Działająca na Morzu Kaspijskim najmniejsza formacja Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej została zaatakowana z użyciem powietrznych dronów-kamikadze wysłanych przez ukraińską armię. Rosyjskie władze i kadra morska są w szoku. Obawiają się, że kolejny akwen stanie się dla nich zagrożony, co grozi kolejnym blamażem.
Jak donosi ukraiński wywiad wojskowy, w efekcie ataku miały zostać trafione okręty, które stacjonowały one w porcie wojennym w mieście Kaspijsk, znajdującym się na terenie autonomicznej republiki Dagestanu. Nie wiadomo na ten moment, czy rzeczywiście zostały uszkodzone. Komentujący tę sprawę Ukrinform wskazuje, że do przeprowadzonego rankiem 6 listopada ataku użyto drony-kamikadze.
***UPDATE***
— H I Sutton (@CovertShores) November 6, 2024
I think a lot of people have been waiting months for this, apparently a #Ukrainian UAV attacking #Russia’s Caspian fleet today.
Awaiting confirmation.
pic.twitter.com/CSCsBUNQn8
W mediach społecznościowych pojawiają się informacje, że miały zostać trafione dwie fregaty rakietowe proj. 11661 (znane też jako typ Gepard), Tatarstan i Dagestan, wprowadzone do służby odpowiednio w 2001 i 2011 roku (cztery inne jednostki tej serii służą w siłach morskich Wietnamu) i zbudowane w stoczni w Zielonodolsku. Mające 102,9 metra długości, 13,09 metra szerokości oraz 1930 ton maksymalnej wyporności są największymi od wielu miesięcy okrętami bojowymi Federacji Rosyjskiej, które zostały zaatakowane.
Celem ataku miały być również małe okręty rakietowe proj. 21631, znane też jako typ Bujan. Kilkukrotnie były już one celami ataków ukraińskiej armii. W bazie wojskowej w Kaspijsku stacjonuje też 177. pułk piechoty morskiej, którego komponenty zaangażowano do inwazji na Ukrainę. Nie wiadomo, czy infrastruktura odniosła szkody, ani czy w rosyjskich szeregach były ofiary ataku.
Na
Morzu Kaspijskim Rosja utrzymuje oprócz fregat proj. 11661 (znane też
jako typ Gepard), siedem korwet typ Bujan, Bujan-M, Karakurt i Tarantul,
cztery kutry artyleryjskie proj. 1204, osiem okrętów przeciwminowych,
cztery patrolowce i osiem desantowych. Choć flotylla nie jest
największym, wodnym związkiem taktycznym Rosji, to na tym akwenie należy
do wciąż zdecydowanie najsilniejszych, mając zapewniać zdolność do
sprawowania kontroli i ochrony interesów. Dodatkowo wszystkie państwa, z
którymi współdzieli akwen, są mniej lub bardziej przyjazne wobec
Moskwy. Są to Azerbejdżan, Kazachstan, Turkmenistan i Iran. Stąd też
ukraiński atak tym bardziej jest powodem do szoku, z racji na to, że
rosyjskie panowanie na tym obszarze wydawało się dotąd niezakłócone. W
dodatku to pierwszy na tym akwenie akt zbrojny w XXI wieku, a także
pierwszy od czasu II wojny światowej, gdy w 1941 roku siły ZSRR i
Wielkiej Brytanii zaatakowały Iran, by nie dopuścić do jego zbliżenia
politycznego z państwami Osi.
Footage when Ukrainian UAV caused heavy impact in #Kaspiysk, Dagestan, #Russia on the Caspian Sea, - on a distance from Mariopol ~ 1.351,6 km
— AsgardIntel (Fryer) (@AsgardIntel) November 6, 2024
Russian soldiers have reportedly fled from the scene. pic.twitter.com/Wzau6Cg2Ua
Dla wielu komentatorów atak na Flotyllę Kaspijską jest zaskoczeniem, jako że drony musiały pokonać znaczną odległość, by uderzyć w cel. W dodatku nie przelatywały nad Kaukazem, tylko kilkaset kilometrów nad terytorium Rosji. Nie zostały wykryte przez rosyjskie systemy obronne, ani też innych państw regionu, w tym Gruzji i Azerbejdżanu, które obecnie mają największy zwrot w kierunku Moskwy. Sytuacja to również kolejny blamaż rosyjskiej floty, bo jeśli w wyniku ataku zostały uszkodzone okręty, to po raz kolejny pod znakiem zapytania staną ich zdolności do zwalczania napadu powietrznego, w tym w postaci powietrznych bezzałogowców.
Trzeba też brać pod uwagę, że atak ten właściwie nie ma znaczenia dla sytuacji strategicznej na Ukrainie, jako że koszt takiej operacji dla broniącego się państwa był wysoki, a w praktyce nic nie zmienia w sytuacji na froncie. Przypomina to podobne akcje na Morzu Bałtyckim, gdy w ramach akcji sabotażowych Ukraińcom udało się uszkodzić kilka okrętów Floty Bałtyckiej. Najprawdopodobniej celem takich działań jest osiągnięcie czynnika psychologicznego, aby Rosjanie obawiali się uderzeń w miejscach dla nich niespodziewanych i poczuli że wcale nie wygrywają tego konfliktu. To także działanie mogące poprawiać ukraińskie morale, niemniej nie brakuje krytyków tego rodzaju działań, jako że główny akwen Ukrainy, Morze Czarne, mimo poprawy eksportu z portów wciąż nie jest bezpieczne. Mimo wycofania Floty Czarnomorskiej na wschód ta wciąż stanowi niebezpieczeństwo dla broniącego się kraju.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach