• <

Obchody 75. rocznicy obrony Cowes przez ORP Błyskawica

pc

06.05.2017 15:14 Źródło: własne
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Obchody 75. rocznicy obrony Cowes przez ORP Błyskawica

Partnerzy portalu

Obchody 75. rocznicy obrony Cowes przez ORP Błyskawica - GospodarkaMorska.pl

Mieszkańcy i władze miasta Cowes na wyspie Wight u południowych wybrzeży Anglii rozpoczęli w sobotę dwudniowe uroczystości z okazji 75. rocznicy obrony przed atakami Luftwaffe, w której szczególnie ważną rolę odegrał polski okręt wojenny ORP Błyskawica.

W nocy z 4 na 5 maja 1942 roku załoga Błyskawicy, pod dowództwem komandora Wojciecha Franckiego, odparła atak Luftwaffe, a następnie pomogła mieszkańcom miasta w gaszeniu pożarów i akcji ratunkowej. W nalotach zginęło około 70 osób.

– W poranek, który nastąpił po ataku, wielu ludzi było uchodźcami: praktycznie każdy dom w mieście był uszkodzony, a większość ludzi próbowała wydostać się z miasta, część z nich wciąż była w piżamach. Jedna z kobiet, która przeżyła bombardowanie swojego domu, nie jest w stanie mówić o tych doświadczeniach od ponad 60 lat. Poruszające było to, że pod latach mówiła, że „na szczęście bomba nie trafiła w Błyskawicę”, chociaż w ataku zginął jej ojciec! – podkreślała w rozmowie z PAP Sarah Burdett, historyk z East Cowes Heritage Centre.

Jak dodała, Cowes i wyspa Wight stały się celem Luftwaffe, ponieważ tam właśnie produkowane były statki i samoloty. W trakcie drugiej wojny światowej zbudowano na wyspie 26 niszczycieli i samoloty rozpoznania morskiego. Pracę kontynuowano już tydzień po nalotach.

Polski okręt przebywał w Cowes w trakcie ataku ze względu na prace remontowe na pokładzie prowadzone w lokalnej stoczni, gdzie skądinąd zbudowano Błyskawicę w latach 1935-36. – To był wówczas najszybszy i największy niszczyciel w Europie, absolutnie najwyższej jakości, a powstał u nas, w East Cowes – podkreśliła Burdett.

Zgodnie z zasadami Błyskawica musiała się rozbroić na czas remontu, ale komandor Francki zauważył samoloty zwiadowcze niemieckiego lotnictwa i podjął decyzję – niezgodnie z prawem i wbrew procedurom – o ponownym uzbrojeniu okrętu i ogłoszeniu alarmu bojowego.

– Kiedy rozpoczął się nalot, Francki natychmiast wydał rozkaz, by odpowiedzieć ogniem i podjąć walkę z wrogiem. Wszystkie działa były absolutnie gorące i czerwone od wystrzałów – powiedziała historyczka. Polskich marynarzy wysłano też małą łódką na przeprawę przez zatokę w Cowes z bombami dymnymi, które miały ograniczyć widoczność nad miastem i utrudnić ataki Luftwaffe.

Po zakończeniu walk Polacy zostali wysłani do miasta, aby pomóc mieszkańcom w gaszeniu pożarów i akcji ratunkowej. – Niebo nad miastem było czerwone od ognia – opowiadali po latach świadkowie.

Jak podkreśliła Burdett, mieszkańcy miasta byli od lat zaprzyjaźnieni z Polakami.

– Łącznie Błyskawica spędziła w Cowes dwa lata na remontach i wizytach w stoczni, a wcześniej był okres jej budowy w latach 1935-36. (...) Za każdym razem, kiedy nas odwiedzali, organizowano potańcówki w ratuszu. (...) Po latach poskutkowało to wieloma polskimi weselami – śmiała się Burdett.

W sobotę rano, w ramach obchodów 75. rocznicy obrony miasta, pięć załóg rozpoczęło wyścig wokół wyspy Wight o puchar ambasadora RP. Załogi ścigają się na trasie inauguracyjnego wyścigu America's Cup z 1851 roku, który oglądała wówczas z nabrzeża sama królowa Wiktoria.

Komandor Robert Milner z Royal London Yacht Club w Cowes ocenił w rozmowie z PAP, że „wiatr i warunki pogodowe są niemal idealne”. Jak ocenił, pierwsze załogi powinny znaleźć się na mecie po około 8-9 godzinach.

Leszek Ulewicz z Polskiego Yacht Klubu w Londynie, organizatora wyścigu, podkreślał, że liczy na zwycięstwo swojej załogi. – Zawsze chcemy wygrywać, jak to w regatach. Jakbyśmy pływali dla rozrywki, to co innego, ale w regatach... Celujemy oczywiście w pierwsze miejsce – zapewniał.

Przed południem zorganizowano także krótką modlitwę i uroczystość na głównym placu Cowes, gdzie znajduje się „Zakątek Franckiego”. W ceremonii brała udział m.in. córka polskiego dowódcy Janina Doroszkowska.

– To wielka radość i bardzo wzruszające widzieć polskie flagi wiszące na domach w centrum miasta – mówiła w rozmowie z PAP, podkreślając, że decyzja jej ojca była podjęta „wbrew rozkazom admiralicji, więc gdyby coś źle poszło, musiałby stanąć przed sądem”.

– Każdego roku wspomina się tutaj zasługi Polaków. Mama opowiadała, że w 1942 roku, w następny dzień po obronie Cowes, kabina ojca była cała w kwiatach – tak byli wdzięczni. To naprawdę bardzo niezwykłe – powiedziała.

Burmistrz Cowes David Jones powiedział PAP, że ta rocznica pozwala na wspominanie ofiar nalotów oraz trudności, z jakimi musieli się zmierzyć w trakcie wojny mieszkańcy miasta, ale także wsparcia, jakie otrzymali od Polaków.

– To wzmocniło relacje pomiędzy nami a waszym narodem – podkreślił, przypominając też, że to tylko jeden z rodzajów wsparcia, jakie Brytyjczycy otrzymali od Polaków, którego kolejnym przykładem był udział polskich lotników w Bitwie o Anglię.

W obchodach bierze udział także załoga innego okrętu Marynarki Wojennej, ORP Gniezno, który został zacumowany kilkaset metrów od nabrzeża.

Uroczystości potrwają do niedzielnego popołudnia, kiedy ulicami Cowes przejdzie uroczysta parada.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.