Dramatyczna historia Marilyn Jones i jej zmarłego podczas rejsu męża wywołała burzę emocji i liczne kontrowersje.
W sierpniu ubiegłego roku Marilyn Jones i jej mąż Robert wybrali się na ośmiodniowy rejs po Karaibach na pokładzie wycieczkowca Celebrity Equinox. Niestety, po dwóch dniach podróży 79-letni Robert zmarł wskutek rozległego zawału serca. Wdowie przedstawiono dwie opcje: zejście na ląd z ciałem męża w Puerto Rico lub przechowanie go w kostnicy na statku do powrotu na Florydę. Marilyn wybrała drugi wariant, będąc przekonana, że zwłoki zostaną potraktowane z należytą troską.
Po powrocie na Florydę okazało się jednak, że nieboszczyka przeniesiono do chłodziarki na napoje zamiast do kostnicy. Niewłaściwa temperatura spowodowała rozkład ciała do tego stopnia, że nie było już możliwe otwarcie trumny podczas pogrzebu. Marilyn i jej rodzina żądają teraz procesu przed ławą przysięgłych oraz odszkodowania w wysokości co najmniej 1 miliona dolarów za doświadczoną traumę.
Sprawa wstrząsnęła opinią publiczną i wywołała wiele pytań o standardy i procedury w sytuacji zgonu na statkach wycieczkowych.
Adwokat Jacob Munch, który reprezentuje panią Jones, w rozmowie z "New York Times" podkreślił, że linie wycieczkowe mają obowiązek utrzymywania kostnic na pokładach, zwłaszcza w tak delikatnych sytuacjach. W pozwie oskarżono armatora o lekkomyślność i niedbalstwo, które naraziły rodzinę na cierpienia moralne.
Celebrity Cruises nie wydało jak dotąd żadnego oficjalnego oświadczenia w sprawie.
Kolorowe żagle w Ustce już 9 sierpnia
Żegluga Gdańska rozpoczyna nowy sezon nawigacyjny
Zlot szybkich morskich łodzi motorowych w Dziwnowie już w ten weekend
Yacht Klub Polski Gdynia uroczyście zainauguruje obchody stulecia istnienia
Srebro Polaków w regatach Pucharu Świata
Ruszyły nawodne stacje Orlenu dla motorowodniaków i żeglarzy