Bezzałogowce mają wesprzeć NATO w zakresie ochrony kabli na Morzu Bałtyckim

W związku z ostatnimi incydentami związanymi z uszkodzeniem podwodnej infrastruktury pasństwa NATO mają wzmocnić swoje zaangażowanie w bezpieczeństwo, co będzie się wiązało z stałą obecnością sił morskich monitorującymi sytuację w każdej domenie, w powietrzu, na wodzie i pod wodą. W tym celu zostaną zaangażowane zarówno okręty, jak i wspierające je bezzałogowce.

Kraje sojuszu inwestują w najnowsze technologie wojskowe, co wiąże się także z rozwojem sztucznej inteligencji oraz zdalnej obsługi sprzętu nierzadko z dalszej odległości. Z sukcesami wykorzystują to choćby polskie siły przeciwminowe w postaci m.in. bezzałogowych pojazdów Głuptak używanych na niszczycielach min typu Kormoran 2. Rozwijane technologie to także czujniki, sonary, dostarczających dane wywiadowcze na temat aktywności podwodnej w czasie rzeczywistym.

To zaangażowanie jest odpowiedzią na niedawne incydenty podejrzewane o sabotaż, w tym przecięcie kabla energetycznego Estlink 2 między Finlandią a Estonią przez powiązany z rosyjską „flotą cieni” tankowiec Eagle S oraz wcześniejsze uszkodzenie kabli komunikacyjnych które miał spowodować chiński statek Yi Peng 3. Do podobnych incydentów dochodziło już wcześniej, między innymi uszkodzenie gazociągów Nord Stream 2 oraz Balticconnector.

NATO wskazuje, że Morze Bałtyckie jest istotnym akwenem ze względu na znaczenie dla handlu i dostarczania surowców energetycznych, w szczególności gazu ziemnego i ropy naftowej, a tamtejsze porty mają rosnące przeładunki. Do tego dochodzi obecność kluczowych kabli światłowodowych położonych na dnie, które przesyłają dane między Europą, Ameryką Północną i nie tylko. Elementy te mają kluczowe znaczenie nie tylko dla gospodarek regionu, ale także dla bezpieczeństwa sojuszników i partnerów NATO. Wraz z rosnącą zależnością od podmorskich kabli i rurociągów, ochrona tej krytycznej infrastruktury jest stałym priorytetem sojuszu. Ostatnie incydenty tylko to unaoczniają, wskazując ze nie da się chronić infrastruktury z powietrza czy z lądu. System bezpieczeństwa musi być uzupełniony o jednostki nawodne i podwodne.

Obok oddelegowania okrętów państwa sojuszu mają w ramach „Baltic Sentry” (Straży Bałtyku lub Bałtycka Warta) wysłać nawet 20 bezzałogowych pojazdów nawodnych (USV), co ma być pierwszym tego rodzaju przedsięwzięciem w regionie na taką skale w zakresie nadzoru morskiego. Pozwoli to na utrzymanie całodobowego monitorowania infrastruktury nawodnej i podwodnej. Zamontowane na tych pojazdach rejestratory obrazu, czujniki, radary i sonary pozwolą na prowadzenie stałej obserwacji i wymiany danych w czasie rzeczywistym, umożliwiając szybsze reagowanie na potencjalne zagrożenia.

Sojusz stale inwestuje w najnowsze technologie wojskowe, w tym sztuczną inteligencję, w celu wykrywania i minimalizowania zagrożeń dla infrastruktury podmorskiej. Regularnie przeprowadza wspólne ćwiczenia z udziałem sił morskich, powietrznych i lądowych. Nie tylko pozwalają na sprawdzanie zdolności wojskowych, ale także wzmacniają koordynację i interoperacyjność sił sojuszniczych.

Działania w ramach Straży Bałtyku odbywają się równolegle do zainicjowanego przez wielką Brytanię przedsięwzięcia pn. „Nordic Warden”, czyli monitorowania opartego na sztucznej inteligencji, śledzącego potencjalne zagrożenia dla infrastruktury podwodnej. Jak wskazuje dowództwo morskie NATO (NATO Maritime Command). Drony uzupełnią siły, które mają wejść w skład Baltic Sentry. Jednorazowo ma to być tuzin okrętów i samolotów patrolowych. Swój wkład ma zapewnić także polska Marynarka Wojenna.

Początkowo nawodne pojazdy bezzałogowe będą stale kontrolowane przez specjalistów, acz w późniejszym okresie mają rozpocząć działalność autonomiczną. Jak wskazują specjaliści, ich celem nie będzie zastąpienie jednostek załogowych, ale uzupełnienie się z nimi swoimi zdolnościami, w tym zapewniając im możliwość wykonywania także innych zadań zgodnie z ich domyślnym przeznaczeniem.