Francja zaproponowała globalne ograniczenie prędkości do 11 węzłów na lata 2023-2025 dla wszystkich tankowców służących do przewozu ropy i chemikaliów na świecie, co stanowi tylko jeden węzeł poniżej ich obecnej średniej prędkości. Dania z kolei, domaga się restrykcji mniejszego zużycia paliwa dzięki bardziej wydajnemu projektowaniu statków, ich eksploatacji oraz wprowadzania paliw niskoemisyjnych i bezemisyjnych. Pomysły te mają w największy sposób przyczynić się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych przez statki do 2030 r.
Czy to faktycznie coś zmieni? Według badań przeprowadzonych przez CE Delft, 30-procentowa redukcja prędkości w nadchodzącym dziesięcioleciu zmniejszyłaby emisję statków o równowartość zamknięcia 48 elektrowni węglowych. Ponadto opłaca się inwestować w wydajność, aby zachować zgodność z międzynarodowymi normami IMO na następną dekadę.
Drogą morską przewozi się 80% światowego wolumenu towarów. Drugą stronę tego medalu jest jednak najgorszej jakości olej spalany przez statkim emitujący ogromne ilości gazów cieplarnianych.
Przemysł żeglugowy emituje więcej Co2 niż 5 największych krajów na świecie.Podobnie jak samochód, statki spalają coraz więcej paliwa w przeliczeniu na milę, im szybciej płyną. W 2008 r., kiedy ceny ropy i frachtu wzrosły, statki poruszały się po morzach i oceanach szybciej niż kiedykolwiek. Sektor wyemitował wóczas rekordowe 1,14 miliarda ton gazów cieplarnianych do atmosfery.
Przez kryzys finansowy popyt na ropę spadł, a statki zwolniły, w celu oszczędności paliwa i pieniądzy. Analogicznie wpłynęło to na zmniejszenie emisji. Po 10 latach gdy światowa żegluga "zwolniła" emitowała o 18 procent mniej CO2 niż w 2008 roku, pomimo, że globalna flota wzrosła w latach 2008-2018 o 60%.