Dominick Martin-Mayes, 27-letni rybak i instruktor nurkowania, który widział wsystko na własne oczy przekazał mediom: "Gdy zbliżyliśmy się, zobaczyliśmy, że jest to zlepek dużych sieci. Wskoczyłem do wody i byłem zszokowany tym, co zobaczyłem. Zaparło mi dech w piersiach - zobaczyłem młodego oceanicznego żarłacza białego. Mój kumpel, który był ze mną, chwycił nóż i wskoczył na ratunek. Uwolniliśmy  go. Robiliśmy, co mogliśmy, aby uwolnić inne zwierzęta, ale większość z nich była już martwa.” Ze względu na własne bezpieczeństwo i możliwość zaplątania w sieci nurkowie musieli zaprzestać "akcji ratunkowej".

Według badań opublikowanych w marcu 2018 roku w raportach naukowych około 46% z 79 tysięcy ton oceanicznego plastiku w Great Pacific Garbage Patch (wielkiej plamy śmieci na Pacyfiku) składa się właśnie z sieci rybackich. Badanie wykazało również, że roczne zużycie plastiku osiągnęło ponad 320 milionów ton, przy czym w ostatnim dziesięcioleciu wyprodukowano więcej plastiku niż kiedykolwiek wcześniej.

National Journal szacuje, że około 20% wszystkich stworzeń morskich złapanych w komercyjne sieci rybackie to tzw. „przyłów” lub niepożądane zwierzęta (m.in rekiny), które plączą się w sieci.

 

Wyławianiem śmieci w tym sieci rybackich na Pacyfiku zajmuje się OceanCleaner, którego praca daje zaskakująco pozytywne rezultaty.