Hubert Bierndgarski
Przez trzy najbliższe lata rybacy muszą być przygotowani na niskie limity połowowe i problemy w rybołówstwie. Będzie tak do czasu, aż zmieniony zostanie unijny program wsparcia dla rybołówstwa. Słowa te wypowiedział na posiedzeniu sejmowej komisji gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk, minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Posiedzenie komisji odbyło się w Ustce. Rozmawiano tam na temat problemów polskiego rybołówstwa a także stanu aktualnego i rozwoju małych portów morskich.
Najwięcej czasu poświęcono aktualnej sytuacji w polskim rybołówstwie a także finansowaniu pomocy dla rybaków z unijnego Programu Operacyjnego „Rybactwo i Morze”. Od 17 września obowiązuje już rozporządzenie ministra gospodarki morskiej sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania, wypłaty i zwrotu pomocy finansowej na realizację operacji w ramach Priorytetu 1. Promowanie rybołówstwa zrównoważonego środowiskowo, zasobooszczędnego, innowacyjnego, konkurencyjnego i opartego na wiedzy, zawartego w Programie Operacyjnym „Rybactwo i Morze”. To właśnie z tej osi finansowanie będzie najwięcej projektów dla rybaków. Urzędnicy przyznają jednak, że sam program wymaga jeszcze wielu zmian.
- Priorytet ten jest bardzo niekorzystny dla rybaków, bo tylko 26 procent funduszy, czyli około 190 mln euro przeznaczonych jest na rybołówstwo morskie a na akwakulturę zapisano 268 mln euro, czyli prawie 38 procent – mówił na posiedzeniu komisji minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk – Zapisy takie przejęliśmy od poprzedniej ekipy rządzącej i cały czas czynimy starania, aby dokonać zmian w programie. Nie jest to jednak takie proste. Dlatego obecnie funkcjonuje rozporządzenie, gdzie poszczególne osie są niezmienione, ale rozpoczęliśmy już starania dotyczące zmiany priorytetów.
Gróbarczyk jasno powiedział, że obecnie rybołówstwo i rybacy wymagają wielkich nakładów finansowych, aby sprostać problemom z połowami. Chodzi między innymi o zmniejszane z roku na rok limity na dorsza i niechęć Unii Europejskiej do ograniczenia na Bałtyku połowów paszowych.
- Wiem, że całkowite zamknięcie połowów na Bałtyku jest niemożliwe, bo nie zgadzają się na to inne kraje Unii Europejskiej, choć sugerują to naukowcy i instytucje doradcze. Chcemy jednak reprezentować w UE stanowisko jasno wskazujące, że jest połączenie między katastrofalnym zasobem dorszy a zasobami ryb pelagicznych. Jeżeli nie zaczniemy ograniczać połowów paszowych to za chwilę nie będzie na Bałtyku dorsza. Niestety lobby paszowe na Bałtyku nie oddać swoich wpływów, a naszym zdaniem na tym morzu powinny być prowadzone tylko połowy konsumpcyjne – przekonywał Gróbarczyk.
Urzędnicy z ministerstwa przekonują, że choć są odosobnieni w swojej walce w Komisji Europejskiej, to starają się wprowadzać pewne rozwiązania ochronne na poziomie krajowym.
- Mimo wielkich problemów udało się nam zjednoczyć środowisko rybackie i wprowadzić zakaz połowu trałowego w odległości do 6 mil od brzegu – mówi Jerzy Wysoczański, szef komitetu doradczego do spraw rybołówstwa przy Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. – Chronimy w ten sposób dorsza, ale pozwalamy tez na rozwój rybołówstwa przybrzeżnego, które jest najbardziej zagrożone. Dodatkowo udało się nam wprowadzić zapisy, które będą pozwalały małym łódkom do 8 metrów poławiać dorsze bez limitów. Chcemy również, aby z możliwości złomowania korzystali właściciele kutrów poniżej 12 metrów.
Janusz Wrona, dyrektor departamentu rybołówstwa w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wyjaśniał, na co dokładnie przeznaczone zostaną pieniądze w obecnym funduszu morskim.
W nowym funduszu „Rybołówstwo i Morze” na inwestycje w rybołówstwo zaplanowano pond 720 mln euro.
- Zdefiniowaliśmy problemy w rybołówstwie i wynika, że największym z nich jest zła kondycja dorsza i brak tej ryby w strefie przybrzeżnej – wyjaśnia Janusz Wrona - Dużym problemem są również połowy paszowe oraz szkody wyrządzone w rybołówstwie przez dzikie ptaki i ssaki. Do tego dochodzi brak ochrony małych kutrów rybackich.
Dlatego w nowym programie zaplanowano między innymi 25 mln euro na rekompensaty za postoje i czasowe wstrzymania połowów. Kolejne 24 mln przeznaczone zostaną złomowanie jednostek rybackich. 4 mln euro przeznaczone zostanie na odszkodowania za straty wyrządzone przez ptaki i ssaki, choć tutaj Wrona przekonuje, że kwota ta musi być większa. 7 mln euro przeznaczone zostało na sprzątanie Bałtyku.
Największa kwota została jednak w nowym funduszu przeznaczona na modernizację małych portów rybackich. Tutaj zaplanowano aż 82 mln euro. Choć już teraz wiadomo, że potrzeby są większe i kwota ta ma być zwiększona.
Obecnie na polskim wybrzeżu funkcjonuje aż 29 małych portów rybackich i 34 przystanie. Większość z nich jest już wyremontowana z funduszy unijnych, ale problemem nadal jest infrastruktura dostępowa do portu. Chodzi między innymi o umocnienia brzegowe i falochrony. Tak jest między innymi z portem morskim w Ustce i Darłowie.
- Wspólnie z zespołem doradczym odwiedziliśmy aż 12 portów rybackich i muszę przyznać, że port w Ustce jest jednym z najgorszych pod względem bezpieczeństwa – mówi Jerzy Wysoczański – Konieczne są tu inwestycje związane z przebudową falochronów i ograniczeniem wysokiego falowania w porcie.
W podobnym tonie wypowiadał się również Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa, który także zabiega o modernizację wejścia do portu.
Marek Gróbarczyk zapewnił, że w nowym funduszu unijnym są pieniądze dla małych portów i są inwestycje, które na pewno zostaną wykonane. Chodzi właśnie między innymi o przebudowę wejścia do portu morskiego w Ustce.
W czasie komisji goście mówili również o problemach z własnością gruntów w portach morskich. Rybacy alarmują, że pojawiają się prywatni inwestorzy, którzy za duże pieniądze wykupują tereny portowe pod działalność nie związaną z rybołówstwem. Odbywa się to oczywiście kosztem działalności rybackiej.
Przed komisją minister Gróbarczyk odwiedził jedną z największych firm przetwórstwa ryb w Europie, która funkcjonuje pod Ustką – Morpol. Zapowiedział już, że wspólnie z samorządami przygotuje plan uruchomienia w szkołach zawodowych kierunków związanych z przetwórstwem morskim. O problemie mówił na komisji Jerzy Safader, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb.
- W samym Słupsku poszukujemy ponad 700 pracowników, a urząd pracy, mimo, że jest tam ponad 900 bezrobotnych był w stanie przygotować tylko 150 osób do pracy. To dla nas duży problem, bo z powodu braku pracowników musimy ograniczać nasze zamówienia i kontrakty.
Na komisji pojawiła się również informacja dotycząca zmian w kontroli rybackiej. Obecnie funkcjonują 3 odrębne inspektoraty rybołówstwa morskiego i 26 punktów państwowej straży rybackiej. Zdaniem urzędników z Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej prowadziło to do problemów i niejednoznacznej interpretacji przepisów. Teraz ma powstać jeden inspektorat rybołówstwa, który będzie nadzorował wszystkich kontrolerów. Zmieni się również rola kontrolerów o co wnioskowali sami rybacy.
Po komisji posłowie i przedstawiciele ministerstwa zwiedzili również ustecki port morski.
- Dzisiejsza komisja jest bardzo ważna dla rybaków i środowiska rybackiego. Widać, jak zmieniła się praca ministerstwa, urzędników i jak teraz dba się o rybaków. Dlatego też przyjechaliśmy do Ustki, właśnie na środkowe wybrzeże, aby pokazać jak to dla nas ważny aspekt gospodarki – mówiła Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka PiS i szefowa sejmowej komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
W rybach i owocach morza jest więcej PFAS niż by się wydawało
Młode foki na plażach. Co robić?
Szwedzki Greenpeace przeprowadził akcję przeciwko tankowaniu rosyjskiej floty cieni
MI: żeby pomóc armatorom rybołówstwa rekreacyjnego kluczowe będą zmiany ustawowe
Ruszyły zapisy na 24. Marsz Śledzia
Europarlament przyjął przepisy, które uderzą w polskie przetwórstwo rybne