• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Ukraińskie niszczyciele min będą tymczasowo stacjonować w brytyjskim Portsmouth

11.04.2024 17:16 Źródło: Royal Navy
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Ukraińskie niszczyciele min będą tymczasowo stacjonować w brytyjskim Portsmouth

Partnerzy portalu

Fot. Royal Navy

Dwa niszczyciele min typu Sandown, przekazane Ukrainie przez Wielką Brytanię w ubiegłym roku, jeszcze pewnie długi czas nie pojawią się na macierzystych wodach. Obecnie wraz z załogami będą stacjonować w brytyjskiej bazie sił morskich w Portsmouth, gdzie przybyły 11 kwietnia 2024 roku. Ich obecność ma być dowodem zacieśniania współpracy politycznej i wojskowej między oboma państwami.

Przypomnijmy, że w lipcu 2023 roku nowy etap służby rozpoczęły Czernihów (M310), były HMS Grimsby (M108), a także Czerkasy (M 311), czyli były HMS Shoreham (M112). Ukraińskie nazwy zostały nadane dla upamiętnienia radzieckich trałowców projektu 266M (kod NATO: Natija) służących w Siłach Marynarki Wojennej Sił Zbrojnych Ukrainy do 2014 roku, kiedy to zostały przechwycone przez Rosjan dokonujących aneksji Krymu. Obie jednostki wcześniej stacjonowały w Szkocji, skąd zostały przeniesione do nowej bazy. 

Przez najbliższe miesiące okręty będą spędzać aktywnie, ćwicząc wraz z siłami morskimi Royal Navy oraz innymi państwami NATO na wodach Wielkiej Brytanii i Morzu Północnym. Wzięły udział m.in. w ćwiczeniu pk. "Joint Warrior" w listopadzie ub. r. właśnie na tamtym akwenie. Pozwala to ukraińskim marynarzom wdrażać i lepiej zrozumieć procedury oraz sposoby działania sił morskich Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. W ciągu 18 miesięcy załogi przeszły także szkolenie pod okiem instruktorów Royal Navy z Fleet Operational Standards and Training. To oznacza, że są w stanie bezpiecznie obsługiwać swoje nowe okręty. Gdy przybyły do Portsmouth, wywiesiły także brytyjskie flagi (Union Jack) na znak szacunku i uprzejmości wobec gospodarzy.


Fot. Royal Navy


Fot. Royal Navy

- Nie informowaliśmy zbyt wielu osób o przybyciu okrętów, ale teraz, gdy już tu są, zostaną powitani z otwartymi ramionami zarówno w Bazie Marynarki Wojennej, jak i w mieście Portsmouth. Właśnie byłem na pokładzie jednego z okrętów i marynarze są podekscytowani i pozytywnie nastawieni do bycia tutaj, w Bazie Marynarki Wojennej w Portsmouth, otrzymywania wsparcia od brytyjskich firm i szkolenia z norweską i brytyjską marynarką wojenną. Okręty będą tu stacjonować tak długo, jak będą tego potrzebować, a my będziemy je wspierać. Szkolenie załóg jest ważne, mogą wyruszyć w morze i rozwijać swoje umiejętności - powiedział dowódca bazy, komodor John Voyce.

- Na 800 km2 Morza Czarnego znajdują się ogromne ilości rosyjskich min, a gospodarka Ukrainy w dużej mierze opiera się na eksporcie zboża przez ten akwen. Kluczem do stabilności Ukrainy po zakończeniu konfliktu i ożywienia gospodarczego jest bezpieczny przepływ ruchu. Okręty te będą miały kluczowe znaczenie dla zapewnienia bezpiecznych szlaków morskich dla ukraińskiej gospodarki - zaznaczył komodor Paul Pitcher, dowódca Royal Navy Surface Flotilla.

Przybycie obu okrętów pod niebiesko-żółtą banderą jest istotnym aspektem budowania zdolności morskich przez odtwarzane siły morskie Ukrainy. Oba okręty mogą stać się kuźnią kadr przeciwminowych, które będą w przyszłości rozwijane, tym bardziej że kraj ma otrzymać dwa kolejne niszczyciele min, tym razem od Holandii. Będą to okręty typu Alkmaar, wśród nich niedawno wycofany HNLMS Vlaardingen. Państwa sprzymierzone pomagają szkolić oficerów, podoficerów i szeregowych marynarzy, którzy w ten sposób będą mogli skutecznie wzmacniać bezpieczeństwo w regionie Morza Czarnego. Odbywa się to w ramach Koalicji na rzecz Zdolności Morskich (Maritime Capability Coalition), w której przewodniczą Wielka Brytania i Norwegia. Po zakończeniu wojny niszczyciele min czeka niezwykle trudne zadanie rozminowania akwenu, pełnego niebezpiecznych obiektów pozostawionych przez siły obu państw, głównie rosyjskie.

Fot. MW Ukrainy


Obecnie nie jest znany czas, jak długo ukraińskie okręty będą stacjonować i operować w bazie w Portsmouth, a mgliście się mówi o tym, że stanie się to w sytuacji, gdy Rosja wycofa się z agresji na państwo. Co istotne, nawet teraz nie przybyłyby do ukraińskiego portu z racji na stanowisko Turcji. Na podstawie Konwencji z Montreux, porozumienia regulującego poruszanie się nietureckich okrętów i statków po Cieśninie Bosforskiej i Dardanelskiej, władze w Ankarze mogą nie przepuszczać określonych jednostek przez swoje wody. To dotyczy zarówno ukraińskich, jak i rosyjskich okrętów, przez co Rosja również nie ma możliwości dostarczenia sobie posiłków, aby zapewnić sobie całkowitą dominację w zachodniej części akwenu. Temat pojawił się po tym, gdy do portu w rumuńskiej Konstancy przybył inny niszczyciel min typu Sandown, przekazany Rumunii przez Wielką Brytanię, Sublocotenent Ion Ghiculescu (M270). Jak wyjaśniły potem władze ukraińskie, doszło wtedy do nieporozumienia, gdyż nie zgłaszały chęci przemieszczenia okrętów na akwen, gdyż najpewniej padłyby łupem Rosjan. Informacja o stanowisku władz tureckich wynikała z zapytania niezależnych podmiotów, niezwiązanych z armią odnośnie ukraińskich jednostek, co potem mylnie wzięto za odpowiedź Ankary wobec prośby Kijowa.

Obecność niszczycieli min w brytyjskim porcie przypomina, że 27 stycznia 2022 roku ukraiński parlament przyjął ustawę "O ratyfikacji umowy ramowej między rządem Ukrainy a rządem Wielkiej Brytanii w sprawie oficjalnego wsparcia kredytowego na rzecz rozwoju zdolności Marynarki Wojennej Ukrainy". Umowa przewiduje udzielenie oficjalnego wsparcia stronie ukraińskiej w formie kredytów nieprzekraczających 1,7 mld funtów na sfinansowanie m.in:

- zakupu dwóch okrętów typu Sandown;
- wspólną budowę ośmiu okrętów rakietowych proj. P50-U;
- dostawę i instalację systemów uzbrojenia na istniejących okrętach;
- wspólną budowę fregaty (potencjalnie opartej na platformie Arrowhead 140, tak jak polskie, wielozadaniowe fregaty programu "Miecznik").

W ostatnim czasie wiele się mówi o sukcesach Ukrainy w wykorzystaniu bezzałogowych pojazdów nawodnych i powietrznych w walce przeciwko rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej. W ciągu dwóch lat wojny Siły Zbrojne Ukrainy, właściwie pozbawione zdolności morskich z racji na utratę prawie wszystkich okrętów, miały wyeliminować bądź uszkodzić kilkanaście wrogich jednostek nawodnych, odbierając formacji 1/3 zdolności bojowej i ograniczając działalność na Morzu Czarnym, wykorzystując szczególnie czynnik propagandowy i strach Rosjan przed kolejną, kompromitującą porażką. Dodatkowo władze zdecydowały się zmienić dowództwo zarówno Floty Czarnomorskiej jak i Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Przez to w mediach a także publicystyce pojawiło się wiele opinii, w tym eksperckich przychylających się do tezy, że drony skutecznie mogą wyeliminować każdy okręt i nie ma sensu w nie inwestować. Podobne opinie padają choćby w polskiej publicystyce w związku z dyskusją o odbudowie potencjału marynarki wojennej i budowy nowych okrętów, w tym fregat programu "Miecznik".

Jak zwracają uwagę inni eksperci, w tym związani z siłami morskimi, drony nie wyeliminują okrętów z działań morskich, a raczej stanowią uzupełnienie zdolności. Tym bardziej, że pojazdy bezzałogowe mają ograniczone możliwości działania, gdy są sterowane z lądu, a na okrętach wdrażane są skuteczniejsze systemy antydronowe i strategie zwalczania. To pokazują choćby działania międzynarodowych sił morskich, chroniące żeglugę przed jemeńskimi bojownikami Huti na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej. Regularnie neutralizują wrogie pociski i drony, dzięki czemu zdecydowana większość z nich nie trafia w cele, przy tym jak dotąd nie ucierpiał ani jeden okręt. Znaczenie rozbudowy sił morskich pokazuje również sama Ukraina, w której są wcielane do służby mniejsze jednostki morskie, w tym otrzymane od państw partnerskich, jak choćby francuskie jednostki patrolowe OCEA FPB 98 MKI o długości 32 metrów oraz szwedzkie szybkie łodzie CB90, o długości 15,9 metrów. Do tego dochodzą budowane własnym sumptem, jak choćby kutry artyleryjskie proj. 58155, mające 24 metry długości. Co istotne, obok przekazanych niszczycieli min od Wielkiej Brytanii i Holandii, w skład Sił Morskich Ukrainy mają wejść korwety oparte na tureckiej platformie Ada, przyszłe Iwan Mazepa (F211) i Iwan Wyhowski (F212). Pierwsza z nich jest w fazie doposażania i ma zostać przekazana zamawiającemu najszybciej jeszcze w 2024 roku, natomiast druga jest w trakcie budowy i łączenia bloków kadłuba.

Korweta Iwan Mazepa, fot. Prezydent Ukrainy

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.