• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Spadek napięcia na Morzu Śródziemnym, ale spory francusko-tureckie trwają

ew

24.09.2020 09:50 Źródło: PAP
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Spadek napięcia na Morzu Śródziemnym, ale spory francusko-tureckie trwają

Partnerzy portalu

Spadek napięcia na Morzu Śródziemnym, ale spory francusko-tureckie trwają - GospodarkaMorska.pl
fot. wikipedia.org/ John L. Beeman

Francuskie media z pewną ulgą odnotowują spadek napięcia między Turcją a Grecją, ale zauważają, że uspokojenie sytuacji na wschodzie Morza Śródziemnego nie załatwia innych sporów między Francją a Turcją.

Paryż, który z całą mocą poparł Ateny w sporze o poszukiwania gazu przez Ankarę na wodach uważanych przez Greków za swoje, zarzuca prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoganowi nie tylko bezprawne działania na wschodzie Morza Śródziemnego, ale również w Syrii i Libii.

"Turcja stała się drapieżną siłą, która prawie wszędzie kwestionuje prawo międzynarodowe" - twierdzi cytowany przez tygodnik "Courrier International" ekspert od spraw bliskowschodnich Anthony Samrani.

Spadek napięcia, widoczny w akceptacji rokowań przez Grecję i Turcję, francuskie media przypisują "skoordynowanym działaniom" kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

To po wtorkowej wideokonferencji między Merkel, Macronem, Erdoganem i szefem Rady Europejskiej Charles'em Michelem ogłoszono, że Turcja i Grecja gotowe są do podjęcia wstępnych rozmów w sprawie wschodniej części Morza Śródziemnego.

Kilka godzin później długą rozmowę telefoniczną przeprowadzili prezydenci Turcji i Francji. Pałac Elizejski określił jej ton jako "konstruktywny". AFP przytacza fragmenty wypowiedzi Macrona, w których wzywa on swego tureckiego odpowiednika do "pełnego przestrzegania suwerenności członków UE i powstrzymania się od jakichkolwiek jednostronnych akcji, mogących spowodować napięcie".

"My, Europejczycy, gotowi jesteśmy do rozmowy i do budowy niezbędnego Pax Mediterranea (pokoju śródziemnomorskiego). Ale nie za cenę zastraszania, nie za cenę logiki silniejszego. W poszanowaniu prawa międzynarodowego, poprzez współpracę i szacunek między sojusznikami. Te zasady są niepodważalne" - zakomunikował Macron.

Francuscy komentatorzy wysoko oceniają rolę swego prezydenta. "To dzięki determinacji Macrona i francuskim myśliwcom Rafale, turecki statek badający niebezpiecznie sporne wody Morza Śródziemnego wrócił do swego portu" – czytamy w tygodniku "L’Obs". Zdaniem komentatorki pisma Sary Daniel interwencja Paryża, który wysłał do spornej strefy okręty wojenne i samoloty, "przebudziła Europę" i "być może spowodowała, że UE zaczyna myśleć o konieczności wspólnej obrony".

Według publicystki dziennika "Le Figaro" Isabelle Lasserre głównym punktem sporu francusko-tureckiego jest zaangażowanie wojskowe Turcji w Libii i dostarczanie syryjskich najemników tamtejszemu rządowi jedności narodowej Fajiza as-Sarradża. Jak pisze Lasserre, powoduje to osłabienie sił samozwańczego generała Chalify Haftara, na którego po cichu stawiała Francja.

Ponadto publicystka dodaje, że "dyplomacja francuska nie może strawić tureckiej interwencji przeciw Kurdom na północnym wschodzie Syrii". Podobnie patrzy Paryż na tureckie zakupy rosyjskich systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych S-400, niekompatybilnych z uzbrojeniem NATO, na szantaż Erdogana w kwestiach migrantów i wpływy Bractwa Muzułmańskiego na turecką diasporę – zauważa Lasserre.

Dochodzą do tego próby wyparcia Francji z jej tradycyjnych stref wpływów w Afryce, ofensywę "soft power", w której również wielką rolę odgrywa islamizacja, prowadzona przez Erdogana przy pomocy Bractwa.

"Kiedy jedne mocarstwa odchodzą, inne mocarstwa nadchodzą i powoduje to nieporządek" – wskazuje cytowany przez Lasserre politolog i były minister ds. europejskich Pierre Lellouche. Jak tłumaczy ten polityk, "jesteśmy świadkami zderzenia dwóch obozów": "potęg rewizjonistycznych", do których zalicza Chiny, Rosję, Iran i Turcję, "które zniszczyć chcą obecny świat" z "mocarstwami konserwatyzmu i status quo".

Cytowany w "Le Figaro" anonimowy francuski dyplomata uważa, że "Erdogan traktuje siebie zbyt poważnie. Ma manię wielkości, ale gospodarka jego kraju do tego nie upoważnia". Dyplomata apeluje, by prezydentowi Turcji "nie dodawano znaczenia, porównując go z (prezydentem Chin) Xi Jinpingiem czy (prezydentem Rosji) Władimirem Putinem".

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.