6 marca 2018 roku Maersk Honam płynął z Singapuru do Suez, kiedy w jego trzeciej ładowni, bezpośrednio pod kwaterami pojawił się ogień. Początkowo załoga próbowała sama zwalczyć ogień, ale wysiłek pozostał bezskuteczny. W wyniku pożaru zginęło 5 członków załogi. Dochodzenie w tej sprawie poprowadziło Transport Safety Investigation Bureau (TSIB) w Singapurze. Znamy już jego wyniki. 

Pożar wybuchł najprawdopodobniej w wyniku rozkładu niebezpiecznego ładunku generującego intensywne ciepło - podaje Transport Safety Investigation Bureau (TSIB).

Ponieważ większość dowodów została zniszczona przez pożar, nie jest możliwe jednoznaczne ustalenie jego przyczyny. Na początku zdarzenia zauważono jednak dym o charakterystycznym zapachu chloru, co pozwala wnioskować,  że jeden lub więcej kontenerów w ładowni nr 3 zawierającej dichloroizocyjanuran sodu został naruszony przez samoistny rozkład. Blokowe rozmieszczenie dodatkowo opóźniło szybkość reakcji i wytwarzania ciepła, co spowodowało niekontrolowane rozprzestrzenianie się ognia - czytamy w sprawozdaniu.

Pożar w ładowni statku należącego do Maesk Line był tak rozległy, że załoga musiała wezwać pomoc. Najbliżej miejsca wypadku był wtedy statek ALS Ceres, na którego pokład ewakuowano 22 członków załogi. Pięciu marynarzy zginęło.

Konsekwencjami technicznymi pożaru były rozległe uszkodzenia konstrukcyjne w rejonie nadbudówki i części dziobowej. 228-metrowy odcinek obejmujący śródokręcie i część rufową kontenerowca został przetransportowany do Korei Południowej. Statek został odbudowany i powrócił do eksploatacji w sierpniu 2019 r. pod nazwą Maersk Halifax.

Honam o wymiarach 353 x 54 m, został zbudowany w 2017 roku. W chwili wypadku, na pokładzie znajdowało się w sumie 7 860 kontenerów, co odpowiada 12 416 TEU.