Relacje Rosji i Wielkiej Brytanii mogą załamać się po brexicie, ale potem nie jest wykluczone, że będą one lepsze niż relacje z USA i UE - powiedział w sobotę Konstantin Kosaczow, szef komisji spraw zagranicznych Rady Federacji, wyższej izby parlamentu Rosji.

"Zawsze jest nam łatwiej budować relacje z państwami suwerennymi, które nie muszą stale podporządkowywać się wspólnej dyscyplinie" - zwrócił uwagę Kosaczow. Jego zdaniem stosunki z Londynem "mogą nawet załamać się po brexicie, ale kiedyś w przyszłości mogą stać się również lepsze (...), po prostu dlatego, że W. Brytania będzie kierować się przy ich budowaniu głównie własnym interesem".

"Wielka Brytania nie będzie musiała dłużej się oglądać na niekończące się fobie krajów bałtyckich czy Polski, co teraz stanowi obciążenie dla wszelkich prób ze strony rozsądnych sił w Brukseli, by jakoś poprawić sytuację w kontaktach z Rosją" - powiedział parlamentarzysta.

Kosaczow przyznał, że obecnie stosunki brytyjsko-rosyjskie są na poziomie należącym do "najniższych w swej historii". Uznał jednak za zbyt pospieszne oceny tych ekspertów, którzy przypominają, że Wielka Brytania będąc państwem członkowskim UE zajmowała ostre stanowisko wobec Rosji. "Nie spieszyłbym się z jednoznacznymi wnioskami, szczególnie w długiej perspektywie" - powiedział szef komisji Rady Federacji.

Głosy o możliwym pogorszeniu się relacji między Moskwą i Londynem pojawiają się w rosyjskich mediach. Ambasador Rosji w Londynie Andriej Kielin wskazał w telewizji Rossija 24, że Wielka Brytania utrzyma przyjęte wcześniej sankcje wobec Rosji. Dodał, że nie jest wykluczone, iż w sferze tych sankcji Wielka Brytania pójdzie nawet dalej od Unii Europejskiej. Dziennik "Kommiersant", który cytuje w sobotę wypowiedź Kielina, zaznacza, że po brexicie "nie należy oczekiwać poważnych zmian" w stosunkach rosyjsko-brytyjskich.

"Wiedomosti" wskazują, że w lutym Wielka Brytania może ogłosić nową politykę sankcji wobec Rosji i że szef MSZ Dominic Raab mówił już, iż wyjście z UE pozwoli jego krajowi na bardziej zdecydowaną walkę z naruszeniami praw człowieka w innych krajach.

"Z tego powodu eksperci uważają, że brytyjska polityka sankcji zaostrzy się i stanie się bardziej podobna do amerykańskiej, podczas gdy polityka UE może - na odwrót - zostać złagodzona" - wskazuje rosyjski dziennik.