Zacumowany w Marina di Carrara, w Toskanii, jacht o wartości 700 mln dolarów jest przedmiotem dochodzenia policji. Nie brak spekulacji, że może należeć do rosyjskiego oligarchy, a nawet Władimira Putina, czemu zaprzecza kapitan jednostki – podał w środę "New York Times".
Gazeta przypomina, że władze europejskich krajów polują na super jachty objętych sankcjami rosyjskich oligarchów. Zacumowana przy wybrzeżu włoskiej Toskanii, mająca ok. 140 m. długości Scheherazade, jest jedyną z najnowszych i najdroższych jednostek tej klasy, której właściciel nie został publicznie ujawniony. Ma dwa pokłady dla helikopterów i jest naszpikowana satelitarnymi urządzeniami. Znajduje się tam basen z rozsuwaną pokrywą, siłownia i pozłacana armatura w łazienkach.
"Wywołało to spekulacje, że (właścicielem) może być miliarder z Bliskiego Wschodu lub Rosjanin z wielkimi koneksjami - nawet Putin" – pisze nowojorski dziennik, dodając, że Scheherazade jest pilnie strzeżona i częściowo zasłonięta przed widokiem z molo metalową barierą. Jak przypomina gazeta, kilka luksusowych jachtów oligarchów zostało przejętych we Francji i Włoszech, a inny nie może opuścić bez pozwolenia Niemiec.
Nowojorski dziennik pisze o zamiłowaniu Putina do dużych łodzi rekreacyjnych i jego czarnomorskim rejsie w maju minionego roku z Alaksandrem Łukaszenką. Zwraca uwagę, że Scheherazade jest nazywana "jachtem Putina". Jak dodaje, zaprzecza temu kapitan jednostki, Brytyjczyk Guy Bennett-Pearce. Konstruktor jachtu Lurssen Group odmawia komentarza powołując się na zapewnioną klientom "całkowitą poufność", a według jednego z byłych członków załogi mówienie o tym byłoby niebezpieczne.
Źródło: PAP
Nowy zarząd Pomorskiego Związku Żeglarskiego wybrany
Royal Caribbean zawiesza swoje rejsy na Haiti ze względów bezpieczeństwa
Sunreef Yachts inauguruje nową stocznię w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Lech Wałęsa gościem wydarzenia
Mistrzostwa świata z olimpijskim smaczkiem
Eugeniusz Moczydłowski otrzymał tytuł Żeglarza Roku 2023
Norweski wycieczkowiec dostał zgodę na wejście do portu. Istniało podejrzenie epidemii cholery