• <

Chiny rozpychają się na morzu

Maria Kruczkowska

15.05.2015 16:11 Źródło: Gazeta Wyborcza

Partnerzy portalu

Chiny rozpychają się na morzu - GospodarkaMorska.pl

Od kilku miesięcy Chiny budują sztuczne wyspy na atolach, o które toczą spory z sąsiadami. Waszyngton postanowił zareagować. Czy światu grozi nowy konflikt?

Od kilku miesięcy na Spratlejach, archipelagu stu wysepek na Morzu Południowochińskim, Chińczycy wydobywają piasek z morskiego dna i budują sztuczne wyspy, a na nich instalacje wojskowe. Na zdjęciach satelitarnych widać, że jest ich już pięć, a na największej prawie gotowy jest pas lotniska, długi na ponad 3 km. Zdaniem analityków będzie ono przyjmowało samoloty wojskowe i wkrótce na wysepkach powstaną kolejne lotniska, magazyny i bazy dla marynarki.

Protestują sąsiedzi - Filipiny, Wietnam, Malezja, Brunei oraz Tajwan (którego Chiny nie uznają). Oni też od dawna zgłaszają pretensje do niektórych wysp.

Iskrzy na linii Pekin - Waszyngton

W ten zawiły spór, w którym nierzadko o jedną wysepkę kłóci się kilka krajów, wtrąciły się ostatnio Stany Zjednoczone. Nie podoba im się szybka ekspansja Chin na Spratlejach, które mają znaczenie strategiczne - obok biegnie ważny szlak handlowy, są bogate złoża ropy naftowej i gazu oraz łowiska.

W środę amerykański sekretarz obrony Ash Carter polecił podwładnym rozważyć wszelkie możliwe opcje, włącznie z wysłaniem samolotów i łodzi patrolowych w region konfliktu - ujawnił "Wall Street Journal".

Tego samego dnia Pekin ostrzegł Waszyngton, by nie podejmował ryzykownych czy prowokacyjnych działań. - Jesteśmy poważnie zaniepokojeni uwagami w tej kwestii i sądzimy, że USA są nam winne wyjaśnienie - mówi rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying.

Na linii Pekin - Waszyngton zaiskrzyło, i to tuż przed przylotem do Chin Johna Kerry\'ego. Szef amerykańskiej dyplomacji przylatuje w weekend do Pekinu, gdzie spotka się z najwyższymi przywódcami. Miał z nimi rozmawiać o jesiennej wizycie Xi Jinpinga za oceanem, ale ton może narzucić awantura na podzwrotnikowym morzu.

Eskalować czy ignorować?

W 2009 r. prezydent Barack Obama ogłosił zwrot ku Azji. Teraz Stany Zjednoczone występują w konflikcie jako rzecznik swobody żeglugi po światowych akwenach. Chiny odpowiadają, że również im na niej zależy, ale że akurat Spratleje leżą na ich wodach terytorialnych i Amerykanie nie mają tam nic do roboty. Podobnie zresztą jak na całym Morzu Południowochińskim, które Pekin uważa za rodzaj chińskiego jeziora.

- Będziemy zdecydowanie bronić własnej suwerenności - ostrzega rzecznik chińskiej dyplomacji.

Waszyngton stanął przed trudnym wyborem: wycofując się, podważyłby własną wiarygodność w oczach azjatyckich sojuszników, angażując się - ryzykowałby eskalację sporu. Czy USA zostaną wbrew swojej woli wciągnięte w otwarty konflikt z drugą gospodarką świata?

"Wysyłając samoloty nad sztuczne chińskie wysepki i kierując łodzie patrolowe w ich pobliże, Ameryka może zostać wciągnięta w coraz gorętszy spór między Chinami a ich sąsiadami" - pisze "Wall Street Journal", cytując analityków regionu.

Te skały zawsze były nasze

Do tej pory Waszyngton nie zajmował jednoznacznego stanowiska w sporach o Spratleje, a także o Paracele, inny sporny archipelag na tym samym morzu.

O ledwo wystające z morza wysepki kilka krajów jest gotowych pójść na wojnę. W poprzednich latach konflikt doprowadził już do wymiany ognia i starć kutrów wietnamskich, filipińskich i chińskich; były też ofiary śmiertelne.

Filipiny, dla których Morze Południowochińskie jest Zachodniofilipińskim, zwróciły się nawet o arbitraż do ONZ, powołując się na konwencję o prawie morza z 10 grudnia 1982 r. "Unclos", której stroną są również Chiny (zakreślono wtedy granice wód terytorialnych; Pekin w ostatnich latach ją podważył, tworząc nową mapę, według której należy do nich niemal cały akwen Morza Południowochińskiego).

Pekin ten arbitraż zignorował. W ostatnich latach skłania się ku nacjonalizmowi, odchodząc od wskazówek Deng Xiaopinga, by w polityce zagranicznej "ukrywać swoją siłę i budować potęgę gospodarczą". I coraz bardziej rozpycha się na okolicznych morzach.

"Morze Południowochińskie i leżący na nim archipelag zawsze były nasze" - zapewnia dziś buńczucznie Pekin i na dowód wyciąga archiwa sprzed setek lat.

- Chiny metodycznie realizują dobrze przygotowany plan utworzenia ciągu fortec dla lotnictwa i marynarki w centrum Spratlejów - mówi CNN James Hardy z wojskowego magazynu "Jane\'s Weekly".

Nie chcąc zadrażniać stosunków, amerykańskie okręty nie przekraczały dotąd chińskiej linii wód terytorialnych na Morzu Południowochińskim, choć wykracza ona ponad międzynarodowe normy. Ostatnio jednak w pobliżu spornego archipelagu przepłynął USS "Fort Worth", nowego typu okręt do walki na wodach przybrzeżnych.

"To rutynowa operacja - pisze podpisany pod oświadczeniem Fred Kacher, dowódca siódmego szwadronu niszczycieli floty amerykańskiej. - Amerykańskie misje patrolowe w Azji Południowo-Wschodniej staną się w przyszłości nową normą".

Po drodze amerykański okręt minął "wiele chińskich jednostek bojowych". Na zdjęciu opublikowanym przez amerykańską marynarkę widać, jak za "Fort Worth" płynie chińska fregata rakietowa "Yancheng".

Liczy się swoboda żeglugi

W Pekinie John Kerry ma trudne zadanie: nie zadrażniać, ale też okazać stanowczość.

Przed jego odlotem przedstawiciel Departamentu Stanu powiedział agencji Reuters, że sekretarz stanu leci do Pekinu, nie żywiąc żadnej wątpliwości co do zaangażowania Waszyngtonu w gwarancje dla swobody żeglugi i przelotów nad obszarem całego Morza Południowochińskiego.

Źródło:
Gazeta Wyborcza

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.