Paralotniarz, który miał rzekomo wpaść do Zatoki Gdańskiej był poszukiwany przez statek Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa i śmigłowiec Marynarki Wojennej. Mężczyzna miał wpaść do wody ok. 10 km od brzegu. Jak się później okazało, akcja poszukiwawcza poszła na marne.
SAR z 43. Bazy Lotnictwa Morskiego z Gdyni-Babich Dołów późnym wieczorem w sobotę (18.07) otrzymał zgłoszenie. Zawiadomienie dotyczyło paralotniarza, który wpadł do wody, 10 km od Helu, w kierunku Zatoki Gdańskiej.
Wskazany teren był przeszukiwany przez blisko godzinę przez śmigłowiec poszukiwawczo-ratowniczey W-3WARM Anakonda oraz jednostkę SAR „Szkwał”.
Jak miało się okazać, ratownicy tylko marnowali swój czas. Po 23 dotarła do nich informacja od świadka, który poświadczył, że wpadającym do wody obiektem mogła być fkara.
- O 23.10 do ratowników dotarła informacja, że zgłaszający zdarzenie potwierdził, że uległ złudzeniu, a wpadającym do wody obiektem mogła być flara - opisują finał poszukiwań lotnicy z Babich Dołów.
Po przeszło godzinnej akcji załoga Anakondy przerwała poszukiwania.
Dramat na pokładzie Steny. Na ratunek wezwano śmigłowiec Marynarki Wojennej
4
Dwa niszczyciele min na Mierzei Wiślanej. Kanał dostępny dla okrętów
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej
Naval Group zbuduje czwartą fregatę dla Grecji. Zamówienie potwierdzone
Umowa USA i Korei Pd. wywoła efekt nuklearnego domina?
Lotniskowiec Royal Navy i jego myśliwce oddane pod dowództwo NATO
Port w Noworosyjsku wznowił działanie po ataku ukraińskich dronów
NATO ćwiczyło zwalczanie okrętów podwodnych. „Playbook Merlin 25” na szwedzkich wodach