Podczas trwającego od 16 do 22 września międzynarodowego ćwiczenia pk. "Northern Coasts 2024" przeprowadzono wiele epizodów ćwiczebnych, wśród których nie zabrakło tak trudnych, jak zwalczanie okrętów podwodnych. Brała w nich udział także polska fregata, fregata rakietowa typu Oliver Hazard Perry, ORP Gen. Kazimierz Pułaski.
Tegoroczna edycja ćwiczenia była organizowana przez Marynarkę Wojenna Niemiec (Deutsche Marine) i to jej okręty były głównymi ćwiczącymi, niemniej do działań w sumie dziewięć okrętów, kilka samolotów oraz łącznie 700 żołnierzy z Belgii, Estonii, Finlandii, Francji, Litwy, Łotwy, Niemiec, Polski i USA. Celami przedsięwzięcia było zwiększanie zdolności morskich kraju oraz partnerów w zakresie ochrony bałtyckiej domeny morskiej, a także poprawa interoperacyjności zgodnie ze standardami Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego NATO, tj. zdolności różnych sił zbrojnych do płynnej komunikacji i współpracy ze sobą, aby móc skutecznie i w skoordynowany sposób współpracować w czasach kryzysu. Uczestnicy działają w pełnej zgodności z prawem międzynarodowym i innymi zobowiązaniami, takimi jak Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza.
Wśród epizodów podczas ćwiczeń znalazły się także prowadzenie akcji ratunkowych, w tym pomocy dla okrętu podwodnego mającego awarię. Odbyły się również epizody związane z obroną przed atakami z powietrza (AAW, Anti-Aircraft Warfare) i zakłóceniami radioelektronicznymi.
Przykładem realizowanych przedsięwzięć szkoleniowych było zaliczane do najważniejszych i zarazem najtrudniejszych, czyli zwalczanie okrętów podwodnych, w skrócie ZOP (Anti-Submarine Warfare, ASW). Jak informowały niemieckie służby prasowe, w epizodzie wzięły udział okręt podwodny typu 212A, U-34 (S184), który w ubiegłym miesiącu zacumował i spędził kilka dni w Porcie Wojennym Gdynia, o czym też pisaliśmy, polska fregata rakietowa typu Oliver Hazard Perry, ORP Kazimierz Pułaski (272), a także litewski okręt wielozadaniowy typu Flyvefisken LNS Dzūkas (P12). Dla niemieckiej załogi kluczowe było tu pozostawanie niezauważonym podczas działań podwodnych, podczas gdy nawodne jednostki miały za zadanie jej wykrycie i przeszkodzenie w działaniach. W tym celu również polski okręt wykorzystywał swoje systemy hydrolokacyjne, sonar holowany i detektor anomalii magnetycznych do wykrywania podejrzanych aktywności podwodnych. Z powietrza działania fregaty wspierał wchodzący w skład jej wyposażenia pokładowego śmigłowiec SH-2G, który zrzucał sonoboje, służące również do zbierania danych. Po zlokalizowaniu celu, przeprowadzano symulowane uderzenia torpedowe, mające na celu wyeliminowanie przeciwnika. Dzięki takiemu ćwiczeniu wszystkie okręty mogły zwiększać zdolności w zakresie swojego przeznaczenia.
🇵🇱 Fregatte Generał Pułaski & 🇱🇹 LNS Dzūkas jagen 🇩🇪 U34 / 🇵🇱 Fregata Generał Pułaski i 🇱🇹 LNS Dzūkas polują na 🇩🇪 U34 #Training #NorthernCoasts #Manöver #WirsindMarine @MarWojRP pic.twitter.com/ckmJZnCjqx
— Deutsche Marine (@deutschemarine) September 20, 2024
Znaczenie prowadzenia stale ćwiczeń ZOP wynika z faktu, że okręty
podwodne, także te starsze, pozostają trudne do wykrycia. Bałtyk, z
racji na swoje zmieniające się z powodu pływów zmian dna jest akwenem,
na którym mogą one skutecznie prowadzić swoje zadania. Sprzyja temu
także ilość wraków i innych zatopionych obiektów, utrudniając śledzenie
podejrzanych aktywności pod wodą. Już jeden okręt podwodny może postawić
w stan alarmowy siły morskie oraz inne służby innego państwa, które
będą musiały poświęcić czas i środki na wykrycie i neutralizację bądź
przegonienie zagrożenia. W dodatku może to oznaczać blokadę danego
szlaku morskiego bądź toru podejściowego do portu. Dlatego tak wiele emocji budzi program "Orka", którego celem jest dostarczenie nowych okrętów podwodnych polskiej Marynarce Wojennej.
Jak zwracają uwagę specjaliści, ćwiczenia praktyczne z udziałem prawdziwego okrętu podwodnego zapewniają ogrom doświadczenia i pozwalają na sprawdzenie umiejętności w ramach działań ZOP. Choć podobne szkolenie jest też prowadzone z użyciem symulatorów, a w warunkach morskich także bezzałogowych dronów, nie zastąpi to w pełni działań z udziałem załogowej jednostki podwodnej. Stąd też wielu komentatorów zwraca uwagę, jak ważne jest posiadanie okrętów podwodnych nie tylko celem ochrony własnej domeny morskiej i infrastruktury krytycznej czy realizacji interesów państwa. Pozwala to również stale utrzymywać czy też podnosić umiejętności załóg okrętowych w ramach najtrudniejszych ćwiczeń, jakie można prowadzić na morzu.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach