• <
CSL_790x140_2025

Energy Security Congress. Bezpieczeństwo ponad sporami

Strona główna Energetyka Morska, Wiatrowa, Offshore Wind, Offshore Oil&Gas Energy Security Congress. Bezpieczeństwo ponad sporami
Fot. GospodarkaMorska.pl

Wzmożona polska aktywność w offshore, szczególnie w morskiej energetyce wiatrowej, choć nie tylko, nieszczęśliwie zbiegła się w czasie z zagrożeniami na morzu wynikającymi z rosnącej wrogości Rosji skierowanej w stronę NATO. Czy kiedy ciężar polskiej energetyki przesunie się na Północ, na Bałtyk, nowe instalacje energetyczne będą bezpieczne? Gdzie kończy się odpowiedzialność operatora, a zaczyna odpowiedzialność państwa? Jak przygotować prawo i technologię do wyzwania zapewnienia bezpieczeństwa infrastrukturze na morzu? Jak znaleźć porozumienie między biznesem prywatnym, administracją państwową i wojskiem? Odpowiedzi na te i inne pytania poszukiwali uczestnicy Energy Security Congressu, który odbył się w czwartek 16 stycznia w Warszawie.

Kwestia bezpieczeństwa infrastruktury morskiej w ostatnich miesiącach wyszła z biur analityków i służb i zajęła miejsce na pierwszych stronach gazet. Jest to rzecz jasna pokłosie akcji sabotażowych, jakie miały miejsce na Bałtyku, a których ofiarą padły podmorskie kable. Nie można jednak zapomnieć o tym, że już wcześniej wysadzony został gazociąg Nord Stream. Wszystkie te wydarzenia wpisują się w poszerzony obraz agresji Rosji na Ukrainę, a w zasadzie na cały świat zachodu i NATO. W tym samym czasie Morze Bałtyckie staje się jednym z akwenów, na których rozwija się morska energetyka wiatrowa oraz inne inicjatywy o charakterze energetycznym lub surowcowym. Konferencja Energy Security Congress, organizowana przez Klub Energetyczny, wstrzeliła się zatem doskonale w czas i miejsce, by do dyskusji – często emocjonalnej i opartej o niesprawdzone informacje – wnieść konkrety.

Dyskusje i wystąpienia podczas Energy Security Congressu skupiały się wokół rozwijanej w Polsce morskiej energetyki wiatrowej. W najbliższych tygodniach będziemy świadkami rozpoczęcia fizycznych prac na morzu, jest to więc najwyższy czas, by rozmawiać o bezpieczeństwie tego typu operacji przede wszystkim w kontekście zagrożenia ze strony Rosji. Ostatnie dni przyniosły nową inicjatywę krajów NATO basenu Morza Bałtyckiego – misję „Baltic Sentry”, której głównym zadaniem ma być odstraszanie potencjalnych sabotażystów od kolejnych akcji. O tym wszystkim w swoim wystąpieniu inaugurującym konferencję przypomniał Jacek Siewiera, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zwrócił on uwagę, że dopiero od niedawna, bo od wybuchu wojny w Ukrainie i jej konsekwencji rozlewających się na cały kontynent, zdajemy sobie sprawę z wagi regionu bałtyckiego dla bezpieczeństwa Europy i świata.

– W świetle zmian w teatrze europejskim, niejednokrotnie przekraczającej zdrowy rozsądek polaryzacji, również klinczów politycznych w stolicach zachodnich, region bałtycki – państwa nordyckie, bałtyckie i Polska – staje się regionem o niezwykle spójnej percepcji zagrożenia ze wschodu, zobowiązania do wydatkowania środków w odniesieniu do PKB, wspólnego sposobu zaangażowania w poszukiwanie rozwiązań oraz pewnej kultury politycznej, która oznacza siłę sojuszy, ale przede wszystkim odpowiedzialność każdego państwa za własne bezpieczeństwo – mówił Siewiera. Dodał jednak, że w Polsce brakuje w wielu wypadkach spójnej myśli politycznej, koordynacji polityki, świadomości tego, jak infrastrukturę morską bronić. I to pomimo tego, że 90% paliw kopalnych dociera do Polski drogą morską, 80% gazu przez rurociąg Baltic Pipe i transporty tankowcami.

Dla bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim zagrożeniem jest także rosyjska flota cieni. Siewiera zaznaczył, że jest to jeden z głównych strumieni dochodów dla Federacji Rosyjskiej. Statki floty cieni są oskarżane o akty sabotażu na Bałtyku.

– Dlaczego problemem jest postawienie zarzutów przy sprawach karnych za uszkodzenie kabli energetycznych na morzu? Bo ciągnięcie kotwicy jest legalne, jest to element awaryjnej procedury dla statków. Na Bałtyku są regiony wyłączone z kotwicowania, składy broni, gazu musztardowego. Ale pociągnięcie do odpowiedzialności ewentualnych sprawców takich zdarzeń stanowi bardzo poważny problem – mówił Siewiera. Podobnie, jego zdaniem, wygląda kwestia regulacji użytkowania systemu AIS na Bałtyku, a także informowania o podejrzanej działalności administrację państwową przez prywatnych operatorów.

Miłosz Motyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska zwrócił uwagę, że Rosja zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że rozwój energetyki odnawialnej w państwach zachodu stanowi dla niej zagrożenie. Dlatego też wraz z rozwojem offshore zmienia się optyka na kwestie bezpieczeństwa na morzu – nie chodzi już tylko o bezpieczeństwo fizyczne, ale także zapewnienie bezpieczeństwa dostaw, odcięcie się od konieczności importu energii lub surowców ze wschodu.

– Zmienia się myślenie naszej klasy politycznej o bezpieczeństwie. Wiemy, że nie będziemy w stanie go zagwarantować na przestrzeni jednej kadencji, nie zrobi tego rząd w permanentnym konflikcie politycznym. Potrzebna jest współpraca różnych ośrodków władzy w Polsce. Chcemy dać tego gwarancję – mówił Motyka. – Bałtyk staje się zagłębiem polskiej energetyki. To nie tylko offshore, nie tylko terminal LNG w Świnoujściu, to także FSRU w Gdańsku, elektrownia jądrowa w Choczewie. Jakiekolwiek poślizgi w zakresie infrastrukturalnym i zagwarantowania jej bezpieczeństwa to poślizgi w naszym bezpieczeństwie.

Miłosz Motyka zaakcentował, że rola Bałtyku w ciągu ostatnich lat zmieniła się:

– Bałtyk miał być morzem, na którego dnie miał iść gazociąg naruszający nasze bezpieczeństwo, dający gwarancję szantażu ekonomicznego Federacji Rosyjskiej na państwa naszego regionu – Nord Stream. Tego już nie ma – mówił.

W szczegółach o sytuacji gazociągu Nord Stream oraz wnioskach z dochodzeń w sprawie jego sabotażu mówił prof. Alan Riley z Atlantic Council i Komitetu Doradczego Wspólnoty Energetycznej, specjalizujący się w prawie unijnym, prawie konkurencji i energetycznym. Więcej na ten temat: tutaj.

Fot. GospodarkaMorska.pl


Per Olav Foss, Senior Advisor Marine Security w Equinor opowiedział w swojej prezentacji o doświadczeniach koncernu w zabezpieczaniu morskiej infrastruktury energetycznej. Zaczął od tego, że Baltic Pipe, za pomocą którego Equinor eksportuje gaz do Polski, został oficjalnie uruchomiony dzień po eksplozji Nord Stream. Łącznie koncern na wodach Bałtyku – i pod nimi – posiada 40 platform, 6400 km rurociągów i 6300 kabli.

Foss powiedział, że atak na Nord Stream otworzył wszystkim w branży oczy, bo pokazał, że ktoś ma chęci i możliwości, żeby celować w tego typu infrastrukturę. Equinor od razu rozpoczął inspekcję własnych podwodnych instalacji, które nie wykazały zagrożeń. Pokazały jednak, że konieczna jest regularna inspekcja – posiadanie starszych zdjęć i nagrań pozwoliło na zidentyfikowanie niektórych obiektów ujawnionych w pobliżu poszczególnych instalacji jako nieszkodliwych – oraz bliska współpraca z wojskiem i cywilnymi władzami.

Najważniejszą częścią prezentacji Fossa był podział kompetencji i odpowiedzialności między koncernem a administracją państwową i wojskiem. Opisał ją za pomocą tabeli uwzględniającej poszczególne elementy i wydarzenia, jakie powinny odbywać się przed ewentualnym atakiem lub awarią innego pochodzenia oraz po nim.

Tom Elvius-Brisson, Attaché Obrony Ambasady Królestwa Danii, skupił się na opisaniu procedur i konstrukcji odpowiedzialności za bezpieczeństwo energetyki w jego kraju. Stwierdził, że zagadnienia te są podzielone między trzema ministerstwami, jednak trwają nieustanne dyskusje na temat obowiązków konkretnych resortów. Ważne pozostaje jednak to, że firmy pracujące na morzu współpracują z administracją – dzięki temu Dania monitoruje sytuację na morzu i dzieli się z innymi krajami bałtyckimi i partnerami w NATO. Jednocześnie przedsiębiorstwa chcące być operatorami w duńskiej strefie odpowiedzialności będą przez tamtejsze Ministerstwo Klimatu wyposażone w konkretne dane i wytyczne na temat tego, co jest, a co nie jest możliwe na danym obszarze. Elvius-Brisson zaznaczył na koniec, że nie da się w całości zabezpieczyć infrastruktury na morzu, szczególnie na wodach międzynarodowych, gdzie regulacje są mniejsze i na dodatek różnie interpretowane przez poszczególne kraje.

Dyrektor ds. regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej Piotr Czopek w swoim wystąpieniu omówił pokrótce wyzwania dotyczące bezpieczeństwa morskich farm wiatrowych. Jak zaznaczył, już na etapie typowania potencjalnych lokalizacji instalacji na polskim morzu, były one konsultowane ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo oraz Ministerstwem Obrony Narodowej. Jego zdaniem morskie farmy wiatrowe powinny być uznane za infrastrukturę krytyczną (nad stosownym aktem pracuje obecnie rząd).

Czopek powiedział także, że na podstawie odpowiednich analiz wykonane zostały ekspertyzy dotyczące wykorzystania infrastruktury energetycznej również dla obronności. O podobnych rozwiązaniach wspominał wcześniej Per Olav Foss, który pokazywał zdjęcia podwodnych mikrofonów i urządzeń zbierających dane w pobliżu rurociągów Equinora, które są wykorzystywane następnie przez wojsko oraz naukowców. Czopek stwierdził ponadto, że morskie farmy wiatrowe nie będą problemem dla obronności kraju, a wręcz przeciwnie – ze względu na swoją funkcję mają zabezpieczać dostawy energii. Aby to było możliwe, muszą pracować w sposób nieprzerwany i być bezpieczne. Choć zdaje sobie sprawę z tego, że tego typu infrastruktura na morzu stanowi nowy element, który wpływa chociażby na systemy radarowe, to będzie także służył siłom zbrojnym do zbierania informacji.

Ostatnią prezentację przedstawiła Olga Kosharna, ekspert ds. zabezpieczania i odbudowy infrastruktury energetycznej. Opowiedziała o infrastrukturze energetycznej Ukrainy i problemach, jakim stawiają czoła ukraińscy energetycy w obliczu powtarzających się ataków Rosjan. Jak wyliczała, od początku wojny w infrastrukturę energetyczną Ukrainy wycelowano ok. 1400 rakiet i 1200 dronów. Ostatni dotychczasowy atak, trzynasty w 2024 roku, nastąpił 25 grudnia. Od początku wojny w wyniku ataków podczas pracy zginęło 119 inżynierów, ponad 300 zostało rannych. Kluczowa stacja transformatorowa dla Kijowa była atakowana 27 razy. Łącznie w samym tylko 2024 roku mieszkańcy stolicy Ukrainy doświadczyli ponad 100 dni z ograniczeniami w dostawach energii, średnio jest to 9 godzin braku energii dziennie.

Kosharna dodała, że problemy z siecią spowodowane atakami są także przyczyną awarii urządzeń ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego i radiacyjnego.

Ekspertka przedstawiła także wdrożone przez Ukrainę sposoby na zmniejszenie konsekwencji rosyjskich ostrzałów. Poza najbardziej oczywistymi metodami, jak rozmieszczenie systemów obrony powietrznej w pobliżu elektrowni atomowych, Ukraińcy starają się przygotować systemy energetyczne do samych ataków choćby poprzez zmniejszenie mocy elektrowni oraz narzucenie restrykcji na konsumentów energii elektrycznej. Ważne są także odpowiednie zapasy wyposażenia – Kosharna podała, że obecnie wymiana poszczególnych podzespołów i systemów zajmuje ukraińskim energetykom 3 tygodnie wraz z transportem na miejsce, podczas gdy w krajach UE ma to trwać nawet do 3 miesięcy. Dodała, że w 2024 roku w Ukrainie wymieniono tyle transformatorów, ile w niektórych krajach wymienia się w ciągu dekady. Według niej ważne pozostaje także rozwijanie niescentralizowanej sieci energetycznej.

Drugą część konferencji stanowiły cztery panele dyskusyjne (przedzielone prezentacją kapitana Romana Paszkego nt. Baltic Energy Challenge – proponowanego pomysłu regat oraz kampanii informacyjnej dotyczących energetyki, bezpieczeństwa infrastruktury energetycznej i wykorzystania odnawialnych źródeł energii.

Podczas sesji dyskusyjnych ich uczestnicy rozmawiali na temat bezpieczeństwa infrastruktury i systemów bezpieczeństwa zarówno od strony legislacyjnej, jak i technicznej. Jeden z paneli poświęcony był współpracy transgranicznej sił zbrojnych, której wagę wszyscy podkreślali. Warto zaznaczyć, że w każdej z rozmów udział brali reprezentanci zarówno administracji państwowej czy państwowych agencji, jak i wojska oraz służb odpowiadających za bezpieczeństwo, a także strony biznesowej, zaangażowanej szczególnie w rozwój morskiej energetyki wiatrowej. W trakcie dyskusji w wielu momentach można było wyczuć, że wiele elementów pozostających na styku odpowiedzialności wszystkich zainteresowanych stron pozostaje jeszcze do ustalenia. Nie do końca za wyzwaniami na Bałtyku nadąża legislacja, aczkolwiek pewne kroki w sprawie aktualizacji prawa zostały poczynione. Wszyscy jednak zgodnie akcentowali, że kluczowa pozostaje współpraca i przekaz informacji między zaangażowanymi stronami, nie tylko przy bieżących projektach i działaniach, ale także przy tworzeniu prawa, co akcentował Jarosław Pudzianowski, z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

Jak wykazały dyskusje, problemów i kwestii spornych nie brakuje. Ich jak najszybsze rozwiązanie jest o tyle pilne, że – jak wyliczono podczas konferencji – zależność energetyczna Polski od Bałtyku obecnie sięga 48%, zaś przy realizacji projektów morskiej energetyki wiatrowej oraz elektrowni jądrowej ponad 60% konsumowanej w kraju energii będzie przechodziło przez morze. Jednocześnie instalacje na morzu, rozwiązujące problem energetyki, mogą utrudniać działania obronne.

– Infrastruktura energetyczna na morzu z punktu widzenia MON przeszkadza – zaznaczył podczas dyskusji płk. Artur Zdybski, dyrektor Biura Infrastruktury Specjalnej w Ministerstwie Obrony Narodowej. – Nie mamy jeszcze farm wiatrowych, ale do każdej takiej opiniowanej inwestycji tworzone są ekspertyzy, które pokazują, że instalacje na morzu utrudniają obronność. Za każdym razem przy opiniowaniu wskazujemy konieczność wzmocnienia naszych możliwości rozpoznania. Badania przeprowadzone w Szwecji wykazały, że wiatraki na morzu powodują opóźnienie rozpoznania zagrożenia nawet o sześć minut, a to dosyć dużo. Konieczne jest wzmocnienie sygnałów, które otrzymujemy – tłumaczył.

Fot. GospodarkaMorska.pl


Nie bez znaczenia pozostaje legislacja. Nie chodzi wyłącznie o uznanie morskich farm wiatrowych za infrastrukturę krytyczną, a odpowiednie aktualizacje choćby Ustawy o zarządzaniu kryzysowym. Choć miała zostać uchwalona jeszcze na jesieni, wciąż to nie nastąpiło. Tego typu opóźnienia wpływają na prace inwestorów, którzy podkreślają, że środowisko prawne, a przede wszystkim jego stabilność i przewidywalność, są dla nich kluczowe. Wpływają nie tylko na możliwość prowadzenia biznesu i bezpiecznego inwestowania, ale także na testowanie nowych rozwiązań technologicznych.

Problem z podziałem odpowiedzialności trafnie skonkludował Jarosław Pudzianowski z RCB. Mówił, że zdaniem państwa za ochronę biznesu powinien odpowiadać ten, kto czerpie z niego zyski. Przedsiębiorcy natomiast uważają, że jeśli w grę wchodzi infrastruktura krytyczna, to za ochronę powinno odpowiadać państwo. Choć cel pozostaje nadrzędny, bo wszystkim koniec końców zależy na dostawach energii, to pozostaje pewne szare pole wymagające wyraźnego rozgraniczenia odpowiedzialności i reakcji, wszak wyłączenie jednego z kilkuset wiatraków nie narusza bezpieczeństwa energetycznego kraju, a tym samym zdaniem administracji nie wymaga jej interwencji, czego z kolei życzyliby sobie przedsiębiorcy.

Piotr Czopek z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej zauważa jednak, że nadrzędny cel, wspólny dla wszystkich aktorów przedsięwzięcia, prowadzi do konsensusu.

– Cel generalnie jest jeden: zabezpieczyć, dostarczyć energię dla polskiej gospodarki, dla polskiego państwa, dla polskiego odbiorcy. Państwo jest zainteresowane tym, żeby ta energia była ciągle dostarczana, również na potrzeby służb państwowych. Więc tu nie ma konfliktu, tu jest współpraca. Oczywiście kluczowe jest właściwe zrozumienie się naszych potrzeb, naszych możliwości, tego do czego jesteśmy zdolni i co możemy dostarczyć, i takie poukładanie tej współpracy, żeby ona była możliwie płynna i nie zagrażająca temu procesowi – mówi Czopek.

– Spodziewamy się tego, że możemy być celem ataku. Celem tej konferencji jest zwrócenie na to uwagi. Podnosimy rękę i krzyczymy „przygotujmy się do tego, przygotujmy prawo, żeby nie było takiej sytuacji, że my widzimy, a nie jesteśmy w stanie reagować, bo nam przepisy na to nie pozwalają”. Na tej konferencji dyskutujemy o współczesnych zagrożeniach, o wyzwaniach legislacyjnych, o wyzwaniach technologicznych. Na koniec chcemy porozmawiać o tym, w jaki sposób lepiej zorganizować współpracę sił zbrojnych i służb, które działają w basenie Morza Bałtyckiego – tłumaczy Michał Niewiadomski, założyciel i prezes Klubu Energetycznego, a zarazem prowadzący konferencję. – To jest ten moment, kiedy biznes, administracja, siły zbrojne muszą zacieśniać swoją współpracę, muszą mówić jednym językiem. Te spory, które są, należy zacierać – dodaje.


MEWO_2024
PSEW_OWP_2025_390X150

Dziękujemy za wysłane grafiki.