Doker w Port Klang, największym porcie w Malezji, dokonał nie lada odkrycia w jednym z kontenerów wyładowanych ze statku, który przypłynął z Bangladeszu. Po otwarciu drzwi kontenera jego oczom ukazał się... nastolatek.

Malezyjskie służby zostały powiadomione o potencjalnym przypadku przemytu ludzi, kiedy w jednym kontenerze, który przypłynął z Bangladeszu do malezyjskiego Port Klang, odnaleziono młodego mężczyznę. Chłopak miał być osłabiony po pięciodniowej podróży w zamkniętym pojemniku, ale przeżył. Na opublikowanych zdjęciach widać siedzącego na krawędzi kontenera mężczyznę, karmionego i przesłuchiwanego przez przybyłe służby. Jednakże sam chłopak szybko wyjaśnił, że nie był ofiarą przemytu ludzi, a w kontenerze wylądował... przypadkiem.

Młody człowiek zeznał policji, że wraz z kilkoma przyjaciółmi bawił się w kontenerach w Chittagong w Bangladeszu, aż w końcu... usnął w jednym z nich. Kiedy się obudził, kontener był zamknięty, a jakiś czas później został przetransportowany na statek Integra, kontenerowca o ładowności 21 500 dwt, zarejestrowanego na Wyspach Marshalla. 12 stycznia statek odbił od nabrzeża, a 15 stycznia zameldował się na kotwicowisku w Malezji. W ten sposób w ciągu trzech dni mężczyzna w zamknięciu przebył 1600 mil morskich, ale odnaleziono go dwa kolejne dni później, 17 stycznia, podczas rozładunku Integry. Chłopak spędził w zamknięciu łącznie pięć dni.

W Port Klang pechowy śpioch trafił najpierw do szpitala, gdzie został szczegółowo zbadany i postawiony na nogi. Dostał także nowe ubranie. Stan chłopaka jest stabilny, sprawą zajmuje się już urząd imigracyjny, który będzie musiał uporządkować jego status. Finalnie, po wyprostowaniu kwestii formalnych, chłopak zostanie odesłany do domu... najpewniej na pokładzie tego samego statku, którym przybył, choć bez wątpienia tym razem dostanie kajutę.