Wczoraj wybuchł pożar na jednym z największych wycieczkowców świata – Freedom of the Seas, należącym do armatora Royal Caribbean. Przedstawiciele firmy donoszą, że ogień udało się szybko ugasić.
Do zdarzenia doszło wczoraj ok. godz. 16.30 czasu polskiego w pobliżu portu Falmouth na Jamajce. W zdarzeniu ucierpiał jeden z członków załogi, u którego zdiagnozowano poparzenia I stopnia. Reszcie załogi i pasażerom nic się nie stało.
339-metrowa jednostka wciąż przebywa w Falmouth, ale jej stan techniczny jest bez zarzutu. Z doniesień amerykańskich mediów wynika, że część pasażerów nawet nie zauważyła pożaru. Turyści przyznali także, że „czuli się bezpiecznie z powodu dobrej organizacji na statku”.
Freedom of the Seas prawdopodobnie dziś wyruszy dalej w dwutygodniowy rejs, który rozpoczął 19 lipca. Jednostka powstała w 2006 roku w stoczni Aker Finnyards w Turku. Naraz może pomieścić ok. 4,3 tys pasażerów, i 1,3 tys. członków załogi. Na luksusowym statki nie brak oczywiście atrakcji, mamy więc: ścianę wspinaczkową, miejsce do surfowania, pole golfowe, lodowisko i kino.
Huti wrócili do ataków na żeglugę. Siły USA ponownie zneutralizowały pociski i drony bojowników
Włoska policja znalazła kokainę o wartości 27 mln dolarów ukrytą na statku
Holandia wspiera bezpieczeństwo na Morzu Czerwonym. HNLMS Tromp kończy misję, na swoją wyrusza HNLMS Karel Doorman
Polscy marynarze uczestniczyli w ćwiczeniu przeciwminowym na Morzu Śródziemnym pk. "Olives Noires 2024"
Siły USA udaremniły atak rakietowy Huti na statek handlowy w Zatoce Adeńskiej
Trzech przemytników aresztowano po wywróceniu się pontonu z migrantami