Niezwykłe znalezisko w pobliżu ujścia rzeki Murray w południowej Autralii. Linette Grzelak umieściła na swoim Facebooku zdjęcie ogromnej morskiej ryby - samogłowa, na którego trafił w połowie marca jej mąż.

Jak opowiadała na łamach Guardian Australia: "Mój partner wypłynął wraz ze swoimi pracownikami na połów. Często natrafiał w okolicy wyrzucone na brzeg rekiny czy foki, ale czegoś takiego jeszcze nie widział. Początkowo myślał, że to wrak statku!".

Ogromną rybą okazał się być samogłów (łac. Mola mola), gatunek morskiej ryby rozdymkokształtnej z rodziny samogłowowatych (Molidae). Zamieszkuje niemal wszystkie morza i oceany strefy ciepłej i umiarkowanej. Sporadycznie jest spotykany w Morzu Północnym i cieśninie Skagerrak, a wyjątkowo także w Bałtyku, w tym u wybrzeży polskich. Pojedyncze osobniki wędrują latem w rozgrzanych wodach oceanu i przypadkowo mogą wpływać do wewnętrznych akwenów; giną jednak, gdy temperatura wody spada. Co ciekawe, samogłów to najcięższa ryba kostnoszkieletowa, dorasta do 3 m długości i masy ciała dochodzącej do 2 ton!

Jak opowiadał mąż Grzelak, spotkany przez niego okaz miał "skórę jak u nosorożca". Rzeczywiście, jest to charakterystyczna cecha samogłowów. Dodatkowo, ma silnie spłaszczone ciało dzięki czemu często pływa na boku. Żywi się często meduzami, potrafi pochłaniać je w ilości kilkudziesięciu kilogramów dziennie!

Jak opowiedział Ralph Foster z Muzeum Południowej Australii: " W naszych wodach występują trzy przedstawiciele tej rodziny. Ten ze zdjęć jest najrzadszy, wiemy o nim bardzo niewiele. Właściwie został odkryty zaledwie dwa lata temu. Warto pamiętać, że samogłowy mogą wyrządzić wiele szkód jachtom, jeśli zderzą się na otwartej wodzie. W zeszłorocznym wyścigu z Sydney do Hobart, jedna jednostka musiała wycofać się z zawodów po uderzeniu w samogłowa i złamaniu steru."