systemu podatkowego dla armatorów, który będzie pozwalał im płacić niższe podatki, i nad rejestracją statków w Polsce, aby było to łatwiejsze i realizowane w sposób cyfrowy – mówił wiceminister.
Po przemówieniu Arkadiusza Marchewki organizatorzy odtworzyli nagraną wypowiedź Apostolosa Dzidzikostasa, unijnego komisarza ds. zrównoważonego transportu i turystyki. Ten podkreślał, że rozwój gospodarki morskiej i transformacja energetyczna tworzą nowe możliwości dla portów. Mają one stać się jeszcze większymi centrami europejskiej gospodarki niż obecnie. Szanse mają też stocznie, bo żeby odpowiadać narzuconym przez UE regulacjom środowiskowym duża część floty musi być zmodernizowana lub wymieniona.
Dzidzikostas zdaje sobie sprawę z otoczenia geopolitycznego – niepewności gospodarczej i politycznej, rosnącej m.in. przez amerykańskie taryfy narzucone na handel międzynarodowy. Powodują one wzrost kosztów funkcjonowania łańcuchów dostaw oraz ich destabilizację. Tymczasem długoterminowy sukces zależy od przewidywalności i reguł respektowanych przez wszystkich. Komisarz zapewnił, że Unia Europejska będzie kontynuowała prace nad wzmocnieniem potencjału morskiego.
Ostatnią przemawiającą w tej części Kongresu była Marina Hadjimanolis, wiceminister ds. żeglugi przy Prezydencie Republiki Cypryjskiej. Jej zdaniem głównym wyzwaniem żeglugi obecnie jest odpowiedzenie na zielone wyzwania, a w odpowiedzi tej mieszczą się m.in. zmniejszenie emisji oraz implementacja nowych paliw. Problemem jest też niedobór marynarzy, a nawet kadr morskich w ogóle. W tym samym czasie rozwój technologii wymaga rozwoju nowych umiejętności i kompetencji. Hadjimanolis również odnotowuje, że w ostatnich latach gospodarka morska Unii Europejskiej została dotknięta przez protekcjonizm, taryfy, rywalizację ze strony krajów trzecich, ale również wewnętrzną.
Trzy zaplanowane na pierwszy dzień Kongresu Morskiego debaty plenarne poświęcone były kwestiom często poruszanym na dole łańcucha pokarmowego branży morskiej: ogólnym założeniom polityki unijnej dotyczącym kwestii morskich i regulowaniu jej za pomocą odpowiednich aktów prawnych.
Pierwsza rozmowa, której moderatorem był Paweł Krężel, dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Infrastruktury, oscylowała wokół prac nad nową strategią unijną dla gospodarki morskiej. Jej celem było zaadresowanie faktu, że – jak zaznaczył Krężel – europejska flota się rozwija, ale nie wystarczająco szybko.
Fotini Ioannidou, dyrektor ds. Transportu Wodnego w Komisji Europejskiej zapowiadała, że pierwszy projekt nowej strategii zostanie publicznie przedstawiony w ramach procesu nazywanego zaproszeniem do przedstawiania dowodów. Będzie on proponował ramy działań, które mają doprowadzić do uzupełnienia luk innowacyjności w stosunku do USA i Chin, ale z naciskiem na dekarbonizację przemysłu stoczniowego.
Alberto Maestrini z SEA Europe stwierdził, że morska strategia przemysłowa powinna skupiać się przede wszystkim na budowie statków oraz dostarczaniu technologii i materiałów. Jego zdaniem okrętobudownictwo jest trzonem strategii autonomii Unii Europejskiej. Sprzeciwił się jednak dotowaniu sektora, wzorem choćby Chin.
Sotiris Raptis z European Community Shipowners' Association również wątpi, żeby środki ochronne, jak te wprowadzane w USA, przysłużyły się sektorowi. Podkreślał jednak, że konieczne jest budowanie statków w Europie dla europejskich potrzeb, dzięki nim m.in. ograniczamy zależność od rosyjskiego gazu. Konieczne jest jednak zatrzymania migracji kapitału z Europy na inne kontynenty.
Marcin Talwik, prezes Żeglugi Polskiej S.A. podkreślił, że należy pamiętać o tym, że za wymagania instytucjonalne i prawne ostatecznie płacą armatorzy i ich klienci. Postuluje on m.in. zaprzestanie płatności ETS w ramach konkurencji między Europą i Azją, ale popiera rozwój nowoczesnych technologii. Talwik podkreśla, że nie obędzie się bez szerszej promocji zawodu marynarza w Polsce, bowiem w tym momencie trzeba sięgać po pracowników z innych kontynentów.
Druga dyskusja pt. „Wyzwania regulacyjne i strategie dla gospodarki morskiej” moderowana była przez Przemysława Myszkę z Baltic Transport Journal. Rozmowa dotyczyła najważniejszych wyzwań regulacyjnych oraz rynkowych dla gospodarki morskiej, ale także problemów z łańcuchami dostaw i potencjalnych możliwości ich rozwiązania.
Najbardziej skonkretyzowana była jednak trzecia debata plenarna, dotycząca rozwoju sieci TEN-T. Prowadząca rozmowę dr Laima Gerlitz z Hochschule Wismar zarysowała podstawy do rozmowy, określając, że na początku rozwoju sieci TEN-T pracowano nad rozwojem korytarzy morskich, infrastruktury morskiej i śródlądowej, ale począwszy od 2021 roku pojawiły się nowe trendy, które również odcisnęły się na sieci. Wtedy też, wraz z weryfikacją przepisów tworzących TEN-T okazało się, że sieć jest wszechstronna, ale jej cele się zmieniły.
Gesine Meissner, European Coordinator for the European Maritime Space przypominała, że porty należy traktować jako elementy o podwyższonym znaczeniu, pamiętając o ich roli jako hubów energetycznych i przemysłowych. Jacob Gebraad z Waterborne Technology Platform mówił z kolei o postrzeganiu branży morskiej jako niepewnej. Stwierdził, że są fakty, które temu przeczą. Mówiąc o przyszłości wyraził przypuszczenie, że czynnikiem decydującym jeśli chodzi o konkurencyjność i odporność będzie digitalizacja. Przypomniał, że plan zakłada osiągnięcie zeroemisyjności transportu do 2050 roku.
Jonas Olsson z Baltic-Link Association mówił, że jego organizacja od lat zabiega o włączenie autostrady morskiej Karlskrona-Gdynia do sieci TEN-T.
– Ze szwedzkiego punktu widzenia rozwój regionu bałtyckiego w dużym stopniu zależy od rozwoju autostrad morskich, połączeń kolejowych, drogowych, mobilności militarnej i stworzenia większej, bardziej zintegrowanej sieci TEN-T – mówił Olsson.
Z kolei Ansis Zeltins, prezes portu w Rydze zwracał uwagę, że korytarze i warunki wokół nich się zmieniają, więc zmieniać się musi też sieć TEN-T.
– Wiele elementów trzeba przeanalizować ponownie. Druga rzecz: korytarze te są powiązane z korytarzami energetycznymi. Korytarze powinny być przedłużane, powinny być budowane połączenia transgraniczne, trzeba się zastanowić, jakie interesy europejskie mogłyby być w ten sposób zaspokojone – mówił Zeltins. Podkreślał, że ważna jest też mobilność wojskowa, więc trzeba być w dyskusji z NATO, ale czasami interesy wojska i handlu nie są tożsame.
Rafał Zahorski z Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście wytykał, że często słychać o potrzebie większego zjednoczenia wewnątrz Europy, budowy sieci i przywracania konkurencyjności wobec Chin i USA, a jednocześnie „mamy w Unii kakofonię, każde państwo gra swoją muzykę”.
Zahorski stwierdził, że panaceum na problemy kadrowe w transporcie, np. niedobór motorniczych czy kierowców ciężarówek, jest transport intermodalny. Ważne jest też to, żeby szlaki do portów „nie krzyżowały się w jakiś przedziwny sposób”. Zaapelował również o zaprzestanie przyjmowania regulacji, które obniżają wartość transportu morskiego.
Rafał Zahorski zapowiedział także stworzenie strategii rozwoju morskiego. Mają nad tym współpracować porty z Gdyni, Gdańska, Szczecina, Świnoujścia, być może także Polic, ale liderem jest port w Esbjergu. Jego zdaniem jest to dobry przykład współpracy międzynarodowej w miejsce konkurencji. Zauważył, że z Esbjergu budowana jest co szósta farma wiatrowa w okolicy, a jednocześnie w Świnoujściu budowany jest nowy terminal instalacyjny.
– Budujemy też terminal kontenerowy Świnoujście. Będzie on w pełni intermodalny. Budujemy to nie tylko dla Polski, ale też dla wschodnich Niemiec, Skandynawii, Republiki Czeskiej i Słowacji, bo tu następuje naturalny przepływ towarów. Sieć TEN-T powstała nie dla zabawy, ale wpisuje się w te właśnie kierunki transportowe – mówił Zahorski.
Argumentował także, że Szczecin i Świnoujście, w przeciwieństwie do Gdańska i Gdyni, pozostają poza sferą oddziaływania Rosji.
– Jeśli coś się wydarzy, jesteśmy bezpieczni – mówił. Dodawał, że obecnie w regionie jest coraz więcej pracowników z Niemiec, podczas gdy jeszcze do niedawna do Polacy wyjeżdżali na zachód, a największym inwestorem są Duńczycy. – Rozwijamy się tak, że niedługo również wschodnie Niemcy będą pod naszym wpływem i będą się rozwijać z nami. W przeszłości Szczecin rozwijał się w opozycji do portu w Berlinie, teraz tworzymy połączenia kolejowe między tymi miastami, będą ukończone w 2027 roku. Wtedy samoloty, które nie będą mogły lądować w Berlinie, będą lądować w Goleniowie. Nasza relacja się coraz bardziej zacieśnia – kończył.
00:04:03
Rekordowy tunel dnie Bałtyku połączy Niemcy i Danię w 2029 roku (wideo)
00:04:15
Największe kontenerowce świata - przegląd
Polski masowiec zderzył się z suwnicą i żurawiami
Grupa OTL podsumowuje III kwartał. Trudna sytuacja rynkowa
Znamy laureatów IV edycji Grantu Dzielnicowego Busole organizowanego przez Baltic Hub
Hapag-Lloyd: biznes urósł, ale zyski mocno spadły
Wietnamskie porty na liście rankingu Lloyd’s List. Refleksje po Port Gdańsk Business Mixer w Wietnamie
Prezydent Świnoujścia popiera rozwój portu, ale nie utworzenie Przylądka Pomerania
Porzucony w Basenie Północnym w Świnoujściu kuter zatonął