Morskie elektrownie wiatrowe na polskich wodach terytorialnych na Morzu Bałtyckim powoli stają się faktem. Nie oznacza to jednak, że nie brakuje już związanych z nimi wyzwań. O najważniejszych z nich podczas szczytu klimatycznego ToGetAir dyskutowano w ramach panelu „Morskie elektrownie wiatrowe: wyzwanie technologiczne, sieciowe i organizacyjne”.
Panel dyskusyjny, który odbył się na zakończenie pierwszego dnia szczytu, moderowała Marta Wierzbowska-Kujda, redaktor naczelna „Teraz środowisko”. W dyskusji udział wzięli prezes zarządu PGE Baltica Dariusz Lociński, kierownik projektu MEW Agencji Rozwoju Przemysłu Włodzimierz Pomierny, dyrektor ds. regulacji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Piotr Czopek, dyrektor segmentu MŚP w Microsoft Michał Jerzy Gołębiowski oraz Sławomir Krenczyk, dyrektor wykonawczy Fundacji Pułaskiego. Paneliści reprezentowali zatem wszystkie strony procesu inwestycyjnego – od samych inwestorów, przez organizacje zainteresowane wzięciem udziału w łańcuchu dostaw, po organizacje zajmujące się regulacjami dotyczącymi morskiej energetyki wiatrowej.
PGE: sektor rozwinie się mocniej niż zakładała polityka energetyczna
Jako pierwszy głos zabrał Dariusz Lociński, prezes zarządu PGE Baltica. W ramach krótkiego wprowadzenia opowiedział, że spółka nadzoruje realizację trzech projektów na Bałtyku, dwa z nich we współpracy z duńskim Ørstedem. Baltica 2 i Baltica 3 są najbardziej zaawansowane w naszym portfelu. Przewidziane są do oddania w latach 2026-2027. Jesteśmy na etapie kontraktacji poddostawców, wykonawców i innych podmiotów. Razem oba projekty będą miały ok. 2,5 GW i utworzą Morską Farmę Wiatrową Baltica – relacjonował Lociński. Trzeci projekt w portfelu PGE Baltica to elektrownia wiatrowa Baltica 1 o mocy około 1 GW, która powstanie po 2030 roku.
Prezes PGE Baltica zdradził także, że zgodnie z założeniami Baltica 1 w 2025 będzie startować na aukcji mocy. – Jesteśmy na etapie badań środowiskowych – dodał.
Na tym jednak plany PGE się nie kończą. Dariusz Lociński nakreślił, że w perspektywie 2040 roku Grupa PGE zamierza wybudować farmy o łącznej mocy przynajmniej 6,5 GW. W tym celu złożyła już 8 wniosków lokalizacyjnych. Jak zauważyła prowadząca Marta Wierzbowska-Kujda, polityka energetyczna Polski zakłada, że do 2040 kraj będzie dysponował 11 GW mocy pochodzącej z morskich turbin wiatrowych, tym samym PGE może wytwarzać ponad połowę.
Sam Lociński stwierdził jednak, że zakłada, że przy obecnym
zainteresowaniu rynku polityka ta powinna być rewidowana w górę. – Już w
tej chwili przymierzając się do realizacji projektu Baltica 1 jest duże
zainteresowanie wśród potencjalnych partnerów, którzy chcą w tym
uczestniczyć. Sektor jest bardzo obiecujący i daje realną szansę
wprowadzenia zielonej zmiany. Nie widzę zagrożeń, które mogłyby
wstrzymać proces rozwoju całego programu offshore w Polsce. Raczej,
biorąc pod uwagę zainteresowanie i chęć uczestnictwa w tym
przedsięwzięciu, widzę szansę na powiększanie potencjału i wykorzystanie
Bałtyku w większym stopniu – mówił prezes zarządu PGE Baltica.
Jednocześnie stwierdził, że to, ile mocy faktycznie będzie wytwarzane
przez farmy wiatrowe w 2040 roku determinowane będzie sprawnością
organów w udzielaniu pozwoleń. Ograniczeniem jest też technologia budowy
fundamentów pod morskie wiatraki. Zdaniem Prezesa Locińskiego, proces
może przyspieszyć wraz z upowszechnieniem się technologii pływających
fundamentów. - Dojście do technologii pływających farm na Bałtyku uwolni
kolejne obszary do zagospodarowania - stwierdził.
Wojna utrudnia, ale sieć będzie gotowa
Włodzimierz
Pomierny z Agencji Rozwoju Przemysłu wskazał, że część projektów może
ucierpieć ze względu na destabilizację w inwestycjach offshore
spowodowaną przez gospodarcze konsekwencje wojny w Ukrainie. Jego
zdaniem ich powodzenie nie jest jednak zagrożone.
– Dostawcy
są związani umowami, musimy zdążyć, ale związane jest to ze
zwiększającymi się kosztami. Będą więc zmiany cen dostarczania energii,
która jednakowoż i tak będzie tańsza niż inna energia, która będzie
obarczona opłatami za emisje – mówił Pomierny.
Ważną częścią
zielonej transformacji, której wiodącym elementem mają być farmy
wiatrowe, jest też infrastruktura onshore. Konieczne jest dostosowanie
całej sieci elektroenergetycznej w kraju do przyjęcia i dystrybucji
energii z morskich turbin. Mówił o tym Piotr Czopek z PSEW. – Polskie
Sieci Elektroenergetyczne są doświadczone w dużych inwestycjach
sieciowych, które były dowiezione na czas. Mam nadzieję, wszyscy tego
też oczekują po stronie inwestorskiej, że PSE przygotuje na lądzie sieć
do tego, żeby wyprowadzić morską energię – mówił Czopek. Zwrócił jednak
uwagę na fakt, że część infrastruktury służącej do wyprowadzenia energii
jest także po stronie inwestorów. Zapewnił również, że współpraca
między inwestorami i operatorem przebiega pozytywnie.
Piotr
Czopek zwrócił jednak także uwagę na dwa inne aspekty inwestycji w
morskie farmy wiatrowe. Jego zdaniem wagę tych inwestycji zwiększa fakt,
ze oddawanie energii z morza będzie się odbywało w tym samym czasie,
kiedy wyłączanych będzie sporo elementów energetycznych opartych na
węglu. Aby wszystkie prace poszły sprawnie, potrzeba będzie też statków –
w zapewnieniu ich dostępności Czopek widzi wyzwanie. – Statków
instalacyjnych – jack-upów, kablowców, fundamentowców – będzie mało.
Mamy zwiększającą się ilość inwestycji offshore w Europie, wojna w
Ukrainie przyspiesza transformację energetyczną. To wszystko powoduje,
że będą pojawiać się wąskie gardła. Statki instalacyjne to jeden z
bardzo istotnych tematów, który jest podnoszony przez PSEW i szeroko
komentowany w Europie – mówił Czopek. Zapowiedział także, że PSEW
opublikuje obszerny raport dotyczący dostępności statków dla polskich
projektów offshore.
Nowoczesne technologie w służbie offshore
O
potencjalnych trudnościach technologicznych i możliwościach ich
pokonania opowiadał Michał Jerzy Gołębiowski z Microsoft. Jego zdaniem
różne wyzwania czekają na trzech etapach: projektowania, produkcji i
eksploatacji.
W trakcie projektowania i modelowania farm,
trzeba pracować nad zwiększeniem efektywności procesów. – Wartość mogą
wnieść nowoczesne platformy. Ørsted zastosował moc obliczeniową
platformy chmurowej, co umożliwiło przyspieszenie procesu projektowania
farmy z czterech tygodni do 8 godzin – wskazał Gołębiowski.
Podczas
kolejnego etapu, produkcji, jego zdaniem kluczowe jest skrócenie całego
cyklu. – Fabryka Siemens w Hiszpanii produkuje łopaty do turbin. W
oparciu o zaawansowane platformy technologiczne Siemens stworzył
rozwiązanie, które w czasie rzeczywistym skanuje powstające warstwy
łopaty, AI weryfikuje jej elementy, system procesuje analizę powierzchni
340 m2 na sekundę. Technologia w sposób radykalny zwiększyła możliwości
produkcyjne zakładu – opowiadał.
Ostatnim etapem jest
eksploatacja. Według Gołębiowskiego każda optymalizacja, nawet o kilka
procent, powoduje obniżenie kosztów związanych z utrzymaniem
infrastruktury. Oszczędności potrafią sięgać milionów w skali roku. –
Odpowiednie narzędzia planujące politykę remontową i utrzymaniową
pozwalają na ograniczenie nieplanowanych wyłączeń, czyli ograniczają
okres, w którym energia nie jest produkowana.
Pod rękę z nauką
Uczestnicy
panelu zgodzili się co do tego, że rozwój offshore powinien łączyć się z
rozwojem nauki. Konieczność symbiozy tych dwóch sektorów podkreślał
prezes zarządu PGE Baltica Dariusz Lociński. – Ktoś musi obsłużyć choćby
narzędzia informatyczne. PGE Baltica chce stworzyć program angażujący
polską myśl naukową do rozwoju technologii offshore. Politechnika
Gdańska, Uniwersytet Morski w Gdyni, Polska Akademia Nauk podjęły
współpracę z nami. Z sukcesami realizujemy projekty badawcze
poprzedzające rozpoczęcie udowy elektrowni wiatrowych na morzu – mówił
Lociński. Poinformował także, że jego spółka ma już gotowe wyniki badań
tzw. blockage effect, czyli jak farma wiatrowa oddziałuje na ciągi
powietrzne. – Mamy zaplecze naukowe. Trzeba je w odpowiedni sposób
wykorzystać, by włączyło się w nowy sektor biznesu – mówił prezes PGE
Baltica.
PGE Baltica tworzy także centrum kompetencyjne,
którego zadaniem będzie agregowanie i implementacja nowych technologii i
myśli naukowej przy współpracy z ośrodkami naukowymi. – Drugi obszar
działania centrum ma pozwolić na usprawnienie „bieżączki”,
optymalizowanie procesów, żeby farmy były efektywne i sprawnie działały w
trudnych warunkach. Spinaczem technologicznym są systemy, które pozwolą
znaleźć w jednym miejscu wiedzę, która jest rozproszona – tłumaczył
Dariusz Lociński.
Włodzimierz Pomierny z ARP zauważył, że
Polska teoretycznie wydaje się idealnym miejscem do budowania farm
morskich. – Mamy płytki Bałtyk, przyjazny do budowy farm. Mamy duże
zaplecze ludzkie, doświadczenie w budowie i produkcji stali i
konstrukcji, a także w optymalizacji – mówił. Wskazał, że według
wyliczeń co 4 lub 3 pracownik offshore w Europie jest w jakiś sposób
związany z Polską. Zapytany o fakt przeniesienia portu instalacyjnego z
Gdyni do Gdańska stwierdził, że dla ARP Port Gdańsk jest wygodny. – Z
ARP do DCT jest blisko, chociaż trzeba pokonać Zakręt Pięciu Gwizdków.
Sprawdzaliśmy, że wieże farm wiatrowych mogą go pokonać – mówił
Pomierny. Zwrócił jednak uwagę, że sam port instalacyjny jest potrzebny
tylko na czas budowy farm. Jego zdaniem dużym wyzwaniem będą natomiast
porty serwisowe oraz flota do obsługi farm.
Mieczniki do obrony farm
Na
zakończenie na jeszcze jeden, nieporuszony wcześniej aspekt
funkcjonowania farm wiatrowych na Bałtyku, uwagę zwrócił Sławomir
Krenczyk, dyrektor wykonawczy Fundacji Pułaskiego. Mówił on mianowicie o
konieczności zapewnienia bezpieczeństwa inwestycjom. Jego zdaniem, atak
Rosji na Ukrainę pokazał, że trzeba przemyśleć kwestie potencjalnej
obrony farm wiatrowych.
– Nasz sąsiad jest trudny. Na niewielkim i wygodnym akwenie Bałtyku operują jednostki, które mogą się okazać nieprzyjazne. Przenosząc ciężar systemu elektroenergetycznego na wyspy energetyczne na Bałtyku tworzymy tam infrastrukturę o znaczeniu krytycznym. Jak zapewnimy jej bezpieczeństwo? To zadanie przede wszystkim państwa i sił zbrojnych. Marynarka wojenna RP to najsłabiej rozwinięty i doinwestowany rodzaj sił zbrojnych. Średni wiek okrętu polskiej marynarki wojennej to ponad 30 lat. W ostatnich dekadach do służby weszły tylko okręt patrolowy Ślązak i okręt do zwalczania min Kormoran – wyliczał Krenczyk. Wskazał on potrzebę przyspieszenia budowy trzech nowych fregat w ramach projektu Miecznik tak, aby zgrać go w czasie z budową farm wiatrowych, oraz rozważenie budowy lub pozyskania trzech okrętów podwodnych w ramach programu Orka.
Prezes Grupy Azoty zapowiada zaktualizowanie strategii w ciągu 12 miesięcy
Nexans finalizuje umowę serwisową z Equinor
Vattenfall i BASF podpisują umowę sprzedaży udziałów niemieckich morskich farm wiatrowych Nordlicht 1 i 2
Balticconector wznawia prace. Wciąż pozostają nieznani sprawcy uszkodzenia gazociągu
Darłowo ma apetyt na offshore wind
Wiatr wieje jak nigdy wcześniej. Rynek turbin wiatrowych z rekordami