Paralotniarz, który miał rzekomo wpaść do Zatoki Gdańskiej był poszukiwany przez statek Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa i śmigłowiec Marynarki Wojennej. Mężczyzna miał wpaść do wody ok. 10 km od brzegu. Jak się później okazało, akcja poszukiwawcza poszła na marne.
SAR z 43. Bazy Lotnictwa Morskiego z Gdyni-Babich Dołów późnym wieczorem w sobotę (18.07) otrzymał zgłoszenie. Zawiadomienie dotyczyło paralotniarza, który wpadł do wody, 10 km od Helu, w kierunku Zatoki Gdańskiej.
Wskazany teren był przeszukiwany przez blisko godzinę przez śmigłowiec poszukiwawczo-ratowniczey W-3WARM Anakonda oraz jednostkę SAR „Szkwał”.
Jak miało się okazać, ratownicy tylko marnowali swój czas. Po 23 dotarła do nich informacja od świadka, który poświadczył, że wpadającym do wody obiektem mogła być fkara.
- O 23.10 do ratowników dotarła informacja, że zgłaszający zdarzenie potwierdził, że uległ złudzeniu, a wpadającym do wody obiektem mogła być flara - opisują finał poszukiwań lotnicy z Babich Dołów.
Po przeszło godzinnej akcji załoga Anakondy przerwała poszukiwania.
Marynarze z 8. Flotylli Obrony Wybrzeża na ćwiczeniu Dynamic Move 2023-1
Już 14 lutego podniesienie bandery na przyszłym ORP Mewa
"Marynarka wojenna niestety przez wiele lat była zaniedbywana". Gen. Roman Polko o potrzebie rozwoju morskiego rodzaju sił zbrojnych
DARPA wybiera dwa zespoły do budowy ogromnej łodzi latającej przeznaczonej do transportu wojsk
Tak Muzeum Marynarki Wojennej będzie celebrować rocznicę powrotu Pomorza do Polski
BIO-SEA ma skutecznie blokować ataki hakerskie na systemy okrętowe