Setki ryb pozostawiono na pastwę losu w Kanale Raduni w Pruszczu Gdańskim. Część z nich nie przeżyła, ale wiele udało się uratować dzięki interwencji Radia Gdańsk.

Kanał Raduni na tzw. odcinku miejskim Pruszcza Gdańskiego ma zostać w tym roku wyremontowany. Aby było to możliwe, konieczne było odcięcie go od dopływu wody. Zrobiono to kilka dni temu, od tego czasu woda stopniowo opadała. Na prawie całej powierzchni kanału odsłoniło się dno, ale w niektórych miejscach pozostały kałuże lub niewielkie rozlewiska. W wielu z nich było jednak zbyt płytko, aby ryby mogły pływać. Część z nich się udusiła. Skrzętnie wykorzystywały to mewy, wyłapując pojedyncze sztuki. Z kolei w miejscach, gdzie zachowała się głębsza woda, aż kotłowało się od nadmiaru ryb. Niektóre z braku tlenu były już śnięte.

- To tylko kwestia czasu, aż i ta woda opadnie i ryby zdechną. Gdy wczoraj tutaj chodziliśmy, widzieliśmy nawet kilkudziesięciocentymetrowe szczupaki. Można było znaleźć naprawdę piękne okazy, mówił reporterowi Radia Gdańsk mężczyzna spotkany nad brzegiem kanału. O sprawie powiadomiliśmy Krzysztofa Romana ze Starostwa Powiatowego w Pruszczu Gdańskim. Ten natychmiast skontaktował się z firmą Skanska, która będzie wykonywać przebudowę kanału Raduni. Dzięki temu już po kilkudziesięciu minutach pracownicy z wiadrami chodzili dnem kanału i wybierali ryby. - Rozmawiałem z kierownikiem budowy i zapewnił mnie, że pracownicy wczoraj i przedwczoraj odławiali ryby. Woda była jednak głębsza niż dzisiaj, więc części z nich nie udało się dostrzec i złapać. Dzisiaj większość z tych, które pozostały, powinna zostać wyłapana. Staramy się, aby straty biologiczne były jak najmniejsze, ale wszystkich ryb, choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie udałoby się uratować, przekonuje Krzysztof Roman. Jak podkreśla urzędnik, po zakończeniu budowy i ponownym wpuszczeniu wody do kanału, zostanie on zarybiony. Zarezerwowano na to 6 tys. zł w budżecie przeznaczonym na inwestycję.