• <
szkoła_morska_w_gdyni_980x120_gif_2020

Nie tylko pamiątka

Marek Błuś

05.06.2017 13:35 Źródło: własne

Partnerzy portalu

Nie tylko pamiątka - GospodarkaMorska.pl

Z bogatej w końcu wiosny oferty spotkań wybrałem zjazd „kolekcjonerów pocztówek z polskimi statkami i okrętami”, który w ostatnią niedzielę maja, już po raz czwarty, zebrał się w Łodzi. Uczestnicy traktowali wpisane do tytułu imprezy ograniczenie dość swobodnie, bo każdy, kto zbiera widokówki marynistyczne, ma w nich polską sekcję, i każdy kto zbiera ikonografię na ulubiony temat (na przykład, bo buduje model Batorego) ma w niej pocztówki choćby z jednym polskim statkiem. Również organizatorzy nie są doktrynerami – tematem przewodnim spotkania były transatlantyki wszystkich bander a połowa eksponatów na towarzyszącej imprezie wystawie nie miała nic wspólnego z widokówkami, bo transatlantyki były źródłem olbrzymiej ilości druków i bardziej trwałych pamiątek.

Nie ma już transatlantyków i ich kultury, więc te zbiory nie będą obrastać w nowe artefakty. I tego kolekcjonerom marynistyki nie jest żal, natomiast nie mogą się pogodzić z ubóstwem współczesnego rynku widokówek na Wybrzeżu. Oprócz wielokroć obfotografowanych z każdego końca Błyskawicy oraz Daru Pomorza, i sporadycznie zagranicznych żaglowców, inne morskie tematy rzadko trafiają na kolorowe kartoniki. Dopiero niedawno gdyńskie muzea zaczęły wydawać pocztówki ze zdjęciami ze swoich archiwów, a niektóre wprowadziły do butików reprodukcje malarskich wizerunków polskich okrętów. Nie są to jednak produkty dla sklepów i kiosków z pamiątkami i nie są to dokumenty współczesności, które za tę dokumentalność ceniliby kolekcjonerzy z następnych pokoleń.

Teoria widokówki (mamy i taką, na szczęście) mówi, że jest to druk reklamowy rodzaju „direct mail”. Jeśli został wysłany, to pełni aż trzy funkcje – reklamuje nadawcę (pamiętam o tobie, odbiorco!), reklamuje miejsce, obiekt albo aktywność przedstawioną na ilustracji a ponadto reklamuje ideę podróżowania i turystyki. Zgodnie z teorią widokówka promująca miasto powinna przedstawiać obiekty mające charakter symbolu (ikony) miejsca. Na przykład, w Gdańsku są to Fontanna Neptuna i Lech Wałęsa, ale wydawcom widokówek tylko Fontanna służy jako model. I nie wiadomo dlaczego. Prawdopodobnie z tego samego powodu, dla którego nie ma pocztówek przedstawiających port (proszę nie mylić z przystanią na Motławie). Wydaje się, że wydawcom brakuje wiedzy, która pozwala harmonijnie łączyć dwa obowiązki branży – zarabianie pieniędzy i misję.

W interesującej nas kwestii wydawca ma przed sobą dwa pytania – czy sfotografowany obiekt jest symbolem, ewentualnie, jak go sfotografować, żeby tę funkcję pełnił, czyli żeby reklamował. I drugie pytanie o popyt, albo jak go stworzyć.

Proponuję im – i Czytelnikom – ćwiczenie z pierwszego zagadnienia. Czy wycieczkowce przypływające do Gdyni, Gdańska i Szczecina są ich symbolami? Czy ich symboliczna wartość rośnie, jeśli zostaną sfotografowane z fragmentami portu jednoznacznie określającymi miejsce? I czy urośnie jeszcze bardziej, jeśli zostaną sfotografowane dobrze? Jeśli tak, to dlaczego nikt nie wydaje pocztówek z wycieczkowcami? Podobnie można pytać o cumujące u nas największe kontenerowce świata, albo inne statki i obiekty obrazujące portowy charakter Wybrzeża oraz aktywność określaną jako gospodarowanie na morzu.

A jeśli odpowiedź brzmi: nie, to może my, tu i teraz obecni, zasłużyliśmy na zjawisko określane jako „odwracanie się kraju od morza”?

Marek Błuś

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.