• <
szkoła_morska_w_gdyni_980x120_gif_2020

Etat w stoczni: warunki i oczekiwania – rozmowa z Krzysztofem Doślą, Przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność

15.01.2015 08:07 Źródło: własne
Strona główna Edukacja Morska, Nauka, Szkoły Morskie, Praca na Morzu Etat w stoczni: warunki i oczekiwania – rozmowa z Krzysztofem Doślą, Przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność

Partnerzy portalu

Etat w stoczni: warunki i oczekiwania – rozmowa z Krzysztofem Doślą, Przewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność - GospodarkaMorska.pl

Gospodarka Morska: Pracodawcy coraz częściej sygnalizują, że jeśli na rynku nie znajdzie się większa ilość pracowników, rozwój polskich stoczni może zostać zahamowany. Z drugiej jednak strony praca w przemyśle stoczniowym kojarzy się z ryzykiem związanym z warunkami zatrudnienia i utrzymaniem pracy. Jak wyglądają te problem z Pańskiej perspektywy?

Krzysztof Dośla: Działalność wielu podmiotów dowodzi, że branża stoczniowa nie jest w Polsce branżą ginącą, a perspektywy są dobre. 90% światowego handlu odbywa się dziś drogą morską, dynamicznie rozwija się też przemysł offshore. Budujemy jednostki do zaopatrywania i obsługi ptatform wiertniczych, duże nadzieje wiążą się z budową farm wiatrowych. Rynek pracy w zawodach tradycyjnie kojarzonych z przemysłem stoczniowym nie jest natomiast jednolity. Można tu wskazać zarówno dobre, jak i złe przykłady.

GM: Zacznijmy od tych dobrych. Ma Pan na myśli konkretne przedsiębiorstwa?

Krzysztof Dośla: Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że spółki skupione w Holdingu  Remontowa ze szczególnym uwzględnieniem Gdańskiej Stoczni Remontowej i Remontowej Shipbuilding zapewniają dobre warunki zawodowe i socjalne swoim pracownikom. Firmy mają dużo zamówień, są zainteresowane wzrostem zatrudnia, oferują umowy o pracę, a do tego prowadzony jest rzeczywisty dialog pomiędzy pracodawcą i pracownikami.

GM: Jest także w trakcie rekrutacji i nie może znaleźć odpowiednich pracowników na wszystkie stanowiska. Dlaczego?

Krzysztof Dośla: Rynek pracy został wydrenowany. Proszę zwrócić uwagę, że 10-15 lat temu w polskich stoczniach zatrudnionych było dużo więcej osób. Wiele z nich wyjechało szukać pracy w krajach takich jak Niemcy, Norwegia, Holandia, Wielka Brytania. Wpływ miały na to warunki życia i płacy.

GM: W Powiatowym Urzędzie Pracy w Gdańsku zarejestrowanych jest 400. stoczniowców. W tym samym urzędzie jest dużo więcej ofert pracy w tej branży. Spawaczom z kilkuletnim doświadczeniem zawodowym oferowane są stawki w granicach od 4 do 7 tysięcy złotych. Czy zestawienie tych danych nie jest zaskakujące?

Krzysztof Dośla: Powody, dla których ktoś nie podejmuje pracy są bardzo różne. Oczekiwania pracownika i pracodawcy nie zawsze się spotykają. Poza tym część ze wspomnianych przez Pana ofert wcale nie jest aż tak atrakcyjna. Po przyjściu na rozmowę pracownik może przekonać się, że otrzyma określone pieniądze nie za pracę w normalnym wymiarze czasu, ale za wykonanie określonego zadania, zakupionymi we własnym zakresie narzędziami i tylko jeśli założy jednoosobową działalność gospodarczą. W efekcie jego stawka godzinowa bliższa będzie płacy minimalnej. To jest właśnie przykład złej praktyki pracodawców. Samozatrudnienie nie bez powodu nazywane jest nowoczesną formą wyzysku. Nie zmienia to jednak ogólnej sytuacji; w Polsce są rzeczywiste braki na stoczniowym rynku pracy.

GM: Z czego to wynika?

Krzysztof Dośla: Problemów jest kilka; szkolnictwo zawodowe i techniczne, które w niedostatecznym stopniu współpracuje z przedstawicielami przemysłu, warunki płacy, które wciąż nie dorównują zachodnioeuropejskim, sinusoidalna koniunktura.

GM: To problemy, z którymi borykają się także inne branże przemysłu. A czy znając współczesne realia zachęca Pan młodych ludzi do edukacji w zawodach stoczniowych czy raczej odradza tę ścieżkę kariery?

Krzysztof Dośla: Zachęcam, lecz jednocześnie zalecam też ostrożność przy podejmowaniu zatrudnienia. W pierwszej kolejności należy kierować się do firm, które istnieją już od pewnego czasu, mają doświadczenie w branży, oferują bezpieczne i stabilne zatrudnienie.

GM: Ponownie nawiązuje Pan do Holdingu Remontowa?

Krzysztof Dośla: Nie tylko. Mniejsze firmy, będące podwykonawcami różnych stoczni najczęściej także proponują pracownikom godziwe warunki i mają stabilną sytuację finansową. Żeby ludzie chcieli kształcić się w zawodach stoczniowych muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki i perspektywy.

GM: Bardzo  korzystne w tym zakresie wydaje się porozumienie zawarte z udziałem przedstawicieli Komisji Europejskiej między przedstawicielami europejskich pracodawców (SEA Europe)  i związków zawodowych (industriAll). Wspólne oświadczenie w sprawie norm socjalnych w europejskim przemyśle stoczniowym oraz w sektorze konserwacji, naprawy i przebudowy statków, które gwarantuje pracownikom branży warunki zatrudnienia na poziomie europejskim. Czy ma ono duże znaczenie praktyczne?

Krzysztof Dośla: To porozumienie gentelmeńskie, mamy jednak pełne prawo oczekiwać, że oświadczenie to, będące efektem wieloletniego dialogu społecznego, zostanie poważnie potraktowane przez polski rząd i wkrótce zmieni się w konkretne rozwiązania prawne.

GM: Prognozuje się też, że do 2020 roku ilość osób zatrudnionych w gospodarce morskiej w Unii Europejskiej może wzrosnąć z 5,4 do 7 mln osób. Stwierdza to dokument Komisji Europejskiej „Niebieski wzrost: perspektywy w zakresie zrównoważonego wzrostu w sektorach morskich”. Czy oznacza to, że także w polskich stoczniach możemy spodziewać się zwiększenia zatrudnienia o kilkanaście procent?

Krzysztof Dośla: Europa bardzo poważnie podchodzi do rozwoju przemysłu stoczniowego, w Polsce potrzebne jest natomiast zrozumienie, że rynek usług nie może funkcjonować bez przemysłu, a stanowi jego uzupełnienie. Potrzebny jest pomysł i plan rozwoju. Od tego zależy najwięcej.

Rozmawiał: Marek Nowak

Krzysztof Dośla - Przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ SOLIDARNOŚĆ od 2002 r. Po ukończeniu Liceum morskiego od 1980 do 1992 r. był marynarzem, pływał na statkach dalekomorskich. Ukończył studia na Uniwersytecie Gdańskim na Wydziale Prawa i Administracji. Do NSZZ „Solidarność” należy od 1980 r. W 1992 r. rozpoczął pracę w Komisji Międzyzakładowej „S” holdingu Polskich Linii Oceanicznych, najpierw jako zastępca przewodniczącego, a następnie jako przewodniczący. Od 1993 r. wspierał jako wolontariusz Dział Szkoleń Zarządu Regionu Gdańskiego.W latach 1995-1998 był członkiem Zarządu Regionu Gdańskiego. W latach 1993–2010 był członkiem Rady Sekcji Krajowej Marynarzy i Rybaków. W 2002 r. wybrany został na przewodniczącego Zarządu Regionu Gdańskiego. Funkcje tę pełni do dzisiaj. Jest członkiem Komisji Krajowej od 2002 r. Został wybrany na członka Prezydium KK w kadencji w latach 2006-2010. W tym samym czasie był również członkiem Zespołu ds. Dialogu Społecznego Komisji Trójstronnej ds. Społeczno-Gospodarczych. Od 2002 r. natomiast jest wiceprzewodniczącym Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.