jk
59-letni Robert Louis, który w niedzielę wypłynął wraz z sześcioma żałobnikami na wody Jeziora Górnego w stanie Michigan, aby wypełnić wolę swego zmarłego przez dwoma tygodniami ojca i rozsypać tam jego prochy, utonął podczas ceremonii, po wypadnięciu z łodzi.
Ciało Roberta Louisa, który od wielu lat zajmował się cierpiącym na chorobę Alzheimera ojcem, a po jego śmierci postanowił ściśle wypełnić testament, zostało znalezione we wtorek.
Pozostałych sześciu rozbitków z objawami hipotermii udało się wyłowić zaraz po wypadku - podała policja stanu Michigan.
Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w niedzielę, gdy łódź ostro skręciła. Wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie znalazły się za burtą. "Z tego, co udało się ustalić, Louis próbował pochwycić kraj łodzi, ale albo nie umiał pływać, albo też był poważnie ranny, bo mu się to nie udało" - ocenił przedstawiciel policji A.J. Schirschmidt.
Losy urny z połową prochów ojca Roberta Louisa (druga część została bowiem złożona w grobowcu, gdzie spoczywa ciało jego matki) nie są znane. Najprawdopodobniej znajduje się ona w Jeziorze Górnym – największym i najbardziej wysuniętym na północ spośród pięciu Wielkich Jezior Ameryki Północnej.
Przełożony start rakiety z polskimi satelitami. Pozwolą skuteczniej monitorować sytuację na Bałtyku
Rosyjska Flota Pacyfiku ćwiczyła na Oceanie Indyjskim. Kreml szuka partnerów w Azji
Władze Iranu zwolniły tankowiec zatrzymany wcześniej przez Strażników Rewolucji
Ostatni okręt kontrowersyjnej serii już w służbie w siłach morskich USA. Co dalej z serią Independence?
Uroczyste otwarcie wystawy „Pod misyjną banderą” już 27 listopada przed Centrum Weterana
Polski wiceadmirał z wizytą w litewskiej Marynarce Wojennej