• <
CSL_790x140_2025

[WYWIAD] Bartosz Fedurek: polski offshore wchodzi w dorosłość

Strona główna Energetyka Morska, Wiatrowa, Offshore Wind, Offshore Oil&Gas [WYWIAD] Bartosz Fedurek: polski offshore wchodzi w dorosłość
Bartosz Fedurek, fot. PGE

W roku swojego 15-lecia polski offshore wszedł w kluczowy moment rozwoju – morskie farmy wiatrowe i towarzysząca im infrastruktura na lądzie zaczęły przybierać realnych fizycznych kształtów. W rozmowie z Bartoszem Fedurkiem, prezesem PGE Baltica, której projekty farm należą do najbardziej rozwiniętych, wspominamy początki branży w Polsce, podsumowujemy jej stan aktualny i przewidujemy jej rozwój.

Z perspektywy osoby niezaangażowanej bezpośrednio w rozwój morskiej energetyki wiatrowej w Polsce trudno uwierzyć, że prace nad nią trwają już od półtorej dekady, a dopiero w ostatnich miesiącach pierwsze związane z nią projekty zaczęły nabierać realnych kształtów – pojawiają się tzw. porty serwisowe, przekopy na potrzeby korytarzy kablowych czy porty instalacyjne. Pierwsze monopale w końcu z wolna rosną także na morzu. Jednak doprowadzenie do momentu, w którym ekipy budowlane i statki instalacyjne mogą rozpocząć swoje zadania, wymagało mnóstwa pracy za kulisami. Pamiętajmy, że wszystko musiało zacząć się od utworzenia odpowiednich przepisów i ram regulacyjnych, a następnie mozolnego procesu uzyskiwania pozwoleń. Wszytko to działo się w Polsce po raz pierwszy.

15 lat nauki


– Zaczynaliśmy około 2010 roku przygotowując wnioski i pozwolenie na wznoszenie sztucznych wysp na Bałtyku, typując wstępnie lokalizacje tych przyszłych farm wiatrowych – wspomina Bartosz Fedurek, prezes PGE Baltica, należącej do Polskiej Grupy Energetycznej spółki, która rozwija własne projekty morskich farm wiatrowych. Jej najbardziej zaawansowany projekt, farma Baltica 2 powstaje we współpracy z duńskim potentatem branży Ørsted. – W 2012 roku otrzymaliśmy pierwsze pozwolenia lokalizacyjne. 2015-2016 to były lata, kiedy rozpoczęliśmy badania środowiskowe na morzu i na lądzie. W styczniu 2021 roku została przyjęta ustawa o wsparciu morskiej energetyki wiatrowej wprowadzająca do polskiego systemu regulacyjnego rozwiązanie kontraktów różnicowych. A 2025 to bardzo szczególny rok, wieńczący ten długi etap prac wstępnych. W styczniu zapadła finalna decyzja inwestycyjna – wylicza Bartosz Fedurek.

Podjęcie finalnej decyzji inwestycyjnej to dla projektu tego typu przekroczenie progu. Oznacza bowiem, że jest on w pełni gotowy do rozpoczęcia fazy budowy, ma zapewnione dostawy niezbędnych komponentów, usługi realizacyjne oraz komplet pozwoleń i dokumentację. 

– Ale to oznacza też, co chyba najważniejsze i co być może w całym tym procesie najbardziej złożone, że projekt ma zapewnione 100% finansowania – podkreśla Fedurek. 

Te 15 lat pracy zaowocuje nie tylko Baltiką 2. Dzięki wypracowanym procedurom, ale też doświadczeniu wyniesionemu z lat pracy, implementacja kolejnych projektów będzie znacznie szybsza.

– Nie jest tak, że kolejne projekty będą miały znowu 15-letni cykl poprzedzający finalną decyzję inwestycyjną. Dzisiaj na pewno dużo wiemy i jeszcze więcej umiemy. Jesteśmy też instytucjonalnie jako państwo przygotowani do tego, żeby kolejne projekty realizować szybciej – zauważa prezes PGE Baltica.

PGE czeka na pracowników


Jednym z tematów, które prawie zawsze pojawiają się podczas dyskusji o rozwoju offshore są kadry, które w przyszłości – coraz bardziej nieodległej – zasilą szeregi spółek administrujących poszczególne farmy wiatrowe. Istnieje obwa, że pracowników będzie brakować, a deweloperzy będą zmuszeni do „bratobójczej” rywalizacji o najcenniejsze zasoby personalne. W końcu branża dopiero startuje. Bartosz Fedurek nie podziela tych obaw.

– W tym roku powinny pojawić się pierwsze oferty zatrudnienia w obszarze O&M. Przygotowanie odpowiednio kompetentnych kadr, odpowiednio wykształconych i przeszkolonych również w obszarze bezpieczeństwa i higieny pracy, to procesy wymagające kilkuletnich przygotowań – mówi. 

W pierwszej fazie funkcjonowania farmy Baltica 2 jej obsługę zgodnie z umową realizować będzie Siemes Gamesa – dostawca turbin. W tych działaniach oczywiście będą też uczestniczyć pracownicy PGE Baltica i Ørsted. 

– Nasi polscy koledzy, polscy technicy, będą mieli szansę uczyć się i od Siemensa, i od Ørsteda, pracując z nimi ramię w ramię – mówi Bartosz Fedurek. Dodaje, że co najmniej 50% każdej z załóg stanowić będą pracownicy delegowani przez polską spółkę. 

Prezes PGE Baltica liczy także na związanych z branżą offshore polskich pracowników obecnie świadczących usługi za granicą, którzy chętnie podjęliby taką pracę w kraju. Niemniej jednak dla firmy kluczowy pozostaje obszar kształcenia, w tym również m.in. aktywność przy tworzeniu i realizacji programów na uczelniach wyższych, by zapewnić branży stały dopływ specjalistów w kolejnych latach. 

Współpraca kluczem


W przestrzeni publicznej nie brakuje krytycznych opinii dotyczących współpracy polskich deweloperów ze światowymi koncernami przy projektach farm na naszym wybrzeżu. Oponenci tego rozwiązania twierdzą, że w ten sposób Polska przekazuje kontrolę nad całym procesem budowy zagranicznym firmom, co odbija się negatywnie m.in. na udziale rodzimych firm w przedsięwzięciu. Są jednak również zwolennicy takiej współpracy, którzy argumentują, że w Polsce brak jest doświadczenia i know-how w realizacji morskich farm wiatrowych. Do tej drugiej grupy zalicza się Bartosz Fedurek.

– Strasznie się cieszymy w PGE, że mamy bardzo doświadczonego partnera. Na przestrzeni lat różnie się mówiło o partnerstwach w offshore. Dzisiaj wiemy, że gdyby nie współpraca z taką firmą jak Ørsted, to na tym globalnym oceanie offshorowym, który został wzburzony i przez wojnę na Ukrainie, i jeszcze przez skutki Covidu, i przez inne negatywne czynniki, ciężko byłoby nam ten moment ostatecznej decyzji inwestycyjnej uzyskać – twierdzi prezes PGE Baltica. – Ørsted zbudował już ponad 30 morskich farm wiatrowych na całym świecie. Ma doświadczenie iwie, jak to się robi, więc jeżeli nie przydarzą się jakieś kataklizmy o charakterze globalnym, to naprawdę jesteśmy bezpieczni, że faza budowy przebiegnie w sposób spokojny i w 2027 roku będziemy mogli oddać do eksploatacji całe 1,5 GW. 

Fedurek dodaje, że nie bez znaczenia w obecnym kontekście geopolitycznym pozostaje fakt, że partner pochodzi z kraju członkowskiego Unii Europejskiej – z Danii, z którą Polska ma coraz silniejsze związki gospodarcze, w tym w obszarze energetyki. 

– Offshore to nie tylko technologia, nie tylko beton, stal i twarda infrastruktura, ale także budowanie aliansów, wzmacnianie współpracy międzynarodowej. To coś, co w tych nowych, trudnych, geopolitycznych uwarunkowaniach jest w Europie potrzebne – mówi. 

Z nastolatka w dorosłość


Współpraca międzynarodowa to jedno, ale dbanie o własne interesy to drugie. Nie można mówić o rozwoju morskiej energetyki w Polsce bez mówienia o tzw. local content, czyli udziale polskich przedsiębiorstw w łańcuchach dostaw na potrzeby kolejnych inwestycji. 

W kraju coraz więcej przedsiębiorstw już kieruje swoje wysiłki w stronę offshore. Na etapie rozwojowym jest jeszcze kilka projektów pierwszej fazy, nad którymi pracują różni deweloperzy. Dwaj polscy potentaci – PGE i Orlen – myślami i czynami przechodzą już do drugiej fazy, gdzie czekają kolejne lokalizacje. Część z nich jest bardziej odległa od brzegu niż te z pierwszej fazy, co wymusza nieco inne podejście i konieczność optymalizacji efektywności ekonomicznej. Bartosz Fedurek podkreśla, że ich implementacja jest ważna również w kontekście wspomnianego łańcucha dostaw. 

– To ważne, żeby rozwój offshoru nie zatrzymał się na pierwszych projektach, na Baltic Power czy Baltice 2, które już są w fazie realizacji – mówi. – Ważne jest, żebyśmy utrzymali ciągłość inwestycyjną w kraju, żeby nie pojawiło się zjawisko luki inwestycyjnej, bo będzie to niedobre i dla inwestorów, i dla rozwijającego się dopiero w Polsce łańcucha dostaw. 

Szef PGE Baltica jest świadom tego, że polski rynek morskiej energetyki wiatrowej nie osiągnął jeszcze tego etapu stabilności i wciąż jest bardzo podatny na czynniki zewnętrzne. 

– Jesteśmy takim trochę nastolatkiem w tej branży. Nie jesteśmy jeszcze tak silni jak chociażby rynek brytyjski, który wystartował kilkanaście lat wcześniej. My, jak ten nastolatek, jesteśmy jeszcze trochę bardziej podatni na różne trudne sytuacje, wciąż wymagamy jakiejś atencji naszych regulatorów. Czasami możemy potrzebować jeszcze jakiegoś wsparcia, natomiast myślę, że ta branża dojrzewa, jak ten nastolatek wchodzi w okres dorosłości, więc będziemy dzięki temu coraz bardziej odporni – mówi. – Wierzę, że jesteśmy w stanie zrealizować jako PGE co najmniej jeszcze kilka bardzo solidnych projektów – kończy Bartosz Fedurek. 

MEWO_2024
PSEW_OWP_2025_390X150

Dziękujemy za wysłane grafiki.