• <
mewo_2022

Rejs z GospodarkaMorska.pl, panel IV: banki i ubezpieczyciele również uczą się offshore, ale największy ryzyko jest na poziomie politycznym [RELACJA]

Strona główna Energetyka Morska, Wiatrowa, Offshore Wind, Offshore Oil&Gas Rejs z GospodarkaMorska.pl, panel IV: banki i ubezpieczyciele również uczą się offshore, ale największy ryzyko jest na poziomie politycznym [RELACJA]

Partnerzy portalu

Fot. GospodarkaMorska.pl

Drugi wieczór konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl otworzył panel, poświęcony jednemu z najtrudniejszych, ale i najważniejszych zagadnień: ubezpieczeń i instrumentów finansowych przeznaczonych dla przedsiębiorstw sektora morskiego.

Drugi dzień tegorocznej konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl obfitował we wrażenia. Już po śniadaniu rozpoczęła się pierwsza dyskusja dotycząca innowacji i nowych technologii w przemyśle stoczniowym i offshore. Następnie prom Nova Star, na pokładzie którego odbywała się konferencja, przybił do szwedzkiego Nynashamn. Uczestnicy wydarzenia mogli, dzięki uprzejmości Polferries, skorzystać z krótkiej wycieczki do Sztokholmu, gdzie odwiedzili Muzeum Vasa, poświęcone średniowiecznemu okrętowi wojennemu o tej samej nazwie, który po 333 latach na dnie został wydobyty na powierzchnię w doskonałym stanie i jest prezentowany w poświęconej mu placówce.

Po powrocie na prom na wszystkich czekały jeszcze dwa ostatnie panele dyskusyjne na ważne tematy. Pierwszym z nich była prowadzona przez Annę Wiosnę z Blue Ocean Investments dyskusja pt. „Asekuracja i instrumenty finansowe dla branży morskiej”. Jej rozmówcami byli Joanna Koselska (Attis Broker), Artur Kucia (PKO BP), Joanna Kwitowska-Zawadzka (Agencja Rozwoju Przemysłu), Marek Lewandowski (TUiR Warta), Piotr Maciaszek (KUKE), Jakub Płażyński (Pekao S.A.) i Mateusz Romowicz (Legal Marine).

Anna Wiosna rozpoczęła rozmowę wspominając, że w najbliższych latach gigantycznego finansowania i instrumentów zabezpieczających wymagać będzie rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Jako pierwszy głos zabrał Artur Kucia z PKO BP, który stwierdził, że reprezentowany przez niego bank jest zaangażowany we wszelakie finansowanie gospodarki morskiej, również offshore, choć niektórzy mogą mieć poczucie, że nie są tak wspierani przez bank, jakby sobie tego życzyli, co wynika nie z niechęci samego banku, a z przeszkód formalnych, np. braku zdolności kredytowej.

– Nasi analitycy patrzą na takie elementy, jak zaangażowanie branżowe, rozwój w kierunku ESG, bo schodzenie z emisji poprawia ocenę branżową ze strony banku. PKO BP jest otwarte na projekty morskie, nie ma z naszej strony stawiania barier tylko dlatego, że spółki są powiązane z tą branżą, a wręcz w ostatnich latach sporo zrobiliśmy na rzecz sektora morskiego – mówił.

Na pytanie, czy sektor morski powinien mieć jakieś dedykowane instrumenty finansowe, Kucia odpowiedział, że ich ilość obecnie jest większa niż w poprzednich latach.

– Wydaje się istotne, byśmy mieli element budujący wiarygodność od strony ryzyk politycznych. Mówimy o finansowaniu farm wiatrowych na morzu. Cały czas sięgam pamięcią do tego, jak rozwijaliśmy farmy onshore, a jedna czy dwie decyzje polityczne zamknęły te projekty, po czym klienci weszli na wojenną ścieżkę z bankami – wspominał Kucia. – Istotne jest, żeby w tego typu projektach dosyć jasno określać funkcję celu. Jesteśmy na początku drogi transformacji energetycznej. Czy funkcją celu jest utrzymanie mocy energetycznych lub jej wzrost, czy jej wzrost przy obniżeniu cen dla końcowego odbiorcy? Czy cena jest tutaj czynnikiem, czy tylko przestawiamy wajchę na inne źródła? Czy kiedy cena jednego MW jeszcze wzrośnie to będziemy realizowali te farmy wiatrowe dlatego, że to się opłaca, czy dlatego, że po prostu tak trzeba?

Fot. GospodarkaMorska.pl


Piotr Maciaszek z KUKE odwołał się do poprzednich dyskusji, wspominając o tym, że jego organizacja jest zaangażowana w projekt pontonu do budowy tunelu podwodnego realizowany przez CRIST. Szybko jednak przeszedł do kwestii związanych z zabezpieczaniem finansowania dla projektów offshore.

– Są pewne ryzyka polityczne dla projektu, który ma 22-letni okres spłaty. Przez ten czas różne rzeczy mogą się zdarzyć. Do Polski przybyli generalni wykonawcy z Danii, Niemiec, za nimi rządy tych państw, zainteresowane tym, żeby te przedsiębiorstwa rosły, więc wszelkie ryzyka te rządy wzięły na siebie. KUKE ma dokładnie ten sam mandat – tłumaczył. Zapowiedział, że za dwa dni dzięki nowelizacji ustawy KUKE będzie mógł zabezpieczać operacje CAPEX i OPEX.

O krokach w nowej branży, jaką jest dla Polski offshore, mówiła także Joanna Koselska z Attis Broker.

– Bardzo dobrze odnajdujemy się w branży stoczniowej, morskiej. Mamy ekspertów, którzy wspierają te branże od wielu lat i jesteśmy w stanie zabezpieczyć prawie każde ryzyko, jakie się pojawia po stronie klientów. Ale w offshore, gdzie są nowe ryzyka, będziemy potrzebowali bliskiej współpracy z KUKE i bankami – mówiła.

Marek Lewandowski, reprezentujący TUiR Warta, głównego ubezpieczyciela funkcjonującego w branży morskiej w Polsce, mówił o wymogach, jakie przed jego organizacją stawia offshore.

– Jeśli chodzi o gospodarkę morską to jesteśmy ubezpieczycielem uczestniczącym w tym sektorze od kilkudziesięciu lat. Ubezpieczamy zdecydowaną większość polskiej żeglugi, wszystkie promy polskich armatorów, dużą część stoczni, od lat 90-tych jesteśmy zaangażowani w branżę offshore oil&gas. Własna pojemność ubezpieczeniowa – 60 mln euro – to było w zdecydowanej większości „more than enough”. Były jakieś ryzyka, dla których trzeba było poszukać reasekuracji na zewnątrz, co z reguły powodowało dodatkowe koszty. Ale ta pojemność na potrzeby polskie i dla standardu rynku międzynarodowego była wystarczająca. Oczywiście inaczej jest przy tak dużych projektach, jak budowa morskich farm wiatrowych. Przy projektach, które mają ponad 1 GW, potrzebna jest pojemność ubezpieczeniowa od pół miliarda do miliarda euro, w szczególnych przypadkach nawet więcej – opisywał Lewandowski.

Lewandowski dodał, że na potrzeby offshore wind Warta ma „specjalne aranżacje, które pomagają zwiększyć własne zaangażowanie”. Jego zdaniem przy tych projektach współpracować będzie jednak wiele podmiotów.

– Jeżeli zbierzemy cały polski offshorowy rynek ubezpieczeniowy, to może zbierzemy 200 mln euro. Ale tak duże projekty nie są nigdy ubezpieczane przez jednego gracza. MFW generuje bardzo fajne składki, ale raczej rzadko zdarzają się projekty, w których nie ma szkód. Oczywiście polski rynek ubezpieczeniowy na pewno w tych projektach będzie uczestniczyć, ale pewnie naszym udziałem będzie jakieś 30% ubezpieczeniowego local content – stwierdził. Wyraził jednak przekonanie, że w przyszłości polskie firmy ubezpieczeniowe będą w stanie realizować takie projekty w pełni samodzielnie, kiedy zdobędą odpowiednie doświadczenie przy realizacjach prowadzonych we współpracy z zagranicznymi podmiotami.

Joanna Kwitowska-Zawadzka opowiadała, że reprezentowana przez nią Agencja Rozwoju Przemysłu nie ma dedykowanych produktów dla sektora stoczniowego i portowego, ale stara się podchodzić do finansowania projektowo.

– Uruchomiliśmy kilka różnych produktów – tarczowe, antyinflacyjne, teraz wspierające eksporterów, mamy także produkty bonusowe dla szeroko pojętej zielonej energii. Kierujemy się przede wszystkim tym, co państwo chcecie zrobić. Produkty jesteśmy w stanie dopasować i doszyć do waszych potrzeb na różnym poziomie. Nie podlegamy regulacjom KNF-u, co daje nam możliwość nieszablonowego podejścia i finansowania różnych projektów inaczej niż banki – tłumaczyła. – Oferujemy pożyczki obrotowe i inwestycyjne. To jednak umowne ramy. Jeżeli projekt tego wymaga, stosujemy inne rozwiązania, które dopasowujemy do danego przedsiębiorcy, jego potrzeb, tego, jak on widzi finansowanie swojego biznesu. To inne instrumenty niz oferowane przez rynek bankowy.

Kwitowska-Zawadzka zapewniała także, że ARP jest w stanie również podpowiedzieć inne rozwiązania, wskazać inne instytucje z lokalnego otoczenia biznesu, o których przedsiębiorcy często nie wiedzą, a które mogą być przydatne.

Od poważnego newsa zaczął swoją wypowiedź Jakub Płażyński z Pekao S.A. – zakończony został proces zbierania finansowania na budowę morskiej farmy wiatrowej przez Baltic Power.

– Jest to niewątpliwie epokowe przedsięwzięcie z uwagi na skalę. Uczestniczą w tym finansowaniu podmioty z rynku światowego, jest ich łącznie 25 – opowiadał Płażyński. Zapewnił, że jeżeli projekt jest dobrze przygotowany i przemyślany, to znajdzie finansowanie. Zwrócił jednak uwagę, że sporo mówi się o niepowodzeniu w kwestii local content: – Trzy lata temu aspiracje sięgały 20%, w zeszłym roku już mniej, dzisiaj mówimy o 5%. Uważam, że każda z organizacji powinna szukać własnych rozwiązań. Dla nas jest to zawiązywanie konsorcjów. Życie pokazuje, że potrzeba czasami 25 instytucji, żeby złożyć finansowanie. W części wykonawczej również powinno się to tak odbywać – mówił.

Fot. GospodarkaMorska.pl


Mecenas Mateusz Romowicz powrócił do kwestii ryzyka finansowego, które jego zdaniem pozostaje w Polsce na bardzo wysokim poziomie ze względu na brak regulacji. Wyliczał, że nie ustalone są kwestie bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej i cyberbezpieczeństwa, a państwo przesuwa odpowiedzialność za jego zapewnienie na podmioty prywatne. To nie jedyny problem.

– Co się dzieje z perspektywy instytucji finansowych, jeśli farma wiatrowa będzie po roku sprzedana Rosjanom lub Niemcom? Nie ma żadnych obostrzeń, regulacji – punktował.

Romowicz zwrócił też uwagę, że local content został też ograniczony przez Ministerstwo Infrastruktury, które zmodyfikowało możliwości żeglugowe w strefie przybrzeżnej. Jego zdaniem dyskusja o polskich farmach wiatrowych na Bałtyku często sprowadza się do zafałszowanego i wyidealizowanego obrazu.

– Z kim rozmawiamy jeśli chodzi o decydentow? Z narcyzem, który twierdzi, że jest swietnie, ale tak naprawdę nie jest. Kiedy przychodzi podmiot zagraniczny i zaczyna anlizować UXO, regulacje środowiskowe, okazuje się, że procedury są tak skomplikowane, że podmioty te zaczynają szukać szczęścia gdzie indziej. Tym samym wypływają kadry. Jeśli nie zmieni się regulacyjnie nic na korzyść przedsiębiorców utrzymujących pracownika w polskim sektorze, to ci pracownicy uciekną za granicę – powielimy model marynarzy, którzy są świetnie wyszkoleni i pracują dla zagraniczych armatorów.

W temacie malejącego z miesiąca na miesiąc local content Romowicz przypomniał, że ostrzegał przed tym już od miesięcy. Jego zdaniem problem tkwi jednak na poziomie politycznym.

– Z perspektywy prawnej nie wygląda ta branża dobrze. Bezpieczeństwo jest o tyle problematyczne, że mamy problemy z komeptencjami służb. Stwarza się pozory, że coś się teraz w tym temacie robi. Legia Akademicka – studenci po trzech miesiącach stają sie oficerami Wojska Polskiego, żeby móc wykazać ilu mamy oficerów. Jeżeli tacy ludzie mająchronić tę infrastrukturę, to robi się ciekawie. Takie sytuacje ewidentnie szkodzą temu biznesowi. Jeżeli nie będzie strategii oderwanej od polityki i skupionej na OZE, to w październiku będziemy mieli nową miotłę. Niestabilność, chaos, partykularne interesy zagrażają wieloletnim procesom – zakończył.


Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Partnerzy portalu

aste_390x150_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.