• <
szkoła_morska_w_gdyni_980x120_gif_2020

Połowa absolwentów kędzierzyńsko-kozielskiej "żeglugi" to kobiety

zk

25.09.2022 16:40 Źródło: PAP
Strona główna Edukacja Morska, Nauka, Szkoły Morskie, Praca na Morzu Połowa absolwentów kędzierzyńsko-kozielskiej "żeglugi" to kobiety

Partnerzy portalu

Połowa absolwentów kędzierzyńsko-kozielskiej "żeglugi" to kobiety - GospodarkaMorska.pl
Fot. kadr z filmu promocyjnego/Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu

W kędzierzyńsko-kozielskim technikum kształcącym marynarzy śródlądowych już prawie połowa absolwentów to kobiety. Niektóre z nich podtrzymują rodzinną tradycję, stając się marynarzami w trzecim pokoleniu.

W Zespole Szkół Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu po raz pierwszy przyjęto uczniów do technikum w 1950 roku. Jest najdłużej i nieprzerwanie kształcącą szkołą tego typu w Polsce. Jak zapewnia w rozmowie z PAP dyrektor szkoły Agnieszka Kossakowska, chętnych od nauki marynarskiego fachu nie odstrasza nawet niski poziom wód na polskich rzekach.

"Otwieramy jeden oddział. Naukę zaczyna zwykle około 30 uczniów. Do końca dociera zwykle 22-24. Z tej grupy co czwarty decyduje się na kontynuację studiów kierunkowych na Uniwersytecie Morskim czy Politechnice Morskiej. Jedna trzecia po szkole idzie do pracy w wyuczonym zawodzie. Pozostali szukają swojej przyszłości w innych dziedzinach życia. Ale nawet ci, którzy wybierają studia niezwiązane z żeglugą, często na wakacjach dorabiają sobie dzięki kwalifikacjom uzyskanym w naszej szkole" - opowiada Kossakowska.

Dla młodzieży zainteresowanej nauką w technikum na kierunku marynarskim przygotowano szereg zachęt. Szkoła zapewnia darmowe umundurowanie, bezpłatny internat i kształcenie zgodne z Konwencją Morską STCW, dzięki czemu absolwenci technikum uzyskują uprawnienia zarówno do pracy w administracjach wodnych, jak i do pływania na statkach morskich całego świata. Na tych, którzy otrzymają dyplomy technika, czekają oferty pracy głównie z zagranicy.

"Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Nie każdy może zostać marynarzem. Wymagany jest odpowiedni stan zdrowia i specyficzna wiedza. W trakcie szkoły pięć miesięcy przeznaczone jest na praktyki, z czego dwa miesiące na statkach morskich, gdzie warunki pobytu odbiegają od hotelowych. W Europie brakuje załóg do obsadzenia wszystkich statków pływających po szlakach śródlądowych. Praca marynarza jest wymagająca, choć nie tak ciężka, jak w żegludze morskiej. Zwykle wyjeżdża się z domu w rejs na trzy tygodnie, a kolejne trzy można spędzić w domu. Rynek pracy jest stosunkowo duży. Naszych absolwentów można znaleźć nad polskimi rzekami i jeziorami, ale głównym rynkiem pozostaje Europa Zachodnia, gdzie pensje w tej branży dochodzą do 8 tysięcy euro. Firmy ze Szwajcarii, Niemiec, Belgii, Holandii chętnie sięgają po naszych absolwentów. Nie bez znaczenia jest to, że od lat na tamtym rynku pracują już doświadczeni kapitanowie, którzy w swoim CV mają ukończenie szkoły w Kędzierzynie-Koźlu i dzięki nim nasi uczniowie trafiają na staże do zewnętrznych armatorów" - wyjaśnia Kossakowska.

Nowym trendem widocznym w klasie marynarskiej jest widoczny wzrost liczby uczniów noszących zamiast marynarskich spodni granatowe suknie.

"Kiedyś w klasie zdarzało się, że były i cztery dziewczyny. Od kilku lat dyplom tego kierunku otrzymuje 10-12 kobiet-marynarzy, czyli połowa wszystkich absolwentów. I to dziewczyny najczęściej kontynuują naukę na studiach morskich. Gros uczniów to synowie i córki naszych absolwentów. Zdarza się, że utrzymują tradycję marynarską już w trzecim pokoleniu. Ale jak mówi nasze motto: +żegluga to nie szkoła, to styl życia+" - podkreśla pani dyrektor.

Chociaż z oferty szkoły zniknęły już klasy "kadłubiarskie", przygotowujące specjalistów ściśle pod potrzeby stoczni, to tradycje szkutników podtrzymują uczniowie klas kształcących techników mechaników i spawaczy.

"Mamy w bliskim sąsiedztwie trzy stocznie, które robią na polski i zagraniczne rynki nowoczesne i poszukiwane jednostki do żeglugi śródlądowej. One także poszukują specjalistów znających się chociażby na pracy z nowymi materiałami używanymi przez stocznie. To bardzo cenne kontakty i korzystne dla wszystkich stron. Mam też nadzieję, że Odra odzyska swoje dawne znaczenie jako szlak wodny, a my będziemy mogli zapewnić do jego obsługi odpowiednie kadry" - spointowała Kossakowska.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.