• <
PGZ_baner_2025

Ekspert: pobyt prezydenta Tajwanu w USA nie jest precedensem, ale Pekin musi zareagować

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Ekspert: pobyt prezydenta Tajwanu w USA nie jest precedensem, ale Pekin musi zareagować

Pobyt prezydenta Tajwanu Lai Ching-te w USA w drodze do państw Pacyfiku nie stanowi precedensu, jednak Pekin musi zareagować, by utrzymać wiarygodność w oczach chińskiego społeczeństwa - powiedział PAP badacz z think tanku Global Taiwan Institute Michael Cole.

Władze Tajwanu poinformowały we wtorek, że liczba chińskich okrętów wojskowych i innych jednostek rozmieszczonych w pobliżu wyspy jest największa od czasu wielkich manewrów chińskiej armii w 1996 r. Wysoki rangą tajwański urzędnik ds. bezpieczeństwa powiedział AFP, że "prawie 90" chińskich jednostek znajduje się obecnie wzdłuż tzw. pierwszego łańcucha wysp, który łączy japońską prefekturę Okinawa, Tajwan i Filipiny.

W środę Tajwan poinformował, że w ostatniej dobie wykryto 53 chińskie samoloty w pobliżu głównej wyspy Tajwanu, co wskazuje na największą aktywność militarną ChRL od 15 października, gdy ministerstwo obrony w Tajpej wykryło 153 chińskie samoloty wojskowe wokół wyspy. Była to reakcja na przemówienie prezydenta Laia Ching-te z okazji święta narodowego Republiki Chińskiej (oficjalna nazwa Tajwanu).

Wzrost aktywności wojskowej Chin w ostatnich dniach interpretuje się jako odpowiedź Pekinu na pierwszą podróż zagraniczną Laia od objęcia urzędu w maju. W jej ramach odwiedził Wyspy Marshalla, Tuwalu i Palau, trzy wyspiarskie państwa na Pacyfiku, które utrzymują stosunki dyplomatycznej z Tajpej. Prezydent przebywał także krótko na Hawajach i na Guamie. W trakcie przystanku na tej amerykańskiej wyspie rozmawiał przez telefon ze spikerem Izby Reprezentantów Mike'iem Johnsonem. Pekin w odpowiedzi wezwał USA do "zaprzestania złych sygnałów tajwańskim siłom separatystycznym".

"Przystanek w podróży na terytorium USA nie jest precedensem i nie przekracza czerwonych linii” - powiedział Cole. Wcześniej w Stanach zatrzymywali się m.in. Ma Ying-jeou, prezydent Tajwanu w latach 2008-2016 i zwolennik przyjaznych relacji z Pekinem, oraz Tsai Ing-wen, która zakończyła drugą kadencję prezydencką w maju br.

"Chiny pod rządami Xi Jinpinga tak bardzo eskalowały retorykę dotyczącą Tajwanu, że Pekinowi bardzo trudno jest pozostawić bez odpowiedzi jakiekolwiek działanie, które sygnalizuje suwerenność Tajwanu. Nawet jeżeli władze w Tajpej robią rzeczy, które w przeszłości były dopuszczalne” - zaznaczył Cole.

Władze w Pekinie postrzegają Tajwan jako "zbuntowaną prowincję" Chin, która musi zostać zjednoczona z pozostałą częścią kraju. Jednak od kiedy władzę w kraju w 2013 r. objął Xi, temat ten zajmuje jeszcze ważniejsze miejsce w oficjalnej narracji władz.

"Przyłączenie Tajwanu do Chin" jest bowiem kluczowym elementem "wielkiego renesansu narodu chińskiego", projektu i sloganu ukutego przez chińskiego przywódcę na początku pierwszej kadencji. Według amerykańskiego wywiadu Xi wezwał wojsko, by do 2027 r. osiągnęło gotowość bojową pozwalającą na inwazję na Tajwan.

"Za pomocą manewrów wojskowych Pekin sygnalizuje chińskiemu społeczeństwu: reagujemy, izolujemy Tajwan. Brak reakcji mógłby bowiem poważnie osłabić legitymizację Partii Komunistycznej Chin” - uważa Cole.

Szef Pentagonu Lloyd Austin, który 8-11 grudnia przebywa z wizytą w Japonii, skrytykował agresywne działania Chin w Indo-Pacyfiku. Według niego stanowią one "wyzwanie dla pokoju i stabilności w tym regionie i na całym świecie". Dodał, że USA zapewnią, aby "nikt nie zrobi nic, żeby zmienić status quo w Cieśninie Tajwańskiej".

Manewry chińskiego wojska odbywają się na kilka tygodni przed objęciem urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa 20 stycznia. Jego wypowiedzi wzbudziły obawy o to, że Stany Zjednoczone zmniejszą wsparcie dla Tajwanu. W kampanii wyborczej kandydat Republikanów oskarżył bowiem Tajwan - który jest największym producentem chipów na świecie - o to, że "ukradł (USA) branżę półprzewodników". Powiedział też, że Tajwan powinien płacić jego krajowi za obronę przed zakusami Chin.

Z drugiej strony w pierwszej kadencji Trump wytoczył przeciw Chinom wojnę handlowo-technologiczną, którą kontynuował jego następca Joe Biden. Ponadto po tegorocznym zwycięstwie w wyborach prezydenckich w USA Republikanin wyznaczył na ważne stanowiska w swojej przyszłej administracji kilku polityków znanych z bardzo twardego stanowiska wobec Pekinu, takich jak przyszły sekretarz stanu Marco Rubio czy przyszły doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz.

Z Tajpej Maria Wiśniewska 

mws/ akl/ amac/

Fot. Depositphotos

nauta_2024

Dziękujemy za wysłane grafiki.