• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Tomasz Chamera, Dominik Życki i Waldemar Heflich rozmawiali o przyszłym sezonie, igrzyskach oraz Trzebieży

ew/pya.org.pl

03.03.2019 15:22 Źródło: własne
Strona główna Przemysł Jachtowy, Turystyka Morska, Żeglarstwo Morskie Tomasz Chamera, Dominik Życki i Waldemar Heflich rozmawiali o przyszłym sezonie, igrzyskach oraz Trzebieży

Partnerzy portalu

Tomasz Chamera, Dominik Życki i Waldemar Heflich rozmawiali o przyszłym sezonie, igrzyskach oraz Trzebieży - GospodarkaMorska.pl

W sobotę 2 marca podczas 31. Targów Sportów Wodnych i Rekreacji WIATR i WODA w Warszawie prezes Polskiego Związku Żeglarskiego Tomasz Chamera uczestniczył w rozmowie na temat największych wyzwań polskiego żeglarstwa w 2019 roku. Poza przygotowaniami do najbliższych igrzysk olimpijskich były poruszane także tematy tegorocznych Mistrzostw Świata Juniorów World Sailing czy prac modernizacyjnych w Porcie Jachtowym Trzebież.

Spotkanie na scenie głównej targów prowadził gospodarz wydarzenia, redaktor naczelny Magazynu sportów wodnych "Żagle" Waldemar Heflich, a poza prezesem PZŻ, gościem był także dyrektor sportowy PZŻ Dominik Życki.

Sobotnia rozmowa dotyczyła między innymi najbliższych igrzysk olimpijskich, które w 2020 roku odbędą się w Tokio. Żeglarze będą rywalizowali w Enoshimie. Skoro mowa o igrzyskach, to spotkanie rozpoczęło się od podsumowania zeszłorocznych mistrzostw świata klas olimpijskich w duńskim Aarhus, gdzie zawodnicy mieli pierwszą możliwość zdobycia kwalifikacji olimpijskich dla kraju w poszczególnych konkurencjach, a w niektórych klasach rozpoczęły się już wewnętrzne kwalifikacje o imienne przepustki na igrzyska.

- Mistrzostwa świata klas olimpijskich w Aarhus to impreza, która w tak dużym formacie rozgrywana jest raz na cztery lata i stanowiła dla nas pewien etap sprawdzenia w jakim miejscu znajdujemy się w kontekście zbliżających się igrzysk. Nie ma co ukrywać, że te zawody nie wyszły zadowalająco i nie tego oczekiwaliśmy. Są oczywiście pozytywy, ponieważ uzyskaliśmy kwalifikacje olimpijskie w trzech konkurencjach - w żeńskim i męskim windsurfingu oraz klasie Laser Radial. Natomiast liczyliśmy jeszcze przynajmniej na dwie kolejne i przede wszystkim zabrakło miejsca medalowego. Było kilka przyczyn takiej sytuacji, ale mam nadzieję, że wnioski, które teraz wyciągnęliśmy oraz podjęte działania, doprowadzą do tego, że z igrzysk wrócimy z przysłowiową tarczą. Wolałbym nie uzyskiwać medalu na mistrzostwach świata i Europy, ale zdobyć go na igrzyskach - powiedział Tomasz Chamera.

Kontynuując wątek zbliżającej się rywalizacji w odległej Japonii, poruszono kwestię Holendra Doriana Van Rijsselberghe, który igrzyska w Londynie w 2012 roku oraz cztery lata później w Rio de Janeiro wygrał bezdyskusyjnie, deklasując resztę stawki. Tak samo było również podczas wspomnianych już mistrzostw świata w Danii. Ale nie zawsze tak jest, bo holenderski żeglarz potrafi także czasem "odpuścić" sobie część zawodów i zająć gorsze miejsce. Jednak na te najważniejsze starty jest zazwyczaj przygotowany wyśmienicie.

- Może niekoniecznie można powiedzieć, że ponieśliśmy porażkę, ale wypadliśmy słabo w głównej imprezie sezonu, która dawała największe szanse zakwalifikowania kraju na igrzyska w poszczególnych klasach, a ponownie bezapelacyjnie najlepszy był Dorian Van Rijsselberghe. Natomiast w kolejnych zawodach nasi żeglarze potrafili z nim wygrać. Trudno jest ocenić, dlaczego Dorian zwyciężył w mistrzostwach świata w Aarhus czy w dwóch igrzyskach z rzędu, a w regatach mniejszej rangi Polacy potrafili być lepsi od niego. Staramy się analizować, dlaczego tak się dzieje, że jest tak świetnie przygotowany na najważniejsze zawody. Nasi specjaliści cały czas analizują starty zawodników na różnych imprezach i starają się wyciągać z tego wnioski oraz znaleźć sposób na to, żeby Polacy również potrafili regularnie pływać w czołówce i zdobywać medale w najważniejszych regatach. Osobiście stanę trochę w obronie Pawła Tarnowskiego, który był w Aarhus piąty, ponieważ zajął tam swoje najlepsze miejsce w dotychczasowej karierze, jeśli chodzi o tę imprezę. Mieliśmy apetyt na medal i czujemy pewne rozczarowanie, ale nasz windsurfing kobiecy oraz męski nadal jest na bardzo wysokim poziomie. Robimy wszystko, żeby polscy żeglarze znajdowali się na miejscach medalowych w najważniejszych imprezach, a nie tylko w tych mniejszej rangi - powiedział Dominik Życki.

Poruszono także sprawę przygotowań do igrzysk w Brazylii, które w dużym stopniu wspierała firma Energa i tego, że sport, jakim jest żeglarstwo, wymaga dużego nakładu finansowego. Obecnie Polski Związek Żeglarski nie ma tak dużego sponsora.

- Na szczęście główne wsparcie przygotowań nie tylko do igrzysk, ale także do mistrzostw świata i Europy, było możliwe i jest nadal dzięki wydatnej pomocy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Dodatkowy sponsor oczywiście zawsze jest cenną pomocą, ale nie można powiedzieć, że jeśli chodzi o brak wsparcia ze strony wspomnianej spółki skarbu państwa czujemy się pokrzywdzeni. Po prostu nie wpisujemy się w strategię obecnych przedstawicieli tej firmy. Oczywiście podejmujemy różne działania w celu pozyskania innych partnerów i sponsorów. Nie możemy na pewno narzekać na brak finansów w naszych przygotowaniach, ponieważ one są. Na pewno przydałoby się ich więcej, ale staramy się wykorzystać w najlepszy możliwy sposób te, które posiadamy - skomentował sytuację prezes PZŻ.

Od kilku miesięcy przygotowania naszej kadry do igrzysk wspomaga dwunastokrotny mistrz świata w klasie DN Karol Jabłoński. Jest on świetnym fachowcem i należy do osób, które bardzo szybko obnażają błędy czy braki umiejętności, przez co współpraca z nim nie jest łatwa, ale za to na pewno może przynieść ogromne korzyści.

- Wracając do wniosków po mistrzostwach świata w Aarhus, postawiliśmy bardzo mocno na myśl szkoleniową i wynikiem tego jest funkcja Dyrektora Sportowego PZŻ w osobie Dominika Życkiego. Z kolei od pół roku współpracuje z nami Karol Jabłoński, który w roli trenera konsultanta przygotowań olimpijskich mocno wspomaga nasze działania i cieszę się bardzo z jego zaangażowania. Największym wyzwaniem jest otworzenie się niektórych naszych trenerów i zawodników na nowy rodzaj pracy. Trzeba przestać bać się tego, że ktoś obnaży ich brak wiedzy czy umiejętności w niektórych sytuacjach. Nikt z nas nie jest nieomylny i pomoc takich osób jak Karol ma pomóc w poprawieniu czasem niewielkich niuansów, które później decydują o zdobyciu medalu. Nie chcemy, żeby do końcowego sukcesu zabrakło potem tych drobnych rzeczy. Wydaje nam się, że na brak kwalifikacji olimpijskiej w klasach 49er i 470 podczas zeszłorocznych mistrzostw świata, miały wpływ niuanse, które trzeba poprawić. Patrząc przez pryzmat całej imprezy, nie można powiedzieć, że był to zły start, ale te dwie konkurencje były powodem największego rozczarowania. Wynik zawodników z tych klas był wyjątkowo słaby, a przed tymi zawodami i po nich wszystko wyglądało bardzo dobrze. Może dobrze, że słabszy moment przyszedł dwa lata przed igrzyskami, ponieważ jest jeszcze czas na wyeliminowanie popełnionych błędów. Oczywiście lepiej jest zdobyć kwalifikację olimpijską za pierwszym podejściem, ponieważ daje to później większy komfort podczas przygotowań do poszczególnych zawodów poprzedzających igrzyska. Najważniejsze, żeby zacząć rzeczywiście wyciągać wnioski z takich sytuacji, a nie tylko mówić, że wyciągamy wnioski - oznajmił Tomasz Chamera.

- Karol Jabłoński niewątpliwie jest jednym z geniuszy żeglarstwa, o czym świadczą jego wyniki w żeglarstwie lodowym czy też na dużych jachtach, między innymi w regatach Pucharu Ameryki. Liczę na to, że swoją wiedzę i umiejętności w zakresie strategii, taktyki czy trymu sprzętu, będzie w stanie przekazać zawodnikom oraz trenerom. Cieszę się z tego, że doszło do nawiązania tej współpracy, tym bardziej, że widzę z jaką pasją i aktywnością Karol podchodzi do tych obowiązków. Ważne, żeby zawodnicy i trenerzy chcieli z tego skorzystać - kontynuował.

W dniach 15-22 sierpnia 2019 roku w Enoshimie odbędą się regaty Olympic Test Event, które będą ważnym etapem przygotowań do zawodów olimpijskich, ponieważ będą miały podobną formułę. Jest to jeden z najważniejszych punktów na mapie startów naszych żeglarzy w obecnym sezonie.

- Regaty, które odbywają się dokładnie rok przed igrzyskami są bardzo ważne, ponieważ jest to ostatnia możliwość sprawdzenia akwenu olimpijskiego w zawodach, rozgrywanych w formule igrzysk, kiedy może startować tylko jeden zawodnik z danego kraju w każdej klasie. Oczywiście później sportowcy będą jeszcze mieli okazję pływania w tym miejscu, ale już na innych zasadach. W związku z tym przykładamy dużą wagę do regat testowych. Natomiast ze względu na to, że w Aarhus nie uzyskaliśmy kwalifikacji olimpijskich w niektórych klasach, to w tym roku bardzo ważne będą także między innymi mistrzostwa świata w klasach 49er i 470. Pomimo, że zawodnicy tych klas słabiej wypadli w Danii to nadal uważamy ich za nasze nadzieje medalowe na igrzyskach. Tym bardziej, że po zawodach w Aarhus pokazali, że nadal potrafią prezentować bardzo wysoki poziom. Oczywiście szanse na zdobycie przepustek olimpijskich mają także nasi zawodnicy w klasach 49erFX, Finn czy Laser Standard. Ponadto miłą niespodziankę może sprawić młoda męska załoga w klasie 470 czy reprezentanci klasy Nacra 17 więc czeka nas dużo sportowych emocji - przedstawił sytuację Życki.

W sobotnie popołudnie nie mogło zabraknąć pytania o Mistrzostwa Świata Juniorów World Sailing, które odbędą się w Gdyni w terminie 17-20 lipca i które będą najbardziej prestiżową imprezą żeglarską w tym sezonie w naszym kraju. To wyraz uznania ze strony Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej World Sailing, że powierzyła organizację takiej imprezy właśnie Polsce.

- Staramy się patrzeć na życie żeglarskie w taki sposób, że nie ma trudnych spraw, tylko wyzwania, którym niewątpliwie jest zorganizowanie tych regat. Mamy już jednak praktykę na tym polu, ponieważ w 2004 roku organizowaliśmy już w Gdyni te zawody. Jednak od tamtego czasu impreza znacznie się rozrosła i już mamy zgłoszonych ponad 540 zawodników z 66 państw. Główny termin nadsyłania zgłoszeń został już co prawda praktycznie zamknięty, ale jest jeszcze jeden dodatkowy i kolejne zgłoszenia nadal napływają. Już pobiliśmy rekord liczby zawodników i wielkość regat można niemalże porównać do żeglarskich zawodów na igrzyskach olimpijskich. Tutaj też każdy kraj może reprezentować tylko jeden zawodnik w danej klasie, których również mamy dziesięć. W kwestii organizacyjnej opieramy się na doskonałej, wieloletniej współpracy z miastem Gdynia. Te mistrzostwa będzie poprzedzał tradycyjny festiwal Volvo Gdynia Sailing Days, który rozpocznie się chwilę po MŚJ i głównym wydarzeniem będą na nim mistrzostwa świata klasy 29er. Zdecydowaliśmy również, że gdyńskie Targi Wiatr i Woda odbędą się w terminie mistrzostw świata juniorów. Będzie to wspaniała okazja do tego, żeby pokazać cały potencjał naszego żeglarstwa, naszego przemysłu jachtowego i sportów wodnych. Nasza pozycja w Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej od lat jest bardzo mocna i pozyskiwanie takich imprez jest coraz łatwiejsze. Chcemy pokazać, że możemy stanowić wzorzec w organizacji takich wydarzeń - opowiedział o prestiżowych regatach prezes Chamera.

Takie regaty to doskonała okazja do tego, żeby zobaczyć czy w naszym kraju rosną następcy doskonałych polskich żeglarzy, którzy w ostatnich latach zdobywali medale seniorskich mistrzostw świata i Europy lub regat zaliczanych do cyklu Pucharu Świata.

- Już w tej chwili staramy się wypatrywać talenty żeglarskie, chociaż składa się na to wiele czynników. Żeglarze w wieku, który umożliwia start w gdyńskiej imprezie, za pięć lat będą prawdopodobnie walczyli o zakwalifikowanie się do igrzysk olimpijskich we Francji. Już teraz musimy myśleć o tym, co będzie działo się w tamtym czasie i w związku z tym przygotowywać się do tej rywalizacji. W Gdyni będziemy mogli zobaczyć jak ci młodzi zawodnicy radzą sobie z presją, bo taka na pewno się już pojawi. Będzie to dla nich dobry sprawdzian - oznajmił dyrektor sportowy PZŻ.

Na koniec Waldemar Heflich poruszył temat modernizacji Portu Jachtowego Trzebież, który jest kolebką polskiego żeglarstwa, ale przez ostatnie lata daleko mu było do dawnej świetności.

- Sytuacja z ostatnich lat jest dla nas plamą na honorze, ale obecnie odnawiamy port w Trzebieży. Około dwa lata temu pozyskane zostały środki finansowe w ramach funduszy z Unii Europejskiej, ale długo trwało zanim projekt modernizacji został rozpoczęty. Po tym jak została powołana Fundacja Port Jachtowy Trzebież, gdzie fundatorami są Zachodniopomorski Okręgowy Związek Żeglarski i Polski Związek Żeglarski, projekt zaczął być realizowany i ta współpraca układa się bardzo dobrze. Pierwotnie projekt miał zakończyć się z końcem ubiegłego roku. Niestety początkowe opóźnienia, które nie wynikały z naszej winy, spowodowały przesunięcie terminu ukończenia prac. Na szczęście marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz jest przychylnie nastawiony do tego projektu i bardzo mocno nam pomaga, dzięki czemu termin finalnego odbioru prac został przesunięty na maj. Na posiedzeniu zarządu PZŻ, który odbył się kilka dni temu w Warszawie, gościliśmy zarząd fundacji i został przedstawiony stan zaawansowania prac. Już teraz widać nową Trzebież i ośrodek, który nie będzie przynosił wstydu. Największym wyzwaniem, przed którym stoimy jest funkcjonowanie tego ośrodka. Jednak jestem pewny, że będzie to wizytówka Polskiego Związku Żeglarskiego, a nie powód do wstydu - zakończył spotkanie prezes PZŻ Tomasz Chamera.

Partnerzy portalu

taurus_sea_power_390x100_gif_2020

Dziękujemy za wysłane grafiki.