• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Śmierć i narodziny na promie

Partnerzy portalu

Fot. X/@Corse_Matin

Personel i pasażerowie promu Mega Andrea zapamiętają ostatni rejs do końca życia. Jednej nocy doszło do narodzin i śmierci.

Zaczęło się około godziny 22 lokalnego czasu. Prom Mega Andrea linii Corsica Ferries wezwał ratowników z powodu kobiety, która zaczęła rodzić. Kobieta była w siódmym miesiącu ciąży, więc po porodzie dziecko wymagałoby specjalistycznej opieki. Statek nie mógł wejść do portu z powodu pogody, wezwano zatem śmigłowiec z lekarzem i dwoma ratownikami. Pomimo kiepskich warunków, ewakuacja odbyła się bez problemów. Jednakże, jak relacjonują media, właśnie z powodu pogody śmigłowiec nie mógł przetransportować kobiety bezpośrednio do szpitala w Bastii, w zamian za to lądował na pobliskim lotnisku, skąd zabrała ją karetka. Rano noworodek został zabrany ze szpitala kolejnym śmigłowcem do placówki w Nicei, gdzie można było zapewnić mu odpowiednią opiekę.


To nie był jednak koniec pracy ani dla ratowników, ani dla członków załogi promu Mega Andrea. Około godziny pierwszej w nocy jednostka znajdowała się w porcie w Bastii. Jeden z samochodów, który zjechał z pokładu na ląd, spadł z nabrzeża do wody. Na pomoc kierowcy i pasażerom wskoczyli do wody ochroniarze. Udało im się wydobyć trzy osoby, które nie odniosły większego uszczerbku na zdrowiu. Niestety czwartemu pasażerowi, starszemu mężczyźnie, nie udało się wydostać z pojazdu. Nurkom udało się do niego wydobyć jego ciało dopiero po ponad godzinie. Samochód leżał na dnie na głębokości około 10 metrów.

Okoliczności wypadku wyjaśni śledztwo. Władze portu powołały specjalną jednostkę, która ma w związku z wydarzeniem świadczyć pomoc psychologiczną załodze promu, pracownikom portu i innym osobom.


Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.