• <
CSL_790x140_2025

Niemcy zakontraktowali dostawy turbin z firmy powiązanej z chińską armią

Strona główna Energetyka Morska, Wiatrowa, Offshore Wind, Offshore Oil&Gas Niemcy zakontraktowali dostawy turbin z firmy powiązanej z chińską armią

Dotychczas w europejskich projektach morskich farm wiatrowych przeważały turbiny produkcji europejskiej i amerykańskiej. Chińczycy, choć z sukcesami eksploatują na własnym wybrzeżu mocniejsze turbiny, nie byli preferowanym dostawcą na Stary Kontynent. Zazwyczaj podawano, że europejscy deweloperzy chcą wspierać europejski przemysł oraz że chińskie technologie są niesprawdzone i zawodne. Teraz do tych powodów doszedł kolejny: powiązania z chińską armią.

Chiński producent turbin Ming Yang Smart Energy, część grupy Ming Yang, dostarczy turbiny na morską farmę wiatrową Waterkant na Morzu Północnym. Newsweek dotarł do raportu, w którym stwierdzono, że dopuszczenie chińskich spółek do dostaw sprzętu wykorzystanego w budowie infrastruktury krytycznej „niesie ze sobą ryzyka technologiczne, polityczne i dotyczace łańcuchów dostaw”. Tym bardziej, że Ming Yang prowadzona jest przez chińskiego weterana wojskowego, który przysiągł wieczystą lojalność Komunistycznej Partii Chin. 

Morska farma wiatrowa Waterkant to projekt realizowany przez niemiecką firmę Luxcara. Zlokalizowana będzie ok. 90 km na północny zachód od wyspy Borkum na wodach wyłącznej strefy ekonomicznej Niemiec, stosunkowo blisko zarówno Niemiec, jak i Holandii i Danii. Jej moc ma wynieść ok. 270 MW. Farma ma zacząć działać w 2028 roku.

Luxcara zleciła dostawy turbin chińskiej spółce Ming Yang Smart Energy. Jak podaje Newsweek, firma jest w rękach Zhang Chuanweia, weterana wojskowego i zadeklarowanego lojalistę Chińskiej Partii Komunistycznej. To rodzi kontrowersje i pytania o bezpieczeństwo inwestycji w obliczu zamówienia kluczowych komponentów z firmy z Chin, bardzo bliskiej tamtejszemu rządowi. 

Newsweek powołuje się na poufny raport Niemieckiego Instytutu Studiów Obronnych i Strategicznych, rządowego think tanku obronnego, który zaleca wybór innego, bezpieczniejszego dostawcy. Podnoszony jest m.in. argument bliskości lokalizacji farmy do niemieckiej strefy ćwiczeń wojskowych. Ponadto mowa jest o możliwości wykorzystania dumpingowych cen sprzętu dotowanego przez chiński rząd, by przejąć większą część rynku na Starym Kontynencie kosztem europejskich dostawców, jak stało się to z rynkiem paneli fotowoltaicznych. 

Chińskim producentom turbin przygląda się także Komisja Europejska, która prowadzi dochodzenie w sprawie nieuczciwych subsydiów państwowych, dzięki którym mogliby oni oferować niższe ceny, a tym samym sukcesywnie przejmować rynek. Na liście firm, które pod lupą ma Komisja, jest też Ming Yang. 

Newsweek opisuje też osobę Zhanga, zaznaczając, że powiązania chińskich przemysłowców z Komunistyczną Partią Chin i Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą nie są niczym niezwykłym, ale w jego przypadku są wyjątkowo silne. Oprócz potwierdzonej wierności partii i armii, Zhang chętnie zatrudnia na wysokich stanowiskach innych weteranów, w przeszłości m.in. dowódców zespołów szturmowych.

Dla wielu krajów Europy, w tym Polski, morskie farmy wiatrowe są kluczem do zerwania uzależnienia od surowców energetycznych, szczególnie z Rosji. Wielu wskazuje jednak, że powinien zostać utrzymany kierunek zamawiania kluczowych komponentów z krajów europejskich, by nie wpaść w sidła uzależnienia technologicznego od Chin. Chińscy dostawcy są obecni na rynku turbin dla lądowych farm wiatrowych. Dla Ming Yang Waterkant to pierwsza inwestycja na Morzu Północnym, ale firma jest też brana pod uwagę przy projekcie w Szkocji, mówi się także o potencjalnej budowie fabryki turbin na Wyspach Brytyjskich. Wcześniej firma chciała się zaangażować w jeden z norweskich projektów offshore, ale została odrzucona. 

fot. Depositphotos


MEWO_2024
PSEW_OWP_2025_390X150

Dziękujemy za wysłane grafiki.