Sterowanie motorówką po alkoholu to jak prowadzenie samochodu w tym stanie – wskazują szczecińskie służby kontrolujące jednostki pływające po miejskich akwenach. Podczas wakacji częstsze patrole prowadzą nie tylko policjanci i wodniacy, ale też Żandarmeria Wojskowa, pogranicznicy i Straż Miejska.

Służby sprawdzają trzeźwość sterników, odpowiednią liczbę kamizelek ratunkowych na pokładzie, ale też zachowanie bezpieczeństwa wobec innych jednostek. Tym bardziej, że popularne w ostatnich latach stało się wypożyczanie sprzętów wodnych, jak choćby pływających po Odrze motorówek, do których nie potrzeba patentu sternika.

"Podpływając do łódki, zwracamy uwagę na wyposażenie ratownicze i sprawdzamy stan trzeźwości sterników. To bardzo ważne, ponieważ nadal pokutuje przekonanie, że +piwko na wodzie jeszcze nikomu nie zaszkodziło+" – powiedział w rozmowie z PAP nadkom. Marcin Kłosiński z Referatu Wodnego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Policjant zaznaczył, że sterowanie łodzią po spożyciu alkoholu nie różni się od kierowania samochodem w tym stanie.

"Prowadzimy łódź motorową, niejednokrotnie mamy na pokładzie inne osoby – przewozimy je i również musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy za nie odpowiedzialni. Trzeba sobie po prostu wyobrazić – codziennie mamy w Polsce po kilka przypadków utonięć. To nie dzieje się w telewizji, to może spotkać każdego, kto pływa w stanie nietrzeźwości" – podkreślił nadkom. Kłosiński.

Dodał, że pomimo apeli nadal zdarzają się przypadki nietrzeźwych sterników. Wskazał, że alkohol osłabia motorykę i spostrzegawczość.

Za pływanie na sprzęcie wodnym – kajaku, łódce z wiosłami czy rowerze wodnym – pod wpływem alkoholu lub środków odurzających grozi grzywna do 500 zł. Za pływanie jednostkami z silnikiem w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila we krwi) może grozić grzywna nie mniejsza niż 50 zł, a nawet areszt. Za prowadzenie tych pojazdów w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila we krwi) grozi natomiast grzywna do 5 tys. zł, ograniczenie wolności, a nawet 2 lata więzienia.

"Lepiej jednak, żeby to nie kara była straszakiem, ale to, że możemy stracić zdrowie lub życie" – podkreślił nadkom. Kłosiński.

Służby podczas kontroli zwracają też uwagę na to, czy na jednostce znajduje się odpowiednia liczba kamizelek ratunkowych – musi być ich tyle, ile płynie osób. "Mimo tego, że nie ma obowiązku noszenia kamizelki, zachęcamy, aby jednak była założona, a nie leżała gdzieś w kącie, bo w każdej chwili może się przydać" – wskazał nadkom. Kłosiński.

Patrole kontrolują też, czy jednostki z silnikami zachowują się bezpiecznie – szczególnie, czy przestrzegają zakazu wytwarzania fali. Fale, które tworzą m.in. szybko płynące motorówki mogą zagrażać bezpieczeństwu osób pływających w kajakach czy mniejszych łodziach, a także powodować uszkodzenia jednostek przycumowanych w marinach.

Policjant wskazał też, że nieodpowiedzialne zachowania nadal spotyka się również wśród plażowiczów – nie tylko nadmorskich. Nagminne wśród osób korzystających z kąpielisk jest choćby wrzucanie do wody szklanych butelek, których odłamki mogą zranić inne osoby, wchodzące do akwenu. Wypoczywający nad wodą wybierają też często kąpieliska niestrzeżone, przed czym nieustannie przestrzegają służby. "Jeśli doszłoby do groźnej sytuacji – może nie być osoby, która udzieli nam pomocy" – zaznaczył nadkom. Kłosiński.

W Zachodniopomorskiem od początku roku utonęły 24 osoby, dziesięć – od początku wakacji. W ostatnich dniach policja odnotowała cztery przypadki utonięć. W sobotę na szczecińskim jeziorze Dąbie wywróciła się łódź motorowa. Utonęła dziesięcioletnia dziewczynka.(PAP)