Hubert Bierndgarski
Polietylen to substancja, którą znaleziono w poniedziałek rano, 25 kwietnia, na usteckiej plaży. Substancja na szczęście nie jest groźna dla ludzi i środowiska, ale kilkukilometrowy odcinek plaży między Ustką a Rowami był zamknięty przez pół dnia. Nie udało się również ustalić skąd substancja może pochodzić.
O tym, że na plaży w okolicy Orzechowa leżą grudki nieznanej substancji strażacy dowiedzieli się od jednego z wczasowiczów spacerujących nad morzem. Na miejsce natychmiast przyjechał wóz zabezpieczenia chemicznego straży pożarnej z Ustki. Wtedy też okazało się, że zanieczyszczenie ciągnie się na odcinku kilku kilometrów. Wszystkie, okoliczne zejścia na plażę zostały zamknięte. Wezwano mobilne laboratorium z gdyńskiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej oraz pracowników Inspekcji Ochrony Środowiska. Około godziny 12 stwierdzono, że substancja chemiczna znaleziona na plaży to polietylen (nazwa handlowa hostalen).
- Substancja nie stanowi zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi oraz dla środowiska naturalnego - mówi Grzegorz Falkowski, zastępca komendanta słupskiej straży pożarnej. - Po zabezpieczeniu plaży przekazaliśmy akcję pracownikom Urzędu Morskiego w Słupsku, którzy zajmą się utylizacją substancji. Na razie nie wiemy skąd na plaży znalazł się ten środek. W okolicy nie odnotowano żadnych wycieków. Nie mamy również zgłoszeń o wyciekach na statkach.
Polietylen to sztuczna substancja, której używa się do wyrobu: folii, rur, pojemników, nart, żagli, markerów, zmywaczy do paznokci oraz toników.
Warto dodać, że dwa lata temu podobną akcję odnotowano na zachód od Ustki, na terenie Centralnego Poligonu Sił Powietrznych. Natomiast w 2013 roku na plaży w okolicy Czołpina morze wyrzuciło toksyczny i trujący fosfor biały. Doszło nawet do poparzenia dwóch osób, które zetknęły się z tą substancją. Jedną z nich była kilkuletnia dziewczynka, która nieświadoma niebezpieczeństwa, bawiła się przedmiotami zamoczonymi w tej substancji. Ostatecznie przy pomocy strażaków i specjalistycznych służb zebrano wtedy ponad 220 litrów tego środka wymieszanego z piachem.
Sprawą zajęła się również słupska prokuratura, bo doszło do zagrożenia życia. Na początku naukowcy sądzili, że jest to fosfor, który po zetknięciu z powietrzem pali się. Nie można było jednak ustalić jego pochodzenia. Dopiero z przeprowadzonych na zlecenie prokuratury przez Instytut Morski w Gdańsku badań wyszło, co to za środek.
- Faktycznie w skład substancji zabezpieczonych przez straż pożarną wchodził fosfor biały i jego związki oraz substancje ropopochodne – mówił w 2013 roku Jacek Korycki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku. - Wyniki przeprowadzonych analiz wskazywały, iż mogły to być substancje stanowiące rodzaj środka bojowego, który celowo lub przypadkowo trafił do morza. Jednak z informacji Dowództwa Marynarki Wojennej w Gdyni wynikało, iż substancje takie nie są wykorzystywane w Marynarce Wojennej i nie posiada ona w swoich zasobach fosforu i amunicji, która go zawiera.
Ostatecznie opinie biegłych pozwoliły na stwierdzenie, iż zabezpieczona na plaży substancja jest środkiem bojowym należącym do grupy zagęszczonych, ciekłych mieszanin zapalających w postaci tzw. standard napalmu. Mógł on pochodzić z amunicji artyleryjskiej lub bomby lotniczej z okresu II Wojny Światowej. Produkowany mógł być przez Niemców, Rosjan, Anglików, Francuzów i Amerykanów.
Eksperci z PAN: jest bezdyskusyjne, że to człowiek poprzez emisję gazów cieplarnianych spowodował ocieplenie
Rusza akcja zarybiania i sprzątania Odry
Torqeedo chce produkować elementy do statków wykonane w 100% z recyklingu plastikowych odpadków wydobytych z oceanu
Marzec z rekordem temperatury oceanów – ponad 21 st. C
GIOŚ: przeprowadzono badania geofizyczne Morza Bałtyckiego na obszarze ponad 7 tys. km2
W rybach i owocach morza jest więcej PFAS niż by się wydawało