Władze głównego miasta portowego na Półwyspie Krymskim, znajdującym się pod kontrolą Rosjan od 2014 roku, informują o eksplozjach oraz zestrzeleniu rakiet. W regionie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Do ataku przyznała się ukraińska armia.

W związku z atakiem wstrzymano ruch na Moście Kerczeńskim, łączącym Krym z terytorialną częścią Rosji. Jak donosi "Ukraińska Prawda", w wyniku ataku na zachodnią część półwyspu uszkodzono infrastrukturę tamtejszej jednostki obrony przeciwlotniczej i raniono kilkunastu wojskowych. Ponadto, zdaniem strony rosyjskiej i niektórych obserwatorów, zestrzelone rakiety miały spaść w rejonie cywilnych zabudowań. W sumie Rosja miała strącić cztery z nich.

Po wygaśnięciu umowy zbożowej nastąpiła eskalacja działań w rejonie Morza Czarnego, a szczególnie istotnymi celami stały się porty kontrolowane przez każdą ze stron. Wielokrotnie w walkach ucierpiała Odessa, główny port Ukrainy. Z drugiej strony siły ukraińskie dokonały kilku udanych ataków na infrastrukturę portową i stoczniową w Sewastopolu i Noworosyjsku, a także parokrotnie uszkadzając most krymski. W wyniku tych działań Ukraińcom uszkodzić kilka okrętów Floty Czarnomorskiej, w tym podwodnego (kod NATO: Kilo) Rostów nad Donem.

Co jakiś czas, w związku z ukraińskimi atakami, powraca temat ofensywy celem wyzwolenia Krymu. Z racji na zaangażowanie sił na wschodzie i ponoszone straty, zdaniem wielu komentatorów jest to obecnie wątpliwe z racji na brak rezerw i wystarczającej ilości broni do ataku na półwysep.