W połowie sierpnia amerykańska Straż Przybrzeżna natknęła się na kuter rybacki-widmo. Jednostka dryfowała samotnie, nie wiadomo co się stało z mężczyzną, który na niej wypłynął.
Niespełna 12-metrowy kuter rybacki Karolee został zauważony na wodach północno-zachodniego wybrzeża USA. Załoga samolotu patrolowego, która jako pierwsza zwróciła na niego uwagę, nie zauważyła niczego niebezpiecznego, ale próby nawiązania kontaktu spaliły na panewce. Na wszelki wypadek następnego dnia w okolice jednostki oddelegowany został kuter Straży Przybrzeżnej Sea Lion. Kiedy dotarł do Karolee okazało się, że na jej pokładzie nikogo nie ma, choć statek był przygotowany do połowów, miał włączone światła nawigacyjne.
Sea Lion wziął Karolee na hol i sprowadził do miasta Eureka w Kalifornii, gdzie kuter bazował. Szybko okazało się, że Karolee wypłynęła z Waszyngtonu z jedną osobą na pokładzie. Samotny załogant 8 sierpnia jeszcze wysyłał wiadomości o kiepskiej pogodzie, gęstej mgle i relacjonował, że niemal zderzył się z wielorybem. Rozpoczęto poszukiwania mężczyzny, ale bez skutku – wiadomo jedynie, że gdzieś między 8 i 12 sierpnia wypadł za burtę.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach