Drugi wieczór konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl otworzył panel, poświęcony jednemu z najtrudniejszych, ale i najważniejszych zagadnień: ubezpieczeń i instrumentów finansowych przeznaczonych dla przedsiębiorstw sektora morskiego.
Drugi dzień tegorocznej konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl
obfitował we wrażenia. Już po śniadaniu rozpoczęła się pierwsza dyskusja
dotycząca innowacji i nowych technologii w przemyśle stoczniowym i
offshore. Następnie prom Nova Star, na pokładzie którego odbywała się
konferencja, przybił do szwedzkiego Nynashamn. Uczestnicy wydarzenia
mogli, dzięki uprzejmości Polferries, skorzystać z krótkiej wycieczki do
Sztokholmu, gdzie odwiedzili Muzeum Vasa, poświęcone średniowiecznemu
okrętowi wojennemu o tej samej nazwie, który po 333 latach na dnie
został wydobyty na powierzchnię w doskonałym stanie i jest prezentowany w
poświęconej mu placówce.
Po powrocie na prom na wszystkich
czekały jeszcze dwa ostatnie panele dyskusyjne na ważne tematy.
Pierwszym z nich była prowadzona przez Annę Wiosnę z Blue Ocean
Investments dyskusja pt. „Asekuracja i instrumenty finansowe dla branży
morskiej”. Jej rozmówcami byli Joanna Koselska (Attis Broker), Artur
Kucia (PKO BP), Joanna Kwitowska-Zawadzka (Agencja Rozwoju Przemysłu),
Marek Lewandowski (TUiR Warta), Piotr Maciaszek (KUKE), Jakub Płażyński
(Pekao S.A.) i Mateusz Romowicz (Legal Marine).
Anna Wiosna
rozpoczęła rozmowę wspominając, że w najbliższych latach gigantycznego
finansowania i instrumentów zabezpieczających wymagać będzie rozwój
morskiej energetyki wiatrowej. Jako pierwszy głos zabrał Artur Kucia z
PKO BP, który stwierdził, że reprezentowany przez niego bank jest
zaangażowany we wszelakie finansowanie gospodarki morskiej, również
offshore, choć niektórzy mogą mieć poczucie, że nie są tak wspierani
przez bank, jakby sobie tego życzyli, co wynika nie z niechęci samego
banku, a z przeszkód formalnych, np. braku zdolności kredytowej.
–
Nasi analitycy patrzą na takie elementy, jak zaangażowanie branżowe,
rozwój w kierunku ESG, bo schodzenie z emisji poprawia ocenę branżową ze
strony banku. PKO BP jest otwarte na projekty morskie, nie ma z naszej
strony stawiania barier tylko dlatego, że spółki są powiązane z tą
branżą, a wręcz w ostatnich latach sporo zrobiliśmy na rzecz sektora
morskiego – mówił.
Na pytanie, czy sektor morski powinien
mieć jakieś dedykowane instrumenty finansowe, Kucia odpowiedział, że ich
ilość obecnie jest większa niż w poprzednich latach.
–
Wydaje się istotne, byśmy mieli element budujący wiarygodność od strony
ryzyk politycznych. Mówimy o finansowaniu farm wiatrowych na morzu. Cały
czas sięgam pamięcią do tego, jak rozwijaliśmy farmy onshore, a jedna
czy dwie decyzje polityczne zamknęły te projekty, po czym klienci weszli
na wojenną ścieżkę z bankami – wspominał Kucia. – Istotne jest, żeby w
tego typu projektach dosyć jasno określać funkcję celu. Jesteśmy na
początku drogi transformacji energetycznej. Czy funkcją celu jest
utrzymanie mocy energetycznych lub jej wzrost, czy jej wzrost przy
obniżeniu cen dla końcowego odbiorcy? Czy cena jest tutaj czynnikiem,
czy tylko przestawiamy wajchę na inne źródła? Czy kiedy cena jednego MW
jeszcze wzrośnie to będziemy realizowali te farmy wiatrowe dlatego, że
to się opłaca, czy dlatego, że po prostu tak trzeba?
Piotr
Maciaszek z KUKE odwołał się do poprzednich dyskusji, wspominając o tym,
że jego organizacja jest zaangażowana w projekt pontonu do budowy
tunelu podwodnego realizowany przez CRIST. Szybko jednak przeszedł do
kwestii związanych z zabezpieczaniem finansowania dla projektów
offshore.
– Są pewne ryzyka polityczne dla projektu, który ma
22-letni okres spłaty. Przez ten czas różne rzeczy mogą się zdarzyć. Do
Polski przybyli generalni wykonawcy z Danii, Niemiec, za nimi rządy
tych państw, zainteresowane tym, żeby te przedsiębiorstwa rosły, więc
wszelkie ryzyka te rządy wzięły na siebie. KUKE ma dokładnie ten sam
mandat – tłumaczył. Zapowiedział, że za dwa dni dzięki nowelizacji
ustawy KUKE będzie mógł zabezpieczać operacje CAPEX i OPEX.
O krokach w nowej branży, jaką jest dla Polski offshore, mówiła także Joanna Koselska z Attis Broker.
–
Bardzo dobrze odnajdujemy się w branży stoczniowej, morskiej. Mamy
ekspertów, którzy wspierają te branże od wielu lat i jesteśmy w stanie
zabezpieczyć prawie każde ryzyko, jakie się pojawia po stronie klientów.
Ale w offshore, gdzie są nowe ryzyka, będziemy potrzebowali bliskiej
współpracy z KUKE i bankami – mówiła.
Marek Lewandowski,
reprezentujący TUiR Warta, głównego ubezpieczyciela funkcjonującego w
branży morskiej w Polsce, mówił o wymogach, jakie przed jego organizacją
stawia offshore.
– Jeśli chodzi o gospodarkę morską to
jesteśmy ubezpieczycielem uczestniczącym w tym sektorze od
kilkudziesięciu lat. Ubezpieczamy zdecydowaną większość polskiej
żeglugi, wszystkie promy polskich armatorów, dużą część stoczni, od lat
90-tych jesteśmy zaangażowani w branżę offshore oil&gas. Własna
pojemność ubezpieczeniowa – 60 mln euro – to było w zdecydowanej większości
„more than enough”. Były jakieś ryzyka, dla których trzeba było poszukać
reasekuracji na zewnątrz, co z reguły powodowało dodatkowe koszty. Ale
ta pojemność na potrzeby polskie i dla standardu rynku międzynarodowego
była wystarczająca. Oczywiście inaczej jest przy tak dużych projektach,
jak budowa morskich farm wiatrowych. Przy projektach, które mają ponad 1
GW, potrzebna jest pojemność ubezpieczeniowa od pół miliarda do
miliarda euro, w szczególnych przypadkach nawet więcej – opisywał
Lewandowski.
Lewandowski dodał, że na potrzeby offshore wind
Warta ma „specjalne aranżacje, które pomagają zwiększyć własne
zaangażowanie”. Jego zdaniem przy tych projektach współpracować będzie
jednak wiele podmiotów.
– Jeżeli zbierzemy cały
polski offshorowy rynek ubezpieczeniowy, to
może zbierzemy 200 mln euro. Ale tak duże projekty nie są nigdy
ubezpieczane przez jednego gracza. MFW generuje bardzo fajne składki,
ale raczej rzadko zdarzają się projekty, w których nie ma szkód.
Oczywiście polski rynek ubezpieczeniowy na pewno w tych projektach
będzie uczestniczyć, ale pewnie naszym udziałem będzie jakieś 30%
ubezpieczeniowego local content – stwierdził. Wyraził jednak przekonanie,
że w przyszłości polskie firmy ubezpieczeniowe będą w stanie
realizować takie projekty w pełni samodzielnie, kiedy zdobędą odpowiednie
doświadczenie przy realizacjach prowadzonych we współpracy z
zagranicznymi podmiotami.
Joanna Kwitowska-Zawadzka
opowiadała, że reprezentowana przez nią Agencja Rozwoju Przemysłu nie ma
dedykowanych produktów dla sektora stoczniowego i portowego, ale stara
się podchodzić do finansowania projektowo.
– Uruchomiliśmy
kilka różnych produktów – tarczowe, antyinflacyjne, teraz wspierające
eksporterów, mamy także produkty bonusowe dla szeroko pojętej zielonej
energii. Kierujemy się przede wszystkim tym, co państwo chcecie zrobić.
Produkty jesteśmy w stanie dopasować i doszyć do waszych potrzeb na
różnym poziomie. Nie podlegamy regulacjom KNF-u, co daje nam możliwość
nieszablonowego podejścia i finansowania różnych projektów inaczej niż
banki – tłumaczyła. – Oferujemy pożyczki obrotowe i inwestycyjne. To
jednak umowne ramy. Jeżeli projekt tego wymaga, stosujemy inne
rozwiązania, które dopasowujemy do danego przedsiębiorcy, jego potrzeb,
tego, jak on widzi finansowanie swojego biznesu. To inne instrumenty niz
oferowane przez rynek bankowy.
Kwitowska-Zawadzka zapewniała
także, że ARP jest w stanie również podpowiedzieć inne rozwiązania,
wskazać inne instytucje z lokalnego otoczenia biznesu, o których
przedsiębiorcy często nie wiedzą, a które mogą być przydatne.
Od
poważnego newsa zaczął swoją wypowiedź Jakub Płażyński z Pekao S.A. –
zakończony został proces zbierania finansowania na budowę morskiej farmy
wiatrowej przez Baltic Power.
– Jest to niewątpliwie epokowe
przedsięwzięcie z uwagi na skalę. Uczestniczą w tym finansowaniu
podmioty z rynku światowego, jest ich łącznie 25 – opowiadał Płażyński.
Zapewnił, że jeżeli projekt jest dobrze przygotowany i przemyślany, to
znajdzie finansowanie. Zwrócił jednak uwagę, że sporo mówi się o
niepowodzeniu w kwestii local content: – Trzy lata temu aspiracje
sięgały 20%, w zeszłym roku już mniej, dzisiaj mówimy o 5%. Uważam, że
każda z organizacji powinna szukać własnych rozwiązań. Dla nas jest to
zawiązywanie konsorcjów. Życie pokazuje, że potrzeba czasami 25
instytucji, żeby złożyć finansowanie. W części wykonawczej również
powinno się to tak odbywać – mówił.
Mecenas Mateusz Romowicz
powrócił do kwestii ryzyka finansowego, które jego zdaniem pozostaje w
Polsce na bardzo wysokim poziomie ze względu na brak regulacji.
Wyliczał, że nie ustalone są kwestie bezpieczeństwa infrastruktury
krytycznej i cyberbezpieczeństwa, a państwo przesuwa odpowiedzialność za
jego zapewnienie na podmioty prywatne. To nie jedyny problem.
–
Co się dzieje z perspektywy instytucji finansowych, jeśli farma
wiatrowa będzie po roku sprzedana Rosjanom lub Niemcom? Nie ma żadnych
obostrzeń, regulacji – punktował.
Romowicz zwrócił też uwagę,
że local content został też ograniczony przez Ministerstwo
Infrastruktury, które zmodyfikowało możliwości żeglugowe w strefie
przybrzeżnej. Jego zdaniem dyskusja o polskich farmach wiatrowych na
Bałtyku często sprowadza się do zafałszowanego i wyidealizowanego
obrazu.
– Z kim rozmawiamy jeśli chodzi o decydentow? Z
narcyzem, który twierdzi, że jest swietnie, ale tak naprawdę nie jest.
Kiedy przychodzi podmiot zagraniczny i zaczyna anlizować UXO, regulacje
środowiskowe, okazuje się, że procedury są tak skomplikowane, że
podmioty te zaczynają szukać szczęścia gdzie indziej. Tym samym
wypływają kadry. Jeśli nie zmieni się regulacyjnie nic na korzyść
przedsiębiorców utrzymujących pracownika w polskim sektorze, to ci
pracownicy uciekną za granicę – powielimy model marynarzy, którzy są
świetnie wyszkoleni i pracują dla zagraniczych armatorów.
W
temacie malejącego z miesiąca na miesiąc local content Romowicz
przypomniał, że ostrzegał przed tym już od miesięcy. Jego zdaniem
problem tkwi jednak na poziomie politycznym.
– Z perspektywy prawnej nie wygląda ta branża dobrze. Bezpieczeństwo jest o tyle problematyczne, że mamy problemy z komeptencjami służb. Stwarza się pozory, że coś się teraz w tym temacie robi. Legia Akademicka – studenci po trzech miesiącach stają sie oficerami Wojska Polskiego, żeby móc wykazać ilu mamy oficerów. Jeżeli tacy ludzie mająchronić tę infrastrukturę, to robi się ciekawie. Takie sytuacje ewidentnie szkodzą temu biznesowi. Jeżeli nie będzie strategii oderwanej od polityki i skupionej na OZE, to w październiku będziemy mieli nową miotłę. Niestabilność, chaos, partykularne interesy zagrażają wieloletnim procesom – zakończył.
Zgłoszony przez Gaz-System transgraniczny korytarz wodorowy otrzymał status PCI
Prysmian dostarczy do Wielkiej Brytanii system kabli podmorskich. Kontrakt opiewa na 850 mln euro
Morskie elektrownie wiatrowe na Morzu Północnym – potencjalny rynek dla polskiego przemysłu morskiego? Z perspektywy firmy doradczo-księgowej
Equinor nadał nazwę swojemu pływającemu projektowi MEW u wybrzeży Kalifornii
PGNiG: Polska zwiększy o 1/3 wydobycie gazu ziemnego ze złóż w Norwegii
Chińskie recepty na rozwój morskich farm wiatrowych. Spójna strategia rządu i prowincji