ew
W niedzielne popołudnie 4 lutego Szymon Kuczyński na "Atlantic Puffine" opłynął Przylądek Horn. Był to ostatni z "Wielkich Przylądków" na trasie jego samotnego rejsu dookoła świata bez zawijania do portów "Call of Ocean". Po wypłynięciu z Cieśniny Drakea skieruje się na północ na ostatnią prostą do mety.
Przylądek Horn nazywany jest często "Żeglarskim Everestem". I tym razem również zasłużył na to określenie. Wpływając w cieśninę Drakea Szymona gonił duży układ niskiego ciśnienia, z którym zmierzył się w nocy w soboty na niedzielę. W rozmowie tuż po minięciu Przylądka Szymon przekazał:
"W ostatnich trzech dniach miałem dwa sztormy. Ten pod Hornem 9B i 6-7 metrowa fal. Ostatnie tygodnie były ciężkie. Wiatry silne i sztormowe. Bardzo zimno. W kabinie 2-5°C. Opady śniegu i deszczu. Prawdopodobnie dlatego że płynąłem południowa trasą blisko wód antarktycznych. Aktualnie muszę wydostać się jak najszybciej Cieśniny Draka. Godni mnie kolejny niż. Mimo minięcia Hornu sytuacja nie zmieni się jeszcze przez jakieś 350 mil żeglugi na północny-wschód. A klimat zacznie łagodnieć najwcześniej po minięciu Falklandów. Do równoleżnika 40° S, który jest niejako granicą Oceanu Południowego jest jeszcze 1300 mil czyli około dwóch tygodni."
Kuczyński ma szansę na samotne opłynięcie świata non stop w założonym czasie, do kwietnia tego roku. Jeżeli mu się to uda, będzie trzecim Polakiem w historii, który tego dokona i zrobi to na najmniejszym jachcie w dziejach, mierzącym nieco ponad 6 metrów "Atlantic Puffin".
Polscy żeglarze zaczynają walkę o ostatnie kwalifikacje olimpijskie
Za 50 mln euro można kupić bezludną wyspę Tragonisi
Morze Śródziemne. Turystyka od Cabo Verde, po Wenecję i Istambuł
Kontrowersje na wycieczkowcu. Hiszpania deportuje turystów z Boliwii
Polska w projekcie UE dotyczącym zielonej transformacji w przemyśle jachtowym
Bałtyk coraz bardziej atrakcyjny dla morskich turystów. Gdańsk i Gdynia na fali