JK
MS Busko Zdrój zatonął bardzo szybko, ale załoga umierała powoli w lodowatej wodzie, czekając na pomoc. Z katastrofy ocalała tylko jedna osoba, zginęło 24 marynarzy. Do tragedii doszło 8 lutego 1985 roku na Morzu Północnym.
Busko Zdrój był w drodze z portu w Oslo na Morze Północne. W czasie silnego sztormu nastąpiło przesunięcie ładunku i doszło do przechyłu jednostki, która straciła stateczność. Statek przewrócił się i bardzo szybko zatonął. W lodowatej wodzie, oczekując na pomoc, zginęło 24 członków załogi. Zdołano uratować jedynie radiooficera - Ryszarda Ziemnickiego. Jak się później okazało, marynarze zginęli z powodu braku umiejętności obsługi szalup ratunkowych, a z powodu nieprawidłowo ogłoszonego alarmu, część z nich nawet nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Tym, którym udało się opuścić tonący statek, życie mogło uratować zamknięcie wejścia do wnętrza tratwy, tak aby nie wdzierała się do środka lodowata woda oraz zapalenie lamp sygnalizacyjnych i odpalenie racy.
"– Po wydostaniu się z kabiny radiostacji – mówił Ryszard Ziemnicki podczas składania zeznań przed przed Izbą Morską – zszedłem na niższy pokład. Ze swojej kabiny wziąłem kurtkę zimową i pas ratunkowy. Wtedy pokazał się IV mechanik Grzybek, ubrany jedynie w piżamę, z bosymi nogami. Mówił do mnie: „Radio, daj coś do ubrania”. Powiedziałem: „Bierz, co chcesz”. Wziął mój płaszcz kąpielowy oraz skórzane rękawice robocze.
Grzybek i Ziemnicki wczołgali się do jednej z tratw pneumatycznych zrzuconych na wodę. Było w niej dziewięciu marynarzy, ale nie potrafili ani wylać wody stojącej na dnie tratwy, ani zasunąć żaluzji, która chroniła przed zimnem i falami. Nie uruchomili radiostacji na tratwie, nie zapalili światełka sygnalizacyjnego, nie wystrzelili rakiet, które choć przeterminowane, jednak nadawały się do użycia. Nikt nie przyjął roli dowódcy tratwy.
– Po około 40 minutach zauważyłem oznaki bardzo poważnego osłabienia u III oficera – wspominał Ryszard Ziemnicki. – Woda ciągle wlewała się do tratwy. Mogliśmy tylko stać i czekać. Ale ludzie z osłabienia nie mieli już sił, aby się trzymać. Osuwali się w wodę i unoszeni przez nią umierali na moich oczach" - czytamy na stronie tygodnikprzeglad.pl.
Pomnik upamiętniający katastrofę oraz groby członków załogi, znajdują się na cmentarzu w gdyńskim Witominie.
Dodajmy, że dwa lata wcześniej, 20 stycznia 1983 na Morzu Śródziemnym w podobny sposób zatonął MS Kudowa Zdrój, siostrzana jednostka Busko Zdroju. Zginęło wówczas 20 osób, uratowano 8.
Polski statek handlowy MS Busko Zdrój został zbudowany w 1970 r. Był to piąty z serii 12 drobnicowców projektu B-452 wykonanych dla Polskich Linii Oceanicznych przez rumuńską stocznię Santierul Naval w Turnu Severin. Statkom tym nadano nazwy polskich uzdrowisk.
Drobnicowce projektu B-452 w liczbach
długiść - 82,2 m
szerokość -12,4 m,
zanurzenie maksymalne - 5,1 metra
prędkość - 14,3
pojemność brutto 1982 BRT i pojemność netto 1434 NRT
liczba załogi - 25 osób, a 6 pasażerów
Pożar na brytyjskim lotniskowcu HMS Queen Elizabeth
Portugalskie okręty śledziły trzy podejrzane, rosyjskie statki
Indyjska marynarka wojenna przejęła statek towarowy porwany przez piratów
Kanadyjski jeziorowiec w ogniu
W Gdyni swój postój miała francuska fregata FS Aquitaine
Kmdr por. SG Katarzyna Górecka-Berenc nowym komendantem gdańskiej Straży Granicznej