• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Rumunia zrezygnuje z okrętów podwodnych? Premier: "Priorytety są zupełnie inne". Przestroga dla Polski?

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Rumunia zrezygnuje z okrętów podwodnych? Premier: "Priorytety są zupełnie inne". Przestroga dla Polski?

Partnerzy portalu

Fot. MW Rumunii

Występujący w rumuńskiej telewizji Romania TV premier Marcel Ciolacu zaskoczył wielu specjalistów ds. morskich wypowiedzią na temat inwestycji w morski rodzaj sił zbrojnych. Jego zdaniem program zakupu okrętów podwodnych "nie jest w tej chwili tym, czego Rumunia potrzebuje” i uważa, że obecne priorytety Ministerstwa Obrony Narodowej są „zupełnie inne”. Wypowiedź stawia pod znakiem zapytania przyszłość tamtejszego odpowiednika programu "Orka" i przywrócenia krajowi zdolności do działań podwodnych.

Jeszcze w maju tego roku rumuńskie media podawały informację, że w ciągu najbliższych kilku lat rumuńska flota ma zostać znacznie wzmocniona, a budżet obronny w tym celu zostanie zasilony równowartością nawet kilku miliardów euro. Podobnie jak w przypadku Polski, Marynarka Wojenna Rumunii (Forțele Navale Române) boryka się z problemem starzejących się okrętów, w tym również ograniczonymi zdolnościami w zakresie broni podwodnej. W jej wyposażeniu znajduje się jeden okręt Delfinul, podobnie jak polski ORP Orzeł będący jednostką proj. 877 (kod NATO: Kilo), który jednak od lat pozostaje w rezerwie. Z tego powodu właściwie kraj nie posiada przeszkolonych kadr "podwodników", czyli oficerów i marynarzy posiadających doświadczenie i uprawnienia konieczne do prowadzenia działań podwodnych. Z racji na to, że od 24 lutego 2022 roku trwa rosyjska agresja na Ukrainę, Morze Czarne jest faktycznie strefą walk i istnieje potrzeba zapewnienia operacyjności i bezpieczeństwa w ramach NATO. Stąd oczekiwano, że jeszcze w tym roku zostanie ogłoszony przetarg ws. budowy okrętów, gdzie jako mocnego kandydata podawano francuski koncern Naval Group i jego okręt typu Scorpène.  Zarówno Parlament jak i Senat wydały 18 maja wstępną zgodę, na wniosek Ministerstwa Obrony Narodowej, na wszczęcie postępowań o udzielenie zamówień na niektóre programy zakupowe, w tym okrętów podwodnych. Wypowiedź szefa rządu z 31 października br. stawia jednak pod wielkim znakiem zapytania, czy nie tylko jest to możliwe, czy wręcz w ogóle sama idea nie trafi do "zamrażarki".

- Jako parlamentarzysta, niekoniecznie jako premier, nie sądzę, że program okrętów podwodnych jest teraz tym, czego Rumunia potrzebuje. Mówiłem to w rządzie jako premier i mówię to jako że też jestem legislatorem. Nie odwracam się od tego od razu, acz mówiłem, że w tej chwili nie zgadzam się z tym wydatkiem. Uważam, że obecne, pilne sprawy MON są zupełnie inne - podkreślił Marcel Ciolacu.

W tej chwili wypowiedź polityka nie jest wiążąca, niemniej może wyznaczać dalszy kierunek wydatków władz na obronność. Te mają, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, zostać zwiększone do 2,5% PKB, jako dowód zaangażowania Rumunii w zakresie obronności w ramach NATO oraz UE. Premier jednak nie powiedział, które przedsięwzięcia są w jego odczuciu priorytetowe i czy jego opinia wyznaczy kierunek decyzyjny w zakresie kolejki wydatków na poszczególne programy.

Groźba odstawienia tematu zakupu okrętów podwodnych widzi się jako kolejny cios w kierunku inwestycji w siły morskie Rumunii po fiasku, jakim był program budowy wielozadaniowych korwet, który wystartował w ramach przetargu jeszcze w 2016 roku. W związku z perturbacjami po zmianie władz i oddania kontraktu Naval Group, a nie holenderskiemu Damenowi, który wygrał przetarg, ostatecznie rząd anulował kontrakt na budowę serii nowych okrętów. Na to wpływ miała rzekomo seria nieporozumień finansowych w konsorcjum, a także kryzys związany z pandemią COVID-19, który poważnie osłabił przemysł stoczniowy. Pomimo zakończenia przetargu przez kilka lat nie doszło do ostatecznego podpisania umowy na realizację zamówienia między zamawiającym a oferentem. Rumuńskie Ministerstwo Obrony Narodowej wielokrotnie przedłużało termin, w którym oczekiwało, że konsorcjum podpisze umowę, co nie nastąpiło w ostatnim sugerowanym czasie w 2022 roku, a władze nie przedstawiły kolejnych ram czasowych.

Polityczna deklaracja premiera przypomina, że w przypadku inwestycji tak kluczowych i zarazem newralgicznych z powodów finansowych, politycznych i wizerunkowych, te mogą zostać nawet zastopowane w wyniku decyzji włodarzy. Fakt, że dotyczy to marynarki wojennej tym bardziej budzi obawy, gdyż inwestycje w siły morskie w wielu państwach są najbardziej kontrowersyjnymi tematami w zakresie zbrojeń. Można to traktować również jako przestrogę dla Polski, w związku z niedawnymi wyborami parlamentarnymi, gdyż niektórzy komentatorzy twierdzą, że w razie pojawienia się zupełnie nowego rządu część planów związanych z obronnością zostanie przełożonych bądź całkowicie anulowanych. Przypomnijmy, że obecny szef MON Mariusz Błaszczak zapowiadał, że jeszcze w tym roku zostanie rozpisany przetarg na okręty podwodne w ramach programu "Orka".

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.