• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Huti obwiniają państwa zachodnie za uszkodzenia kabli podmorskich na Morzu Czerwonym

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Huti obwiniają państwa zachodnie za uszkodzenia kabli podmorskich na Morzu Czerwonym

Partnerzy portalu

Fot. U.S. Energy Information Administration

Jemeńscy bojownicy wspierani przez Iran wysunęli zaskakujące oskarżenia wobec międzynarodowych sił koalicji zajmującej się ochroną żeglugi. Zdaniem rebeliantów ostatnie uszkodzenia podwodnych kabli to celowe działanie państw zachodnich.

Zarzuty o uszkodzenie podwodnych kabli przesyłowych zostały wysunięte przez Huti przeciwko USA i Wielkiej Brytanii, głównym państwom koalicyjnym, które prowadzą działania przeciwko lądowym instalacjom Huti. Przypomnijmy, że w ostatnim czasie kable w rejonie Cieśniny Bab al-Mandab zostały uszkodzone, o czym m.in. poinformowała zajmująca się nimi firma Seacon. Doprowadziło to do pogorszenia dostępu do Internetu na Półwyspie Arabskim i Afryce Wschodniej.

Seacom potwierdził, że 24 lutego przerwano połączenie kablowe między Egiptem a Kenią, choć nie potwierdziła, że było to celowe działanie, w którym rolę miał "czynnik ludzki". Firma wskazała, że niestabilność sytuacji w regionie, spowodowanej atakami na statki oraz działalnością piratów może spowodować, że prace naprawcze będą droższe i bardziej rozłożone w czasie. Aktualnie pracuje nad harmonogramem przywrócenia usług, co wymaga wynajęcia statku kablowego, którego operator zgodzi się działać na tak niebezpiecznym obszarze oraz ubezpieczyciela.

Wpierw jako podejrzanych uszkodzenia kabli wskazano właśnie Huti, o czym pisaliśmy w tekście pt. Zerwanie kabla światłowodowego w pobliżu Jemenu. Huti uderzają w infrastrukturę krytyczną? Ci jednakże przekazali, że nie mają z tym nic wspólnego, ponadto bojownicy sami mieli odczuć skutki ograniczenia dostępu do sieci. Ponadto pojawiają się wątpliwości, czy dysponują takimi zdolnościami do działań podwodnych. Dlatego dla bojowników "oczywistymi" winnymi są państwa, które od miesięcy prowadzą działania zwalczające ich ataki rakietowe, także w ramach ataków na infrastrukturę lądową, mianowicie USA i Wielką Brytanię.

Jak przekazały nieuznawane międzynarodowo stworzone przez Huti władze w Jemenie "wrogie działania jednostek morskich należących do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wobec Jemenu spowodowały przerwę w działaniu kabli podmorskich na Morzu Czerwonym, zagrażając bezpieczeństwu komunikacji międzynarodowej oraz naturalnemu przepływowi informacji. Dodały też, że te państwa mają używać "wrogich i nielegalnych metod w swojej wojnie z Jemenem", działając na rzecz Izraela i tym samym "wspierając ludobójstwo na narodzie palestyńskim w Strefie Gazy". Co istotne, w swoim przekazanie Huti nie napominają o fakcie, że cała sytuacja w rejonie, w tym zaangażowanie międzynarodowe, jest efektem ich ataków na żeglugę, a jednocześnie podkreślają chęć pomocy w dokonaniu napraw podmiotom świadczącym usługi w tym zakresie.

Przypuszcza się, że winnym uszkodzenia kabli miał być masowiec Rubymar, który w ubiegły weekend zatonął na Morzu Czerwonym dwa tygodnie po uszkodzeniu go przez Huti i porzuceniu przez załogę. Nim to się stało, miał powoli przemieszczać się wraz z prądem morskim, a źle zrzucone kotwice szurały po dnie. Dodajmy, że znajdujący się na statku ładunek nawozu po zatopieniu jednostki stwarza teraz ogromne zagrożenie dla środowiska i rybołówstwa w regionie. Jak dotąd nie zostało wypracowane rozwiązanie tego problemu, stanowiącego klęskę ekologiczną.

Podmorskie kable w regionie mają odpowiadać nawet za 15-17% całego, międzynarodowego ruchu danych, obejmującego swoim zasięgiem Europę, Indie i część państw Azji. Specjaliści zwracają uwagę na duże zagęszczenie podmorskiej infrastruktury komunikacyjnej w regionie. Dotąd raczej nie brano pod uwagę zagrożenia dla niej z racji na bardziej widoczne ograniczenie ruchu morskiego w rejonie, stanowiącego największy kryzys w międzynarodowej żegludze od dekad. Z powodów ataków na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej wiele firmy zrezygnowało z używania trasy prowadzącej przez Kanał Sueski, obierając dłuższą i droższą trasę opływającą Przylądek Dobrej Nadziei w Republice Południowej Afryki. To spowodowało wzrost cen transportu, opóźnienia w przybyciu statków i zakłócenie łańcucha dostaw. Pod auspicjami USA została zorganizowana w grudniu międzynarodowa misja pk. "Prosperity Guardian", mająca na celu ochronę żeglugi w rejonie. Podobną operację pk. "Aspides" rozpoczęła także Unia Europejska.

Na ten moment nie zostały jeszcze podjęte działania w związku z zatopieniem Rubymara oraz uszkodzenia kabli przesyłowych.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.