• <

Dzień, który zmienił wszystko. Wojna na Ukrainie z morskiej perspektywy cz. 2

Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Dzień, który zmienił wszystko. Wojna na Ukrainie z morskiej perspektywy cz. 2

Partnerzy portalu

Dzień, który zmienił wszystko. Wojna na Ukrainie z morskiej perspektywy cz. 2 - GospodarkaMorska.pl
MW Rosji

Wojna na Ukrainie jest przede wszystkim konfliktem toczącym się na lądzie, w który jest zaangażowanych po obu stronach dziesiątki tysięcy żołnierzy, z użyciem ogromnej ilości sprzętu wojskowego. Błędem byłoby jednak ignorować morski aspekt zmagań, szczególnie z racji na gospodarcze znaczenie ukraińskich portów i transportu m.in. zboża, co było powodem licznych pertraktacji z udziałem obu walczących stron oraz mediacji innych państw. W drugiej części artykułu zostaną przedstawione morskie siły obu stron i przebieg zmagań.

Jak Dawid z Goliatem


Nie sposób byłoby mówić, żeby ukraińskie siły morskie były w stanie obronić się przed rosyjskim atakiem. Wprawdzie w lutym 2022 roku zostały wzmocnione dzięki wysiłkowi krajowego przemysłu stoczniowego i zagranicznych zakupów oraz dostaw, niemniej wciąż była to kropla w morzu potrzeb. Tym bardziej, że potencjalnie najbardziej efektywne środki obrony w postaci np. fregat lub korwet były dopiero w fazie budowy lub planów. Najważniejsza jednostka Marynarki Wojennej Ukrainy, fregata Hetman Sahajdaczny znajdowała się wtedy w remoncie. 

W wyposażeniu floty znajdowały się m.in, okręt rozpoznawczy Simferopol, dwa kutry desantowo-szturmowe proj. 58503, cztery kutry artyleryjskie proj. 58155, kuter patrolowy typu Matka P153 Priłukij, trzy kutry patrolowe typu Island: P191 Starobielsk, P192 Sumy, P193 Fastiw, okręt desantowy proj. 773 Jurij Ołefirenko (zbudowany w Stoczni Północnej w Gdańsku), mały okręt desantowy proj. 1176 L434 Swatowe i stawiacz min proj. 130 M361 Bałta (zbudowany w Stoczni Północnej, posiadający taką samą konstrukcję kadłuba jak okręt dowodzenia obroną przeciwminową ORP Kadm. Xawery Czernicki). Do tego kilkadziesiąt innych, zwykle mniejszych jednostek, w tym szereg o zastosowaniu niebojowym, jak choćby okręt ratowniczy proj. 2262 Oleksandr Okrimenko. Dalsze wsparcie zapewniały siły powietrzne, głównie starsze śmigłowce ratownicze i patrolowe. W lądowym wyposażeniu marynarki wojennej znajdowały się dwie brygady piechoty morskiej, brygada artylerii i kilkanaście innych jednostek, związanych też z zabezpieczeniem działań sił morskich i lądowych. 

W tym samym czasie sama tylko Flota Czarnomorska miała w swoim wyposażeniu pięć fregat, w tym proj. 11356 i jego wariacji. Potencjał bojowy wzmacniały także korweta wielozadaniowa proj. 20380, sześć korwet rakietowych proj. 21630, 1239 i 22800. Istotne wyposażenie stanowi siedem okrętów przeciwminowych proj. 877 (kodzie NATO: Kilo, z tej samej rodziny projektowej pochodzi polski ORP Orzeł). Wsparcie zapewniają m.in. sześć okrętów desantowych typu Aligator i Ropucha, sześć okrętów przeciwminowych typu Natja 1 i Aleksandritt,cztery, okręty patrolowe proj. 22160 , okręty rakietowe proj. 1241 (znane też jako Tarantula), czy też trałowce proj. 1265. 

Już taka ilość choćby okrętów uderzeniowych świadczyła o ogromnej dysproporcji sił obu flot, gdzie średnio na jedną jednostkę morską rosyjską dowolnego rodzaju przypadało nawet kilka rosyjskich. Do tego dochodziły większe zgrupowania lądowe, jak 22 Korpus Armijny wyposażony w jednostki piechoty, artylerii i zmotoryzowane. Do tego dochodziły też cztery jednostki powietrzne, których podstawę stanowiły myśliwce bombardujące Su-24. 

Ta wielka dysproporcja sił tylko z perspektywy morskiej miała wskazywać na swoisty pojedynek Dawida z Goliatem, w którym nie spodziewano się, by Ukraina miała szansa. Lecz biorąc pod uwagę zakończenie biblijnej historii, liczni komentatorzy okazali się przeceniać rosyjski potencjał wojskowy, a także nie doceniać ukraińskich wojskowych.

Wojna na symbole


W pierwszych dniach konfliktu echem przetoczyła się historia walk na Wyspie Wężowej. Znajdująca się na niej placówka Straży Granicznej została zaatakowana i zajęta przez rosyjskie siły pierwszego dnia wojny, 24 lutego 2022 roku. Wtedy pojawiło się nagranie, na którym członek załogi rosyjskiego okrętu wzywa stacjonujących na wyspie ukraińskich strażników do poddania się, grożąc użyciem siły, na co jeden z obrońców odpowiedział mu w wulgarny sposób, co potem było wielokrotnie powtarzane i kolportowane. Wtedy też pojawiła się legenda, wedle której okręt miał zbombardować placówkę i zabić całą jej załogę. Dla Ukrainy oraz wielu państw wspierających ją w walce z najeźdźcą stało się to symbolem oporu przeciwko inwazji oraz okrucieństwa rosyjskiego agresora. Porównywano to do heroicznej obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku, a także spartańskiej obrony pod Termopilami z 480 r. p.n.e. Niedługo potem okazało się, że ukraińscy strażnicy przeżyli i dostali się do niewoli, z której jakiś czas później zostali wypuszczeni w ramach wymiany jeńców między obiema stronami. Wciąż jednak Wyspa Wężowa odgrywa istotną rolę propagandową podczas konfliktu.

Dla wielu jednostek nawodnych Marynarki Wojennej Ukrainy rosyjski atak był tragiczny w skutkach. Wiele jednostek zostało zniszczonych, a inne, jak kutry artyleryjskie proj. 58155, zostały przejęte przez Federację Rosyjską. Wyjątkowo tragiczny był los fregaty Hetman Sahajdaczny. Okręt flagowy floty był w lutym remontowany w stoczni w Mikołajewie. Jako jednostka proj. 1135 nawet pojedyncza stanowiłaby pewne zagrożenie dla sił rosyjskich, acz strona ukraińska obawiała się przede wszystkim, że w razie postępów ofensywy zostałaby przez nich zajęta i włączona do wrogiej floty. A tego także z powodów symbolicznych nie chciała także załoga okrętu. Z tego powodu, za zgodą władz, została zatopiona w doku. 

Widok dumy Marynarki Wojennej Ukrainy jako częściowo zatopionej sprawiał wyjątkowo przygnębiające wrażenie i symbolizował tak stan morskiego rodzaju sił zbrojnych po pierwszych dniach inwazji, jak i obawy co do dalszych losów broniącego się państwa. Później miało się okazać, że morskie akcenty tej wojny miały jeszcze zmienić to myślenie.


Moskwa tonie


Wraz z przedłużającym się oporem, który zaskoczył tak komentatorów, jak i nacierające siły rosyjskie. oczekujące dezorganizacji Ukrainy tak jak w 2014, rosło także wsparcie dla niej ze strony innych państw. Dotyczyło dostarczanej amunicji i wyposażenia dla wojsk lądowych, co od pierwszych dni czyniły takie kraje jak Polska. Po zadaniu ogromnych strat rosyjskim siłom zbrojnym broniący się kraj zaczął przechodzić do kontrofensywy. Posiadając też wsparcie z Zachodu, zaczął uderzać nie tylko w cele o znaczeniu stricte strategicznym, ale też propagandowym.

Na początku kwietnia szok wywołało zatopienie krążownika rakietowego Moskwa, pełniącego też funkcję okrętu flagowego, czego dokonały siły ukraińskiej artylerii przeciwokrętowej. Był to nie tylko sukces strategiczny z racji na wyeliminowanie dużej, silnie uzbrojonej jednostki. To z tego okrętu wydano komunikat wzywający obrońców Wyspy Wężowej do poddania się. Z racji również na nazwę, był to znak, że rzekomo druga armia świata nie jest niepokonana, a Ukraina skutecznie się broni.

Nie był to ostatni skuteczny atak wymierzony w rosyjskie siły nawodne. Co należy podkreślić, są one również zaangażowane w inne zadania patrolowe i osłonę własnej infrastruktury portowej i strategicznej, przez co wszystkich nie wysłano do walki. Do tego również po zatopieniu Moskwy pojawiły się słuszne obawy, czy pozbawione zwiadu okręty będą mogły się skutecznie obronić przed atakiem, co okazałoby się kolejnym, bolesnym ciosem. Rosja mogła się również obawiać, że bardziej angażując okręty dojdzie do eskalacji konfliktu, niszcząc ułudę wizji prowadzonej przez nią rzekomo „operacji specjalnej”.

Ostatecznie jednak w ślad Moskwy poszły kolejne okręty. Zniszczono bądź zatopiono trałowiec Iwan Gołubiec, holownik Wasilij Biech, duże okręty desantowe Saratow i Cezar Kunnikow, trzy okręty desantowe typu Ropucha, kuter desantowy typu Sierna i sześć kutrów desantowo-szturmowych typu Raptor. Wiele zniszczeń spowodowały tu wykorzystywane na szeroką skalę pływające, bezzałogowe szybkie drony morskie, które działają niczym łodzie-kamikadze. Produkowane stosunkowo tanim kosztem okazały się w początkowej fazie użycia niebezpieczną bronią wobec niczego nie spodziewających się sił rosyjskich, które często ignorowały potrzebę zapewniania bezpieczeństwa. Tym bardziej, że część ataków miała miejsce w portach okupowanych przez siły inwazyjne, w tym i na Krymie.

Co należy wziąć też pod uwagę, zniszczenia dotyczą nie tylko sił operujących na morzu. Obie strony wykorzystują również jednostki nawodne działające na największej rzece przechodzącej przez Ukrainę, czyli Dniepr, nad którym leży istotne dla gospodarki morskiej kraju miasto Chersoń. W trakcie toczonych o nie i w jego okolicach walk wykorzystywano kutry i łodzie patrolowe, a także jednostki desantowe. Dochodziło także do prowadzenia przez ostrzałów rakietowych z użyciem ciężkich pocisków Kalibr, znajdujących się w wyposażeniu rosyjskich okrętów. W ten sposób atakowały infrastrukturę wojskową i cywilną z dala od linii frontu. Zdarzały się również przypadki odpalania ładunków z okrętów podwodnych i rażących w ten sposób cele na lądzie. 

W porównaniu z tym zaangażowaniem mocno osłabiona flota Ukrainy albo stoi w portach, niekiedy nie ujawniając swojej obecności, bądź biorąc ograniczony udział w operacjach desantowych bądź patrolowych. Choć Rosja też używa mniejszych jednostek, jak kutry patrolowe, do starć okręt – okręt właściwie nie dochodzi, a większość strat obu stronom zadaje artyleria oraz siły powietrzne. Silne jest za to zaangażowanie lądowych jednostek marynarki wojennej. Piechota morska brała udział w walkach o Mariupol (miasto posiadające infrastrukturę portową i stoczniową), w trakcie których zginął zastępca dowódcy Floty Czarnomorskiej kpt. Andriej Palin. Siły atakujące były tam wspierane przez ataki rakietowe z okrętów.

Innym problemem są miny. Rosja zrzuca do Morza Czarnego dziesiątki podwodnych ładunków, zdolnych uszkodzić bądź zatopić zarówno okręty, jak i statki. Wykorzystuje tu często najtańsze i najprostsze miny kotwiczne (ładunek unoszący się pod wodą podczepiony do ciężaru, który detonuje w reakcji na drgania morskie lub zetknięcie z kadłubem), które niekiedy z powodu silnych prądów morskich trafiają na wybrzeża innych państw. Można się również spodziewać użycia droższych, groźniejszych ładunków, w tym min inteligentnych (choćby reagujących na określone pole magnetyczne, przez co są niegroźne dla mniejszych jednostek, ale niebezpiecznych dla okrętów) i naprowadzanych pocisków.

Z racji na zaangażowanie sił nawodnych służących nie tylko we Flocie Czarnomorskiej, a także nieangażowania części jej potencjału, trudno jest ocenić ogólne straty rosyjskiej Marynarki Wojennej. Niezależny portal rosyjski Project donosił, że jest to nawet 12-15% potencjału bojowego. Trzeba jednak pamiętać, że prawdopodobnie dolicza się do tych strat także jednostki pomocnicze, co zaburza cały obraz. Pomimo tego ostrożnie można ocenić, że utrata bądź uszkodzenie 1/10 sił nawodnych pozostaje wciąż bolesną stratą. Tym bardziej że nawet pomimo potencjału morskiego rosyjskiej floty niekoniecznie może ona, z racji na interesy państwa na całym świecie, zwiększać jej zaangażowanie tylko na jednym teatrze morskim. Do tego budowa jednostek nawodnych o potencjale bojowym zajmuje wiele miesięcy lub lat. 

Gospodarka Morska
MW Ukrainy

Konkluzja


Lądowy teatr zmagań wojennych jest z pewnością pierwszoplanowym, na którym skupiają się oczy wszystkich państw. To tam toczą się najcięższe, najkrwawsze walki. Jednocześnie pojawiają się głosy ignorujące aspekt morski, a z racji na rosyjskie straty sugerujące nawet, zdaniem niektórych polityków i komentatorów, że konflikt deprecjonuje rolę okrętów i przyszłością wojny są bezzałogowe drony. Takie komentarze towarzyszyły choćby zapowiedziom budowy wielozadaniowych fregat programu Miecznik. Należy przy tym pamiętać, że pomimo podobnych zapowiedzi wciąż ważną bronią są choćby czołgi, a nie drony. Do tego strategia i często wyposażenie rosyjskiej armii odstaje od potencjału państw NATO, które też reprezentują inną filozofię działań sił zbrojnych, gdzie istotną rolę odgrywają działania asymetryczne sił połączonych. Z drugiej strony bezsprzeczne panowanie sił rosyjskich na Morzu Czarnym skutecznie czyni akwen niebezpiecznym dla Ukrainy, która ma ograniczone możliwości obrony przed atakami z morza, a wszelkie akcje wymierzone we wrogie okręty wymagają długotrwałych przygotowań.

Jaka będzie przyszłość zmagań? Rosja dąży do wykrwawienia się Ukrainy, licząc na upadek morale i że tak naród jak i wspierające go państwa zaczną wzywać do rokowań, dzięki którym Moskwa osiągnie najważniejsze cele, w tym przywrócenie kraju do swojej sfery wpływów. Jeśli Kijów przetrzyma te zmagania, dzięki m.in. otrzymywanemu wsparciu z całego świata i ostatecznie uda się odzyskać utracone terytoria, oprócz zniszczeń stanie się istotne odbudowanie potencjału morskiego, tak gospodarczego, jak i wojskowego. Szczególnie, że ponowna próba rosyjskiej interwencji może się powtórzyć. Jako że 2 października ubr. zwodowano korwetę Iwan Mazepa, można oczekiwać powrotu lub modyfikacji programów przerwanych przez wojnę, a także kolejnych. Dotyczyć to będzie jednostek wszelkiego rodzaju, od bojowych do pomocniczych. Z racji że Morze Czarne stało się wyjątkowo niebezpieczne z powodu zrzucanych przez Rosję i Ukrainę min morskich, pojawi się potrzeba zabezpieczenia obszarów morskich. Stąd oprócz zakupu bądź przekazania używanych okrętów można się spodziewać, że Ukraina zechce pozyskać nowoczesne jednostki, aby odbudować potencjał swojej Marynarki Wojennej.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.