Jeszcze kilka miesięcy temu rosyjska retoryka na temat Arktyki była konfrontacyjna wobec USA, ale dziś - według dr. Sergeya Sukhankina z waszyngtońskiego think tanku Jamestown Foundation - Rosjanie byliby zainteresowani "zaczepnymi krokami USA w Arktyce, bo to odwracałoby uwagę Zachodu od Ukrainy".
Sprawa przyszłości Grenlandii, terytorium zależnego od Danii, nadal dzieli sojuszników z NATO. Wiceprezydent USA J.D. Vance, który w ubiegły piątek odwiedził wyspę, zapewnił wprawdzie, że Stany Zjednoczone uszanują suwerenność wyspy, ale oskarżył Danię, że w obliczu zagrożenia ze strony Chin i Rosji "niewystarczająco wypełnia obowiązki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa Grenlandii". Vance zasugerował, że Stany Zjednoczone zrobiłyby to lepiej. Wcześniej, prezydent Donald Trump wielokrotnie przekonywał o potrzebie zaprowadzenia amerykańskiej kontroli nad Grenlandią, a nawet nie wykluczał jej aneksji, co spotkało się z gniewną reakcją europejskich sojuszników.
Według dr Sergeya Sukhankina, eksperta waszyngtońskich think tanków The Jamestown Foundation i Saratoga Foundation, który specjalizuje się m.in. w sprawach bezpieczeństwa Arktyki, toczący się na oczach całego świata spór o największą wyspę świata, działa na korzyść Rosji i jest przez nią skwapliwie wykorzystywany propagandowo, aby tworzyć w ten sposób nowe pola konfliktów na Zachodzie.
"Jeszcze kilka miesięcy temu Rosjanie stawiali w sprawach Arktyki głównie na narrację konfrontacyjną wobec USA, ale obecnie, śledząc retorykę administracji prezydenta Trumpa, rosyjska propaganda zrobiła zwrot" – przyznał w rozmowie z PAP FakeHunter dr Sukhankin. Jego zdaniem Rosjanie byliby wręcz zainteresowani jakimiś bardziej zaczepnymi krokami USA w Arktyce, bo to odwracałoby uwagę Zachodu od rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Jak podkreślił ekspert, retoryczne wycieczki amerykańskiej administracji na temat Grenlandii są nagłaśniane przez rosyjską propagandę aby pokazać, że to kolejna rysa w stosunkach USA z Europą i Kanadą. Rosjanie wykorzystują przy tym według eksperta fakt, że Kanadzie, w przeciwieństwie do USA, nie podoba się "umiędzynarodowienie" Arktyki.
"Antagonizmy między Kanadą i USA w sprawie Arktyki mają bardzo długą historię i nie miały nigdy nic wspólnego z Rosją. USA opowiadają się za Arktyką, przez którą wiodą międzynarodowe szlaki handlowe i transportowe, podczas gdy Kanada postrzega ten rejon trochę jak Rosja, jako obszar w strefie wpływów tzw. krajów arktycznych" – wyjaśnił Sukhankin i dodał, że w zachowaniu spójności sojuszu nie pomaga również retoryka obecnej administracji o Kanadzie "jako 51 stanie USA". Jednocześnie jednak ekspert The Jamestown Foundation zastrzegł, że Rosjanie mogą mimo wszystko przeceniać temperaturę sporo wewnątrz NATO.
"W wielu sprawach Rosjanie opacznie odczytują Zachód. Tak było w przypadku pierwszej prezydentury Trumpa. W rosyjskiej Dumie pili szampana, kiedy obecny prezydent po raz pierwszy wygrał wybory, tymczasem szybko się okazało, że Trump nałożył na Rosję więcej sankcji niż Barack Obama" – przypomniał Sukhankin i wyjaśnił, że ostry spór Rosjanie mogą niesłusznie traktować jak prawdziwy podział, bo nie są przyzwyczajeni do politycznej debaty toczonej na oczach opinii publicznej.
Niezależnie od sytuacji geopolitycznej i chwilowych propagandowych zysków wynikających ze sporu USA z Danią, Rosjanie konsekwentnie prowadzą także według Sukhankina kampanię dezinformacyjną na temat Grenlandii. W jego opinii ich najważniejsza narracja to opowieść, że amerykańska wojskowa obecność na Grenlandii (mowa o bazie w Pittufik, w północno-zachodniej części wyspy - PAP) niszczy środowisko naturalne wyspy i staje się ona "amerykańskim śmietniskiem".
"Rosyjska propaganda jest adresowana do rdzennych mieszkańców Grenlandii i ma ich przekonać, że lepiej odciąć się od USA i uniezależnić od Danii, równocześnie zaś zbliżyć do Rosji, a w dalszej perspektywie także do Chin, bo w ten sposób przestaną być kolonią Zachodu" – podkreślił Sukhankin i dodał, że taka retoryka, wykorzystywana także przez Kreml na Globalnym Południu, została przejęta po Związku Radzieckim. Ekspert przypomniał, że ludzie tworzący rosyjskie media nadające za granicą, takie jak RT czy Sputnik, mają często korzenie w czasach sowieckich.
W opinii eksperta, który jest m.in. autorem raportu pt. "Czwarta bitwa o Arktykę. Rosyjskie zdolności. Myślenie strategiczne i plan gry", opublikowanego w marcu przez Canadian Maritime Security Network, Arktyka jest dla Rosji niezwykle ważnym strategicznie regionem.
"Celem Rosji w Arktyce jest utrzymanie tam swojej obecności i zdolności do eksportu wydobytej w tym regionie ropy i gazu, bowiem 20 proc. rosyjskiego PKB pochodzi z ich sprzedaży" – wyjaśnił ekspert.
Znacznie mniej realistycznym celem Kremla jest według dr Sukhankina bycie krajem zapewniającym w Arktyce równowagę między Zachodem i Wschodem, w czasie, kiedy rosną w regionie chińskie wpływy. Na razie jednak Rosja została wykluczona z Rady Arktycznej (forum współpracy zrzeszające Kanadę, USA, Finlandię, Norwegię, Danię, Szwecję i Islandię - PAP), ale będzie prawdopodobnie chciała wykorzystać coraz większe zaniepokojenie krajów arktycznych obecnością Chin, aby ją do rady przywrócono.
Rosja ma też w Arktyce słabe punkty. Jednym z nich jest według Sukhanikna demografia. Wprawdzie populacja rosyjskiej części Arktyki jest większa niż ludność innych krajów arktycznych, to, biorąc pod uwagę długość rosyjskiej linii brzegowej i powierzchnię jej arktycznego terytorium, ludzi jest tam wciąż zbyt mało jak na militarne potrzeby Rosji.
"Rosjanie nie są w stanie obronić swojej Arktyki. To dlatego tak bardzo obawiają się sytuacji, w której Amerykanie czy nawet Kanadyjczycy użyliby swoich sił specjalnych do zajęcia albo zniszczenia rosyjskiej infrastruktury krytycznej w tym regionie" – ocenił ekspert i dodał, że Moskwa nie ufa przy tym rdzennym mieszkańcom Arktyki, którzy stanowią większość jej ludności.
"To chyba ich największy tam problem, bo choć w propagandzie używają antykolonialnej retoryki, to sami są postrzegani przez rdzennych mieszkańców Arktyki jako siła kolonialna" – zauważył Sukhankin.
Ekspert ostrzegł, że punktem zapalnym w Arktyce może się w przyszłości stać Alaska. "Wystarczy, że rosyjska propaganda zacznie podważać legalność historycznej transakcji sprzedaży Alaski Amerykanom. Nie należy się oczywiście spodziewać jakiegoś natychmiastowego efektu takiej operacji, ale jeden ze znanych rosyjskich politologów powiedział w 2023 roku, że Rosja, aby odwrócić uwagę od Ukrainy, powinna przeprowadzić na Alasce +specjalną operację wojskową+" – przypomniał ekspert.
Na razie jednak dr Sukhankin nie prognozuje w Arktyce poważniejszych zawirowań. "Biorąc pod uwagę przemówienie wiceprezydenta J.D. Vance’a w Grenlandii, w którym mówił o zagrożeniu dla Arktyki ze strony Rosji i Chin, nie sądzę, aby USA chciały bardziej podważać trwałości zachodniego sojuszu" – ocenił ekspert i zasugerował, że Amerykanie wybrali być może wobec Grenlandii taktykę "enforcers" (w hokeju zawodnik mający zastraszać przeciwników - PAP), aby pokazać sojusznikom swoją wyższość.
"Mam nadzieję, że jednak nie zniszczą fundamentów sojuszu z Europą i regionalnymi sojusznikami, bo to wywołałoby efekt kaskadowy, który dotknąłby nie tylko UE, ale wywołałby reperkusje w regionie Indo-Pacyfiku i osłabił tam pozycję USA" – podkreślił dr Sukhankin.
Ekspert Jamestown Foundation nie dostrzegł także na razie determinacji Rosji, aby otworzyć w Arktyce nowy front. "Rosja jest bardzo zajęta na Ukrainie. Nie sądzę, aby wszystko szło tam po ich myśli. Gospodarczo Rosja znajduje się w bardzo niebezpiecznej sytuacji i potrzebuje także nowych żołnierzy. To dlatego przyspieszyła rozmowy pokojowe" – ocenił dr Sukhankin.
Równocześnie ekspert ostrzegł, że z zachodniego zapału, aby wzmocnić zaniedbaną wojskowo Arktykę może ostatecznie nic nie wyjść.
"Jeśli Rosja zgodzi się na jakąś formę pokoju na Ukrainie i tym czy innym sposobem wróci do Rady Arktycznej, zacznie rozsiewać propagandę, że plany wzmocnienia wojskowego Arktyki to nic innego niż podżeganie do wojny" – uznał ekspert i zauważył, że już obecnie rosyjskie think tanki głoszą, że wzmacnianie wojskowe Arktyki nie leży w interesie Zachodu. Propagandyści przekonują zachodnich komentatorów i polityków, że centrum zachodniej cywilizacji nie leży w Arktyce i że to Rosja jest narodem arktycznym. "A Zachód tę argumentację niestety kupi" – podsumował dr Sukhankin.
Anna Gwozdowska
ag/ bst/ mhr/
fot. Depositphotos
ARP S.A. podpisało trzy listy intencyjne w sektorze defence. Celem wzmocnienie krajowego potencjału obronnego
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Napięcia między Moskwą a Ankarą: rosyjski statek nie dostał zgody na wejście do portu w Stambule
Sejm uchwalił ustawę rozszerzającą uprawnienia wojska i służb na Morzu Bałtyckim
Okręty podwodne mieczem sił morskich. Model odstraszania morskiego definiujący równowagę strategiczną
Na plaży w Lipawie został znaleziony dron. Łotweskie wojsko go zidentyfikowało
ARP S.A. podpisało trzy listy intencyjne w sektorze defence. Celem wzmocnienie krajowego potencjału obronnego
Polska i Norwegia współautorami bezpieczeństwa Bałtyku