Polak uratował troje tonących dzieci w Holandii, jednak sam zginął - podaje holenderski "Nederlandse Omroep Stichting" na swoich stronach internetowych. Do tragicznego wydarzenia doszło w okolicach miejscowości Julianadorp.
37-letni Polak, który zmarł po tym, gdy uratował trójkę dzieci z morza, jest migrantem zarobkowym. Dzieci, które wyciągnął z wody, należą do niemieckiej rodziny, która przyjechała do Holandii na wakacje.
Polaka udało się wyciągnąć z wody na plażę, jednak po reanimacji i przewiezieniu do szpitala zmarł. Do tragicznego zdarzenia doszło na niestrzeżonej plaży, na której nie było żadnych flag informujących kąpiących się, że ryzykują, bo morze jest niespokojne.
Ratownik z Julianadorp i brygada ratunkowa z pobliskiego Callantsoog znaleźli się na miejscu około 7-8 minut po zgłoszeniu o tonącym człowieku.
„Niestety nie możemy objąć całego wybrzeża nadzorem” - mówi Marc van der Jagt z holenderskiej brygady ratowniczej. „Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby w ramach naszych możliwości finansowych ostrzegać ludzi na różne sposoby, w tym za pośrednictwem strony internetowej. Niemniej każdego roku prowadzimy wiele działań ratowniczych. Niestety, kilka razy nie zakończyły się sukcesem” - powiedział.
Kolorowe żagle w Ustce już 9 sierpnia
Żegluga Gdańska rozpoczyna nowy sezon nawigacyjny
Zlot szybkich morskich łodzi motorowych w Dziwnowie już w ten weekend
Yacht Klub Polski Gdynia uroczyście zainauguruje obchody stulecia istnienia
Srebro Polaków w regatach Pucharu Świata
Ruszyły nawodne stacje Orlenu dla motorowodniaków i żeglarzy